Anton von Magnis junior. Druga strona wojny.
Bożkowski pałac do dzisiaj zachwyca swoją wspaniałością, pomimo że nie mieszka w nim już rodzina hrabiowska. Kiedyś tętniło tam życie, odbywały się wielkie wspaniałe bale, uroczystości albo polityczne i wojenne narady. Na uroczystości, w tym chrzciny , zapraszano bogatych i wpływowych arystokratów, a nawet królów.

Zdjęcie ukazujące panoramę Bożkowa na tle Gór Stołowych. Na pierwszym planie, przy kościele, widać miejsce pochówku Antoniego juniora.
Naprzeciw pałacu, po drugiej stronie drogi, możemy dostrzec kościół. Przechodząc przez bramę muru do kościoła w Bożkowie, na filarach której stoją kamienne figury świętych Piotra i Pawła, wchodzimy na stary poniemiecki cmentarz, który jest dzisiaj adaptowany na polski. Tutaj właśnie możemy zobaczyć jak ludzko, szlachetnie oraz chrześcijańsko możemy zaadoptować ten stary poniemiecki ów cmentarz na dzisiejszy współczesny, zachowując pamięć po dawnych mieszkańcach, tworząc lapidarium z ich nagrobków. Bo przecież dawni mieszkańcy tak samo jak współcześni, którzy leżą dziś na tym cmentarzu, kształtowali tę ziemię poprzez swoją pracę i życiem.

Grób Antona juniora za cmentarzu w Bożkowie.
Wśród wielu nagrobków dawnych mieszkańców tej miejscowości na uwagę zasługuję wielowiekowe epitafia w przykościelnej kaplicy oraz kwatera kilku marmurowych grobów z bogato zdobionymi tablicami. Spoczywa tu hrabiowska rodzina von Magnis.

Anton Valerian Franz Gabriel Leo von Magnis
Wybuch II wojny światowej nieodwracalnie zmienił życie dawnych mieszkańców pałacu jak i miejscowości. Jej zapowiedzią dla mieszkańców Bożkowa był pobór do wojska, który ogłoszono 1936 roku. Łącznie z rejonu noworudzkiego zmobilizowano 7 tysięcy mężczyzn. Wśród zmobilizowanych byli również członkowie rodziny von Magnis.

Miejsce pochówku Antona juniora we Francji.
Radość o wybuchu wojny okazywali głównie członkowie NSDAP i entuzjaści polityki jaką prowadził Hitler. Do do tej grupy nie możemy zaliczyć rodzinę von Magnis. Działania wojenne toczyły się z dala od Dolnego Śląska, który był zapleczem wojennym, będąc producentem broni i żywności i ich dostarczając. Szybko euforia wybuchem wojny przygasła w miarę pojawiania się kłopotów w życiu codziennym. Już w 1940 wprowadzono kartki żywnościowe oraz zabrano większości gospodarstw konie pociągowe na potrzeby armii. Po za tym, pomimo zatrudnienia kobiet i młodych chłopców, zakłady przemysłowe, kopalnie czy gospodarstwa domowe zaczęły odczuwać brak siły roboczej.
Pogarszająca się sytuacja i nastroje społeczne spotęgowały informację o coraz to większej ilości poległych żołnierzy. Początkowo chowano poległych z honorami. Były salwy honorowe, na grobach umieszczono tabliczki informujące o śmierci i miejscu zmarłego żołnierza. Tak właśnie pochowano pierwszego członka rodziny von Magnisa, który zmarł na wojnie -Antoniego juniora. Anton Valerian Franz Gabriel Leo zmarł 18 maja 1940 roku, mając 25 lat, podczas walk toczących się we Francji w miejscowości Foret de Mormal. Został pochowany 25 maja 1940 w lesie gdzie został zabity. Prawdopodobnie w wyniku wpływów rodziny ciało zostało odkopane i przetransportowane do Bożkowa. Po sprowadzeniu ciała do rodzinnej miejscowości pochowano go blisko swoich sióstr i braci w kwaterze grobów rodziny von Magnis. Na uroczystość pogrzebową, która odbyła się 4 września 1940 roku zaproszono przyjaciół rodziny, w tym hrabiego von Pilat ze Słupca, oraz zarządców folwarków należących do rodziny von Magnis.

Karta informacyjna Antona juniora.
Nie wyobrażam sobie bólu rodziców, którzy musieli chować swoje dziecko, a tym bardziej, że nie było one pierwsze. Anton Franz Ferdinand Wilhelm Karl i jego żona Bienka byli udanym małżeństwem a owocem ich miłości było aż dziesięcioro dzieci. Niestety sześcioro zostało pochowanych na cmentarzu w Bożkowie przed ukończeniem dwudziestego piątego roku życia. Anton junior był najmłodszy z tego rodzeństwa.

Trumna Antona juniora wystawiona w bożkowskim kościele.
W lutym 1943 po klęsce wojsk hitlerowskich pod Stalingradem nastąpił zwrot w działaniach wojennych. W Bożkowie zakazano chować zmarłych żołnierzy blisko kościoła. Na pochówek wyznaczono kwaterę na cmentarzu komunalnym. 2 lipca 1944 roku przyszło na cmentarz wielu starszych osób by uczcić pamięć tych co zmarli w wyniku działań wojennych. Według relacji jednego z byłych mieszkańców Bożkowa był to dzień który zapamięta ów świadek do końca życia. Tego dnia jako kilkuletni chłopiec przyszedł na cmentarz wraz z rodzicami by zapalić znicz przy stojącym koło kościoła krzyży ku czci jego brata, który zginął na froncie wschodnim. Pamięta scenę jak ojciec ukląkł przed krzyżem zamiast zasalutować, a zauważył to kilkunastoletni młodzieniec. Jak opisuje dalej świadek jego ojciec nie wrócił na noc do domu, a następnego dnia przyszedł strasznie posiniaczony
„Bo każdy dzień jest częścią historii”
Krzysztof Kręgielewski
P.S.
Artykuł został przedrukowany z mojej strony
na Facebooku - "Eckersdorf - Ciekawostki historyczne Bożkowa i okolic."
Uwaga
Macie w domu stare zdjęcia, na których w tle widać kawałek Bożkowa lub jego okolic? Może fragment domu, którego już nie ma? Zdjęcie ogródka przydomowego, gdzie rosło drzewo, które zostało wycięte dawno temu? A może dziadka w kapeluszu, babcię na ławce albo dzieci biegające przy pomniku? Dla Was to może zwykła, niepotrzebna już fotografia, a dla mnie to już bezcenny okruch historii.
Jeśli przechowujecie podobne zdjęcia albo inne przedmioty, gdzieś chowane na stryszkach czy szafach dajcie znać. Zbieram okruchy tej naszej przeszłości jak rozsypane puzzle, z których próbuję ułożyć obraz Bożkowa i jego okolic sprzed lat.
Świat bardzo szybko opróżnia się z opowieści jak i ludzi. Odchodzą one po cichu, bez śladu. Razem z nimi znika to, czego nie zdążyliśmy zapytać, zanotować, usłyszeć. Dlatego każde zdjęcie, każdy szczegół i każda rozmowa mają dziś ogromne znaczenie.
Jeśli w Waszych szufladach leżą fragmenty starego Bożkowa lub jego okolic dajcie znać. Przyjadę żeby zachować to co jeszcze nie zniknęło. A przy okazji możecie w ten sposób mnie poznać, pogadać, podzielić się historią, posłuchać i powspominać.