Maria i Franciszek Majewscy.
W cieniu Zbrodni Katyńskiej.
„Jeno wyjmij mi z tych oczu szkło bolesne – obraz dni,
które czaszki białe toczy przez płonące łąki krwi.
Jeno odmień czas kaleki, zakryj groby płaszczem rzeki,
zetrzyj z włosów pył bitewny, tych lat gniewnych czarny pył.”
Krzysztof Kamil Baczyński
O świcie 1 września 1939 r. wojska hitlerowskie dokonały inwazji na terytorium państwa polskiego. Rozpoczęcie największego konfliktu zbrojnego w historii świata. Inwazja mocno i trwale zakorzeniła się w pamięci świadków tych wydarzeń, stał się też początkiem wielu przemian w ich życiu.
Parę dni wcześniej Ministerstwo Spraw Wojskowych ogłosiło powszechną mobilizację. Rejonowa Komenda Uzupełnień zaczęła wręczać karty mobilizacyjne do jednostek wojskowych. Dramat rodzinnych pożegnań ze zmobilizowanych żołnierzy odbierał resztki nadziei na lepsze jutro. Do czynnej służby wojskowej zostali powołani między innymi młodzi nauczyciele, wśród których znalazł się p. Franciszek Majewski. Jakiż to był dramat dla całej jego rodzinny, dla jego żony Marii Majewskiej i jego sześciomiesięcznego synka Mariana. Gdy się żegnał się w domu ze swoim dzieckiem, te objęło go rączkami a p. Franciszek zapłakał, jakby czuł że żegna się na zawsze. Potem pojechał do punktu mobilizacyjnego w Jarosławcu, skąd wyruszył do swojego macierzystego 3 Pułku Piechoty Legionów.
Do wybuchu II wojny światowej Franciszek Majewski był dyrektorem Publicznej Szkoły Powszechnej II Stopnia w Tarnówce. Szkoła była 6 klasowa, nauczało w niej 4 nauczycieli. Uczył tam matematyki, polskiego i historii. Był szanowany przez uczniów. Miał niezwykłą umiejętność nawiązywania łatwego kontaktu z wychowankami. Był wymagającym nauczycielem, ale traktował swych podopiecznych ze zrozumieniem. Pomagał słabszym w nauce, ale jednocześnie nie zapominał o zdolnych uczniach.


Maria i Franciszek Majewscy
Wojska Armii Czerwonej wkroczyły na ziemie polskie 17 września 1939 r. o godzinie 3 rano. Dwie godziny wcześniej do Ludowego Komisariatu Spraw Zagranicznych ZSRS została wezwany polski ambasador który otrzymał taką notę: „ Wojna niemiecko – polska ujawniła wewnętrzne bankructwo państwa polskiego … Polska straciła wszystkie swoje okręgi przemysłowe i ośrodki kulturalne. Warszawa, jako stolica Polski już nie istnieje. Rząd Polski uległ rozkładowi i nie okazuje przejawów życia …. Dlatego też straciły ważność traktaty zawarte pomiędzy ZSRS a Polską.” Jednak prawdziwą przyczyną najazdu ZSRS na Polskę był między innymi fakt, że wojska Wehrmachtu zajęły tereny, które zgodnie z tajnym protokołem z 23 sierpnia 1939 r. miały należeć do rosyjskiej strefy interesów. Wkraczając na ziemie polskie ZSRS złamała wiele porozumień: traktat ryski z 1921 r., protokół Litwinowa z 1929 r. o wyrzeczeniu się wojny jako środka rozwiązywania sporów, pakt o nieagresji z Polski z 1932 r., który został przedłużony w 1934 r., a także konwencję londyńską z 1933 r.
ZSRS uderzyła w sile sześciu armii liczących ponad sześćset tysięcy żołnierzy i pięć tysięcy czołgów. Dowództwo wojsk polskich szybko zrozumiało, że prowadzenie wojny na dwóch frontach oznacza chaos i śmierć tysięcy osób. Naczelny wódz Edward Rydz Śmigły wydał rozkaz „ Z bolszewikami nie walczyć”. Wojska radzieckie, głosiły że pomogą walczyć z armią hitlerowską jak również chcą uchronić ludność białoruską i ukraińską.
Po ataku ZSRS na tereny polskie do niewoli sowieckiej dostało się około 240 tysięcy polskich żołnierzy, w tym około 10 tysięcy to oficerowie Wojska Polskiego. Żołnierze, którzy dostali się do niewoli, spodziewali się, że podobnie jak w I wojnie światowej trafią do obozów jenieckich. 18 września 1939 r. Franciszek Majewski z batalionem Ośrodka Zapasowego 2 Dywizji Piechoty Legionów został otoczony i rozbrojony w miasteczku Załoźce pow. Zborowski.
Polscy żołnierze po sprawdzeniu tożsamości byli wywożeni na wschód do obozów przejściowych. Franciszek Majewski został wysłany do Kozielska , który był oddalony o 250 km na południowy wschód od Smoleńska. Tam byli umieszczani tylko oficerowie Wojska Polskiego oraz wyżsi urzędnicy państwowi. Przebywał tam od 9 października 1939 roku do 1 kwietnia 1940 r. Obóz znajdował się w zabudowaniach prawosławnego klasztoru. Jeńcy byli przetrzymywani w zdewastowanych budynkach poklasztornych dawnej Pustelni Optyńskiej. Obóz był przepełniony, a na dodatek panowały w nich trudne warunki sanitarne. W Kozielsku przebywało w sumie 4543 jeńców wojennych. Funkcję komendanta pełnił w nim starszy lejtnant bezpieczeństwa państwowego Wasilij Nikołajewicz Korolow. 31 października 1939 r. w celu rozpoznania polskich jeńców wojennych przysłano Inspektora Zarządu ds. Jeńców Wojennych NKWD majora bezpieczeństwa państwowego Wasilija Zarubina, który był asem sowieckiego wywiadu. Zarubin, mimo iż nie był formalnie komendantem obozu, odgrywał tam taką rolę. W pamięci ocalałych zapisał się, jako postać inteligentną, uprzejmą, bardzo przyjemny w konwersacji, władający kilkoma językami. Zdobył w polskich żołnierzach szacunek i zaufanie. Był jedynym spośród oficerów NKWD, któremu salutowali Polacy. Pracę operacyjną zajmowało się około 130 funkcjonariuszy NKWD, jemu podlegali oficerowie śledczy. Ich zadaniem było wypracowanie charakterystyki każdego więźnia. Każdy z przesłuchanych miał swoją teczkę operacyjną ze zdjęciem i odciskami palców. Zarubina nie uczestniczył w trwających przesłuchaniach, ale często składał prywatne wizyty polskim oficerom i dyskutował o przeróżnych problemach społecznych i politycznych. Wyglądał na osobę, która szanowała poglądy innych. Często podczas rozmów częstował papierosami, ciastem, herbatą, a nawet pomarańczami, które były wówczas wielkim rarytasem. Opowiadał polskim jeńcom, iż zostaną przeniesieni niedługo w inne miejsce, a żeby zmylić ich czujność kazał wszystkich zaszczepić na tyfus plamisty. Efektem jego pracy w Kozielsku był raport końcowy, który był przesłany do rąk szefa NKWD Lawrientija Berii. W raporcie tym tak opisał polskich jeńców wojennych: „ Sama ich konstrukcja psychologiczna sprawia, że są zupełnie nieprzydatni władzy radzieckiej”.
W pierwszych dniach kwietnia 1940 r. władze sowieckie przystąpiły do likwidacji obozu i wywózki jeńców. Likwidacja obozu nastąpiła na podstawie decyzji z 5 marca 1940 r., którą osobiście podpisał Józef Wissarionowicz Stalin, Klimient Woroszłow, Wiaczesław Mołotow oraz Anastos Mikojan. Osadzonych z Kosielska wywożono do stacji kolejowej Gniezdowo, a stamtąd karetkami więziennymi transportowano do lasku katyńskiego gdzie strzałem w tył głowy ich mordowano nad wykopanymi wcześniej dołami. Akcję eksterminacji została wykonana na rozkaz Lawrientija Berii z 22 marca.
Rodziny nic nie wiedziały co stało się z ich bliskimi, którzy wyruszyli na początku września na wojnę z wojskami III Rzeszy. Natomiast polscy jeńcy wojenni żyli w strachu i niepewności o los swoich najbliższych. Dopiero 20 listopada udzielono internowanym w sowieckiej niewoli żołnierzom zgody na wysłanie listów czy też kartek do rodzin, ale tylko jedną na miesiąc. Mogli też otrzymywać w tym samym wymiarze listy od swoich rodzin. Pani Maria dostała jedyny list od swojego męża 29 listopada. Był to bardzo krótki i osobliwy list, w którym martwił się o los swoich najbliższych i gdyby nie wrócił do świąt to składa życzenia. Kartki i listy były jedyną formą kontaktu z rodzinami i ze światem. Jednak nie wszystkie kartki zostały dostarczone, te kartki które zawierały informacje niezaakceptowane przez radziecką cenzurę zostały zniszczone.
Tereny w okolicach Smoleńska zostały zajęte przez wojska niemieckie 17 lipca 1940 r . Stacjonowała tam Grupa Armii „Środek”. Makabrycznego odkrycia pierwsi dokonali polscy pracownicy przymusowi pracujący w Organizacji Todt (OT) w lipcu 1942 r. Dzięki pomocy miejscowych odnaleźli masową mogiłę z zabitymi polskimi oficerami. Po kilku miesiącach musieli zmienić miejsce pracy, ale oznaczyli wskazany obszar dwoma brzozowymi krzyżami. Po roku czasu sprawą zainteresował się sekretarz kryminalny L.Voss. Jego oddział tajnej policji polowej 18 lutego 1943 r. dokonał rozpoznania obszaru i za pomocą miejscowych chłopów odkryto cmentarzysko polskich oficerów. Miesiąc później, 29 marca, dokonano pierwszej ekshumacji grobów pod kierownikiem G. Buhtza, który był w tym czasie specjalistą pracującym w Zakładzie Medycyny Sądowej na Uniwersytecie Wrocławskim. Pierwszy oficjalny komunikat o dokonaniu przez NKWD mordzie został ogłoszony w języku angielskim 11 kwietnia 1943 r. przez Niemiecką Agencję Informacyjną „Transocean” i był skierowany do słuchaczy poza granicami Rzeszy.

Zdjęcie przedstawiające ekshumacje polskich żołnierzy z 29 marca 1943 r. w Lesie Katyńskim.
[żródło - archiwum IPN]
Dwa dni później, 13 kwietnia, radio Berlin nadało komunikat o znalezionych grobach: „Znaleziono dół mający 28 metrów długości i 16 metrów szerokości, w którym znajdowały się ułożone w 12 warstw trupy oficerów polskich w liczbie około 3000. Byli oni w pełnych mundurach wojskowych częściowo powiązani i wszyscy mieli rany od strzałów rewolwerowych w tył głowy…”. Informacje zawarte w tych dwóch audycjach radiowych nie dotarły do p. Majewskiej. Za posiadanie radia groziła kara śmierci. Podczas okupacji niemieckiej, wydawano prasę polskojęzyczną i to z niej dowiedziała się o wykazie pomordowanych w tym porucznika rezerwy Franciszka Majewskiego. Miał zaledwie 29 lat. Był to szok dla całej rodziny. Kierownik szkoły w Tarnówce najprawdopodobniej zginął 2 lub 3 kwietnia 1940 r. Podczas ekshumacji zbiorowej mogiły w Lesie Katyńskim w 1943 r. zwłoki Franciszka Majewskiego zostały zidentyfikowane i zarejestrowane pod numerem PCK (AM) 02277. Znaleziono przy nim: telegram, pocztówkę, urywek koperty z nieczytelny adresem i kartę szczepienia w Kozielsku nr 4041.

Goniec Krakowski z 16 czerwca 1943 informujący o zmarłych w lesie Katyńskim.
Decyzja o zabraniu życia Franciszkowi Majewskiemu zmieniła na zawsze losy jego żony Marii i syna Marianna. Po stracie męża pani Maria Majewska nie ułożyła sobie życia z nikim innym, gdyż p.Franciszek był jedyną jej miłością. Zajęła się wychowywaniem syna, który miał 13 miesięcy jak stał się półsierotą. Już na zawsze odczuwała niewyobrażalną pustkę. Pracowała przez pewien czas w Tarnawce jako nauczycielka. W tym czasie w Tarnówce uaktywniły się nacjonalistyczne ruchy ukraińskie. Dla dzieci polskich, wyniku przemian jakie tam zaszły, udostępniono tylko jedno pomieszczenie na parterze w szkole. Utworzono dwie klasy łączone, 1+2 i 3+4. Międzyczasie musiała p. Maria wraz ze swoim dzieckiem wyprowadzić się z mieszkania w szkole, które wraz z mężem wcześniej wynajmowali. Przeprowadziła się do Domu Ludowego.
Z dniem 1 września 1941 roku wyjechała p. Maria wraz z synem z Tarnówki do Brzózy Stadnickiej, gdzie podjęła pracę w miejscowej placówce oświatowej, gdyż tam potrzebowano nauczyciela w szkole 6 klasowej.

Informacja z Polskiego Czerwonego Krzyża o śmierci p. Franciszka Majewskiego w Lesie Katyńskim.
Po II wojnie światowej nastąpiły wielkie migracje ludności na tak zwane „Ziemie Odzyskane”. W sierpniu 1946 r. p. Maria Majewska wyjechała do wsi Narożno ( dziś Bożków), gdzie zamieszkała wraz ze swoją mamą Bronisławą Kubat. Tutaj podjęła pracę jako nauczycielka w szkole podstawowej, a w 1947 została jej dyrektorem. W 1948/49 roku dostała się na studia Pedagogiczne w Warszawie, które ukończyła w 1955 roku . Po ich ukończeniu mogła zostać w Warszawie, ale nie było tam mieszkania - wobec tego wzięła nakaz pracy do Wrocławia . Kuratorium zatrudniło ją w II Liceum Ogólnokształcącym. W szkole dostała mały pokoik gdzie zamieszkała z synem. Rok później nastąpił "przewrót gomółkowski", babcia otrzymała pracę w Szkole Medycznej i przydział mieszkania.

Zdjęcie ukazujące panoramę Bożkowa. Widać równiż koło kościoła były budynek szkoły podstawowej ,
w której uczyła p.Maria Majewska.
W 1974 r. przeszła na emeryturę. W 2001 r. spotkał panią Marię kolejny cios – śmierć syna. Te wydarzenie całkowicie ją załamało. Maria Majewska zmarła 27. 02.2003 r. i spoczywa na cmentarzu w Bożkowie. Do końca swojego życia miała nad łóżkiem powieszony obrazek jej męża, "to Franek" – mówiła. Władzom Związku Radzieckiego i władzom w PRL zależało na wymazaniu ze świadomości Polaków słowo „KATYŃ”. Nikomu nie można było w tym czasie mówić o lesie katyńskim, a jakiekolwiek próby wyjaśnienia zbrodni prowadziły do prześladowań zaangażowanych osób ze strony aparatu represji.
Franciszek Majewski decyzją Ministra Obrony Narodowej Rzeczpospolitej Polskiej nr439/MON z dnia 5 października 2007 r. został mianowany pośmiertnie na stopień porucznika Wojska Polskiego. Uroczysty Apel Pamięci, na którym został odczytany odbył się 10 listopada 2007 r. na placu marszałka Józefa Piłsudskiego w Warszawie.

Pani Maria Majewska został pochowana na cmentarzu w Bożkowie.
Chciałbym osobiście podziękować Robertowi Solińskiemu oraz Teresie Gwara ze stowarzyszenia "Dolnośląska Rodzina Katyńska". Przede wszystkim jednak chciałbym podziękować pani Annie Majewskiej - wnuczce pana Franciszka, dzięki której artykuł został wzbogacony o pewne nowe fakty. Dzięki im pomocy artykuł niesie ze sobą niebagatelny wątek emocjonalny, poruszający do głębi serca.
„ Bo każdy dzień jest częścią Historii!”
Krzysztof Kręgielewski
P.S.
Artykuł został przedrukowany z mojej strony
na Facebooku - "Eckersdorf - Ciekawostki historyczne Bożkowa i okolic."
Uwaga
Macie w domu stare zdjęcia, na których w tle widać kawałek Bożkowa lub jego okolic? Może fragment domu, którego już nie ma? Zdjęcie ogródka przydomowego, gdzie rosło drzewo, które zostało wycięte dawno temu? A może dziadka w kapeluszu, babcię na ławce albo dzieci biegające przy pomniku? Dla Was to może zwykła, niepotrzebna już fotografia, a dla mnie to już bezcenny okruch historii.
Jeśli przechowujecie podobne zdjęcia albo inne przedmioty, gdzieś chowane na stryszkach czy szafach dajcie znać. Zbieram okruchy tej naszej przeszłości jak rozsypane puzzle, z których próbuję ułożyć obraz Bożkowa i jego okolic sprzed lat.
Świat bardzo szybko opróżnia się z opowieści jak i ludzi. Odchodzą one po cichu, bez śladu. Razem z nimi znika to, czego nie zdążyliśmy zapytać, zanotować, usłyszeć. Dlatego każde zdjęcie, każdy szczegół i każda rozmowa mają dziś ogromne znaczenie.
Jeśli w Waszych szufladach leżą fragmenty starego Bożkowa lub jego okolic dajcie znać. Przyjadę żeby zachować to co jeszcze nie zniknęło. A przy okazji możecie w ten sposób mnie poznać, pogadać, podzielić się historią, posłuchać i powspominać.