Grudniowy strajk z 1981 r. w noworudzkich kopalniach.
45 lat temu w kopalni KWK Nowa Ruda wybuch strajk. Strajkowali w niej górnicy, którzy protestowali przeciwko zbrodniom stanu wojennego. Musimy wiedzieć, że bez nich również nie byłoby wolności, solidarności, niepodległości i suwerenności.
Podpisanie przez władze porozumień sierpniowych w 1980 r., a następnie powstanie Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność”, którym był ruchem społeczno – politycznym, w całym kraju wyzwoliło wielkie nadzieje i energię społeczną. W tym okresie do związku zapisało się blisko dziesięć milionów obywateli, wśród których największy procent stanowili robotnicy zakładów pracy. Postępująca w całym kraju demokratyzacja życia społecznego po szesnastu miesiącach została ostatecznie brutalnie przerwana 12 grudnia około godziny 14 rozkazem: „Uruchamiaj operację” wypowiedzianego przez generała Wojciecha Jaruzelskiego do generała Czesława Kiszczaka. Około godziny 15 pierwsze jednostki ZOMO, wojsko i milicja zajęły pozycje. W nocy z 12 na 13 grudnia na ulice polskich miast wyjechało ponad 1600 wozów opancerzonych oraz tyle samo czołgów.
Symbolem wprowadzenia stanu wojennego stał się "Teleranek", a raczej jego brak. 13 grudnia 1981 roku (w niedzielę) o godzinie 9 rano miał zostać wyemitowany kolejny odcinek tego ulubionego przez dzieci i młodzież programu. Zamiast niego na antenie Telewizji Polskiej pojawił się generał Wojciech Jaruzelski. Jego przemówienie było puszczane także w Polskim Radiu: „Obywatelki i Obywatele Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej! Zwracam się dziś do Was jako żołnierz i jako szef rządu polskiego. Zwracam się do Was w sprawach wagi Najważniejszej. Ojczyzna nasza znalazła się nad przepaścią. Dorobek wielu pokoleń, wzniesiony z popiołów polski dom ulega ruinie. Struktury państwa przestają działać. Gasnącej gospodarce zadawane są codzienne nowe ciosy. Warunki życia przytłaczają ludzi coraz większym ciężarem...” W dalszej części przemówienia jest mowa o ukonstytuowaniu się Wojskowej Radzie Ocalenia Narodowego (WRON).
Tego dnia wprowadzono dekrety zakazujące strajki i zgromadzeń. Zawieszona została działalność stowarzyszeń oraz związków zawodowych, przerwano łączność telefoniczną, cenzurowano przesyłki pocztowe, zakazano zmiany stałego pobytu ludności, zamknięte zostały granice. Wprowadzono też nocną godzinę milicyjną. Za złamanie wprowadzonych rygorów groziły surowe kary, włącznie z karą śmierci.
Milicja oraz wojsko szykowało się do stłumienia oporu już wiele miesięcy przed 13 grudniem 1981 r. W terenie noworudzkim przygotowania do izolacji działaczy „Solidarności” trwały już od jesieni 1980 roku, a szerzej od stycznia 1981 r. Powstały wówczas listy osób do internowania. Ponadto na terenie województwa wałbrzyskiego wytypowano 28 obiektów do zabezpieczenia. Na tej liście znalazła się również kopalnia KWK „Nowa Ruda”. Wojsko przeznaczone do tego zadania już 12 grudnia stacjonowało w szkole rolniczej w Bożkowie.
W nocy 12 na 13 grudnia 1981 r. prawie żaden z ważniejszych działaczy tego związku nie spał spokojnie. Od północy rozpoczęło się internowanie działaczy i sympatyków opozycji. „Drzwi wejściowe do jego mieszkania (Stanisława Bakuny) były paskudnie wyrwane łomem – mówi Tadeusz Wrona podczas rozmowy z Januszem Laska ( Korzenie, 2010) - Rozmawiam z żoną, córką i synem, który akurat wrócił z wojska. Płaczą i mówią, że przyszli do nich w nocy około dwunastej i zaczęli się tłuc. Przez drzwi mówili, żeby Staszek wstawał i szedł na działkę, bo pali się tam jego altanka. Staszek odparł, że skoro się już pali, to nic nie poradzi i rano pójdzie zobaczyć. Ale z tyłu przez okno syn zobaczył mundury na podwórzu. Zażądali więc, by wychodził, bo jak nie, to będą musieli rozwalić drzwi. Staszek odkrzyknął: To rozwalcie! No i wyłamali te drzwi i zabrali go...”
W nocy 12 na 13 grudnia siły wojskowe i MO internowała wiele aktyw „Solidarności” na terenie Nowej Rudy związanych z kopalnią. W niedziele rano sekretarz PZPR nakazał dyrektorowi kopalni zabezpieczanie robót przy normalnym świątecznym obłożeniu załogi oraz do organizowania zadań wynikających militaryzacji zakładu podczas stanu wojennego. Tego dnia niektórzy działacze próbowali dostać się do zakładu (22 interwencje), a niektórzy próbowali odwołać się o pomoc Kościoła. Jak czytamy w teleksie KS PZPR z Wałbrzycha z 13 grudnia ( AP KZ) – „do jednego z księży działacz Solidarności z kopalni zwrócił się z prośbą, by ksiądz z ambony przekazał informację, żeby górnicy KWK Nowa Ruda, członkowie Solidarności, zbierali się w kopalni.” Ksiądz jednak odmówił spełnienia prośby, uważając że może to być ustawka.
Nastał poranek 14 grudnia 1981 roku. Mroźny, zimowy poniedziałek. W wielu zakładach zapowiedziano strajki, zwłaszcza tam, gdzie aresztowano działaczy Solidarności. Podobnie było w noworudzkiej kopalni węgla kamiennego na polu „Piast” i „Słupie”.Strajk na polu „Piast” zaczął już się rano, kiedy to załoga „A” odmówiła zjazdu na dół do kopalni i zgromadziła się w łaźni ogólnej. Wcześniej wchodzących do kopalni przywitały ponalepiane na tablicach duże plakaty z napisem STRAJK. Nalepił je Janusz Romaniszyn wcześnie rano objeżdżając wszystkie zakłady w pobliżu. W łaźni strajkujący górnicy wysunęli żądanie zwolnienia internowanych, oraz odwołania stanu wojennego. „Strajk się zaczął” - mówi Tadeusz Wrona – Przyszedł dyrektor, który zaczął straszyć, że jak nie pójdziemy do roboty, to jak będzie trzeba, to zacznie strzelać. I wtedy podszedł do niego i zrobił Rajtana gest z okrzykiem: Strzelaj. Ludzi to podbudowało... Potem przez dwie godziny było dużo gadania....Byłem święcie przekonany, że południowa zmiana dojdzie do nas, ale nie doszła. Potem dowiedziałem się, że powiedziano im, że nie ma wejścia. Ale przy bramie była jedna nyska, to jakby chcieli to mogli wejść. Potem przychodzili do nas pojedynczo ludzie i wyszukiwali różne powody, dla których musieli opuścić kopalnię. Strajk zaczynało ponad 400 osób, a o godzinie 14 było nas około 20. Rozmawialiśmy i w końcu postanowiliśmy, że się rozchodzimy do domów. I ok. 15 rozeszliśmy się.”
Te informacje różnią się od tego, co można wyczytać w teleksie Komitetu Wojewódzkiego PZPR z Wałbrzycha z dnia 14 grudnia: „Strajk przerwano nie używając siły po odczytaniu apelu o przerwaniu strajku górnicy opuścili teren kopalni.” Z przeprowadzonych rozmów z górnikami pracujących w tym czasie w kopalni wiem, że dyrekcja jak i komisarz wojskowy przybyły do zakładu dwukrotnie namawiał górników do przerwania strajku, jednak nie przyniosły one rezultatów, niemniej jednak załoga zmiany „A" o około godz. 13.30 przerwała strajk okupacyjny. Z dalszych przeprowadzonych rozmów wiem, że były również pojedyncze próby wejścia do kopalni, lecz nie zostali oni dopuszczeni do strajkujących w łaźni.
Strajkujących górników na zewnątrz kopalni przywitały oddziały ZOMO. Pochodzący z Nowej Rudy Robert Więckiewicz w jednym z wywiadów do Gazety Wyborczej opisał strajk z udziałem jego ojca: „Potem przyjechały dwa transporty opancerzone, ogrodzono teren kopalni i skończyła się zabawa. Armatki wodne, dostali w tyłek i tyle. Lokalne wydarzenie”.
Inny przebieg strajku miał miejsce na polu „Słupiec”. Jego składowe możemy otworzyć między innymi z akt procesu wiceprzewodniczącego KZ „Solidarność” tej kopalni Leona Mosio w sądzie wojskowym. Z akt wynika, że kiedy 14 grudnia załoga pola „Słupiec" na zmianie „A" podjęła normalną pracę, w połydnie Loeon Mosio zaczął omawiać sytuację z sekretarzem KZ PZPR oraz telefonicznie rozmawiał z Komendantem MO z Nowej Rudy, który powiadomił go o obowiązku stawiennictwa na komendzie. Mosio pomimo rozkazu ruszył do cechowni, gdzie spotkał się z grupą górników, którzy komentowali fakt wprowadzenie stanu wojennego i internowaniu przewodniczącego „Solidarności” na kopalni – Bakuna. Wszedł na scenę ( około 13:30) i zaapelował do załogi o nie podjęciu pracy mówiąc: „Wczoraj zamknęli Bakunę, dzisiaj zamkną mnie, jutro was.” Następnie zarządził głosowanie załogi w liczbie około 400 osób, która w większości poparła jego sugestię. Zarządano by zwolnieni internowanego Bakuną i innych. Sprzeciwali się również wprowadzeniu stanu wojennego. Później zarządzono wyboru Komitetu Strajkowego, utworzenia trójek i udanie się do gabinetu. Pozostali górnicy mieli się udać do „dolnej łaźni”. Do godziny 20 dyrektor kopalni dwukrotnie wzywał strajkujących do przerwania strajku i przypominał obowiązki wynikające z prowadzeniem stany wojennego. Około godziny 16:00 przybyła do kopalni kompania ZOMO z zadaniem usunięcia strajkujących, ale dyrektor powstrzymał operację go godziny 20:00 w nadziei, że nakłoni załogę do przerwania strajku. W tym czasie część załogi zjechała na dół i podjęła pracę. Po bezskutecznych próbach około godziny 20:15 oddział ZOMO wszedł do łaźni i wypchnęła znajdujących się tam około 120 strajkujących poza teren zakładu, a p. Leon Mosio tego dnia aresztowano i jeszcze w grudniu 1981 roku sąd wojskowy skazał go za organizację strajku tak jak innych internowanych. Zmiana „C” w większości podjęła tego dnia zmianę.
Następnego dnia około godziny 13:00 grupa 160 górników ze zmiany „A” , zebranych w zajezdni lokomotywowni na poz. V pola „Słupiec", odmówiła wyjazdu na górę, żądając wypuszczenia zatrzymanego w dniu poprzednim ob. L. Mosia. Prowadzone przez dyrektora kopalni pertraktacje nie przyniosły rezultatów. Może dlatego nie przyniosły, że grupa strajkujących nie wyłoniła przywódców, a rozmowa ze 160 ludźmi naraz nie mogła być konkretna. Popołudniowa zmiana „B" nie została wpuszczona do kopalni. Dopiero o godz. 18.00 część strajkującej załogi, około 40 osób, opuściła zajezdnię, udając się do wyjazdu. Reszta zgromadzonych opuściła zajezdnię do godz. 20.00.
Tego dnia również strajkowała załoga na zmianie „B” pola „Piast", która zjechała na dół i tam na poz. V w rejonie szybu „Lech" zgromadziła się i nie podieła pracy. Około godz. 17.00 strajkujący powołali pięciu delegatów, którzy przybyli do dyrektora kopalni z propozycją, że jeżeli otrzymają gwarancję niewyciągania konsekwencji, gotowi są do podjęcia pracy. Dyrektor kopalni udzielił im takich gwarancji na piśmie i o godz. 18.00 załoga pola Piast" podjęła pracę z jednoczesnym zobowiązaniem odrobienia strat produkcyjnych w jedną ze styczniowych niedziel.
Później odbyły się ciche, błyskawiczne tajne procesy i szybko internowanych skazano. „Przez tydzień nie wiedzą, – mówi Stanisław Bakun ( Korzenie, 2010) - co z nami, zamkniętymi zrobić, bo włóczą nas przez Nowa Rudę, Świdnicę i wreszcie na dłużej lądujemy w Kamiennej Górze. Trafiłem do celi, która specjalnie była obłożona lodem, żeby było zimno. Kiedy nas zamknęli ściany spływały wodą. Po wielu różnych przejściach władze zmuszają mnie do wyjazdu, dając mi paszport w jedną stronę. I w 1983 wyjeżdżam z rodziną. Po raz pierwszy przyjeżdżam do polski w 1990”.
„ Bo każdy dzień jest częścią historii”
Krzysztof Kręgielewski

Widok na szyb" Lech", który znajdował się na polu "Piast"
kopalni KWK "Nowa Ruda"

Zdjęcie przedstawiające główną bramę kopalni KWK "Słupiec".

Zdjęcie przedstawiające łaźnię na polu "Słupiec"

Zdjęcie ukazujące p. Stanisława Bakunę.
[ pobrane ze strony https://polskiemiesiace.ipn.gov.pl/.../r12287473634257...]

Decyzja o internowaniu p. S. Bakuna.
[ pobrane ze strony https://polskiemiesiace.ipn.gov.pl/.../r12287473634257...]

Teleks wysłany do KW PZPR w Wałbrzychu mówiący o przerwaniu strajku na polu "Piast" dna 14 grudnia 1981 r. [Że zbiorów Archiwum Państwowego we Wrocławiu oddział Kamieniec Ząbkowicki]

Zdjęcie p. Leona Mosio.
[https://polskiemiesiace.ipn.gov.pl/.../r86425143285130...}

Teleks wysłany do KW PZPR w Wałbrzychu mówiący o rozpoczęciu strajku na polu "Słupiec" 15 grudnia 1981 r. [Ze zbiorów Archiwum Państwowego we Wrocławiu oddział Kamieniec Ząbkowicki]

Decyzja o internowaniu p.Leona Mosio.
[https://polskiemiesiace.ipn.gov.pl/.../r86425143285130...}

Teleks informujący o przerwaniu strajku
na polu "Słupiec" 15 grudnia 1981r.
Uwaga
Macie w domu stare zdjęcia, na których w tle widać kawałek Bożkowa lub jego okolic? Może fragment domu, którego już nie ma? Zdjęcie ogródka przydomowego, gdzie rosło drzewo, które zostało wycięte dawno temu? A może dziadka w kapeluszu, babcię na ławce albo dzieci biegające przy pomniku? Dla Was to może zwykła, niepotrzebna już fotografia, a dla mnie to już bezcenny okruch historii.
Jeśli przechowujecie podobne zdjęcia albo inne przedmioty, gdzieś chowane na stryszkach czy szafach dajcie znać. Zbieram okruchy tej naszej przeszłości jak rozsypane puzzle, z których próbuję ułożyć obraz Bożkowa i jego okolic sprzed lat.
Świat bardzo szybko opróżnia się z opowieści jak i ludzi. Odchodzą one po cichu, bez śladu. Razem z nimi znika to, czego nie zdążyliśmy zapytać, zanotować, usłyszeć. Dlatego każde zdjęcie, każdy szczegół i każda rozmowa mają dziś ogromne znaczenie.
Jeśli w Waszych szufladach leżą fragmenty starego Bożkowa lub jego okolic dajcie znać. Przyjadę żeby zachować to co jeszcze nie zniknęło. A przy okazji możecie w ten sposób mnie poznać, pogadać, podzielić się historią, posłuchać i powspominać.