Hanna Gumpricht – numer obozowy 55024

 

   Na początku lat dziewięćdziesiątych na zajęciach z historii filozofii na Uniwersytecie Przyrodniczo – Humanistycznym w Siedlcach studentom p. Hanna Gumpricht po raz pierwszy publicznie opowiedziała o swoich dramatycznych losach w czasie II wojny światowej. Zaszufladkowane przez lata wspomnienia nagle odżyły, kiedy pani profesor dowiaduje się o stanie zdrowia swojej matki. Wkrótce po tym wyjeżdża do umierającej matki do Izraela.

   Kilka lat później wspomnienie tej rozmowy ze studentami przywołała w świadectwie złożonym dla Shoah Foundation w 1996 roku, co świadczy o wadze związanego z tym przeżycia. Dzięki temu wywiadowi, wspomnieniach opublikowanych przez Stowarzyszenie Dzieci Holocaustu w książce „Czarny rok...Czarne lata...” oraz publikacji Joanny Świderskiej „ Hanna Gumpricht ...”mogłem poznać los naszej dzisiejszej bohaterki.

   Hanna Gumpricht urodziła się 11 października 1927 roku w Grodźcu ( w pow. Konińskim woj. wielkopolskie). Była pierwszą córką Icchaka Majera i Estry Gumpricht. Potem na świat przyszła jej siostra Dwora i brat Hersz. Ojciec w Grodżcu prowadził mała piekarnię, którą zamknięto w wyniku akcji bojkotowania sklepów żydowskich. Po tym zdarzeniu ojciec nie mógł przez dłuższy czas znaleźć pracy. Pomimo panującej w domu Hanny biedy, było to czas szczęśliwy. Jak wspomina bohaterka dużo przebywała na świeżym powietrzu, chodziła do lasu lub nad rzekę popływać, uczyła się piosenek śpiewanych później przez całą rodzinę.

Rodzina Gumprichtów: w tylnym rzędzie Estera, Icchak Majer,
w pierwszym rzędzie Hersz, Chana (Hanna), Dwora. Lata 30. XX w.

Zjecie pochodzi ze strony FB Pani Hania Gumpricht

 

Ten wspaniały okres, który później wielokrotnie wspominany pomógł jej przeżyć w trudnych chwilach jej życia, został przerwany przeprowadzką w 1937 roku. Zamieszkali w Łodzi. Wyprowadzka nie poprawiła jednak sytuacji materialnej rodziny. Ojciec nie mogąc znaleźć stałej pracy, chwytał się różnych dorywczych prac. Ze względu na panujący głód w domu, również Hanna mając 12 lat zaczęła pracę. Udzielała korepetycji. W tym czasie sytuacji materialna rodziny się poprawiła, ale nie na długo. Latem 1940 roku ojciec został postrzelony. Zmarł w styczniu 1941 roku. Zmarł z głodu i ogólnego osłabienia. Po śmierci taty mama handlowała drewnem, które pochodziło z nielegalnej rozbiórki płotów.

Zdjęcie z lat 30-tych. Na zdjęciu Hersz, Dwora i Chana (Hanna). Zjecie pochodzi ze strony FB Pani Hania Gumpricht

 

   Ten wspaniały okres, który później wielokrotnie był wspominany pomógł jej przeżyć w trudnych chwilach jej życia.  Okres ten został przerwany przeprowadzką w 1937 roku, gdy zamieszkali w Łodzi. Wyprowadzka nie poprawiła sytuacji materialnej rodziny. Ojciec nie mogąc znaleźć stałej pracy, chwytał się różnych dorywczych prac. Ze względu na panujący głód w domu, również Hanna mając 12 lat zaczęła pracę. Udzielała korepetycji. Latem 1940 roku ojciec został postrzelony. Sześć miesięcy później zmarł (w styczniu 1941 roku) z głodu i ogólnego osłabienia. Po śmierci taty mama handlowała drewnem, które pochodziło z nielegalnej rozbiórki płotów.

   We wrześniu 1942 roku Hanna wraz z rodziną przeżyła kolejną straszną tragedię. W czasie wielkiej szpery w czasie selekcji przeprowadzonej wśród żydów zebrany został brat Hanny – Hersz. Wywieziony z getta został zagazowany w gazowej komorze mobilnej, a później spalony w Chełmie.

  Likwidacja łódzkiego getta rozpoczęła się w czerwcu 1944 roku. Hanna w raz siostrą i matką po tym trafiła do Auschwitz-Birkenau w jednym z ostatnich transportów. Wieziona była tam w bydlęcym wagonie, a w obozie spędziła tylko kilka dni, do czasu selekcji.

 W trakcie selekcji zostały uznane za zdolne do pracy i wysłane do obozu w Ścinawce Średniej.„... Dzień. Selekcja. Widać i słychać kroczącą orkiestrę oświęcimską. Któregoś dnia, przez pewien czas, byliśmy w sektorze (?) Polek. Pamiętam, jak kręciły się wśród nas i podawały nam cukier do ust łyżeczkami. Dzięki , dzięki za ten gest niezapomniany – jedyny akt człowieczeństwa w tej otchłani! Stoimy przed wagonem kolejowym. Selekcja. Przeprowadza ją młody człowiek w cywilu oraz esesmanka. Młody człowiek w cywilu zwraca się doń, mówiąc o siostrze: „Ależ to jest jeszcze dziecko!”. Na to siostra: Aber ich kann arbeiten (Ale mogę pracować)! Każą wejść do wagonu. Jesteśmy nadal razem. O świcie pociąg staje. Żandarmi „wyładowują” nas i prowadzą do obozu. Wokół góry. Jest pięknie, cicho, cudowne powietrze. Jakaż ulga po oświęcimskim piekle…(cyt.„Czarny rok...Czarne lata…)”.

W czasie II wojny światowej w Ścinawce Średniej produkowano części do pocisków V-1 i V-2 w zakładzie Aberta Patina Werkstätten für Fernsteuerungstechnik GmbH. Zakład ten w wyniku na zwiększające się zamówienia przez resort zbrojeń w 1944 roku, musiał zwiększyć swoją załogę, a że nie można było już pozyskać nowych niemieckich pracowników ani też zagranicznych pracowników przymusowych, przydzielono więc więźniów z Auschwitz-Birkenau. W lipcu 1944 roku do obozu w Ścinawce Średniej trafiła Hanna wraz z matką i siostrą. Jej nr obozowy – 55024, mamy Estry – 55023, a Dwory – 55025.“Był to jeden z podobozów obozu koncentracyjnego w Gross – Rosen. Praca w fabryce. Dwanaście godzin na dobę. Zmiana dzienna, a w następnym tygodniu  nocna. Po zmianie nocnej dźwiganie cegieł na terenie obozu. Monotonię obozowej egzystencji przerywa od czasu do czasu bicie oraz wydłużone apele niezależnie od pogody. Głód... (cyt.„Czarny rok...Czarne lata…) ”

Obóz w Ścinawce Średniej. Ze zbiorów archiwalnych Muzeum Gross- Rosen. 

 

   W obozie FAL Mittelsteine przebywało w sumie 400 więźniarek. Większość kobiet pracowało w zakładzie Aberta Patina, który był oddalony od obozu o około 2km. Więźniarki szły pieszo do niego przez około jedną godzinę w jedną stronę. Praca przeważnie odbywała się się w pozycji stojącej przy maszynach. Do pracy w zakładzie również została delegowana Hanna Gumpricht. To właśnie tutaj nasza bohaterka potrafiła dostrzec jak i docenić drobne ludzkie gesty. Płynęły one od niemieckiego pracownika fabryki. Gesty te stały się dla niej szczepionką przeciw okropieństwom jakie ją spotkały w obozie.

  „...Mój majster. Jedyny, który miał (Hefling) nazwisko i który mówił do dziewcząt po imieniu, a do starszych Frau. Przynosił mi kanapki i chleb, które w obozie mama dzieliła na cząstki. Pewnej nocy, korzystając z chwilowej nieobecności aufzejerki (o której mówił: sie ist dummer wie dumm(Jest głupsza niż głupia)) poprosił mnie do swojego kąta. Okazało się, że przyniósł kakao w termosie oraz filiżankę ze spodeczkiem z porcelanowego domowego serwisu. Podał mi w niej ten fantastyczny, gorący napój, mówiąc: „Hani, chciałem, abyś troszeczkę poczuła smak domu”. Często kazał mi przerzucać z jednej skrzyni do drugiej jakieś elementy produkcji. Zapewne po to, abym się nie przemęczała pracą przy maszynie. Pewnego razu zlecił mi ową czynność z uwagą, abym to, co znajdę na spodzie skrzyni, podzieliła między nas – pracownice (Herr Fürstera). Tym czymś były pajdy chleba. Majster słyszał, że za jakieś „przewinienie” nie otrzymałyśmy przez cały dzień jedzenia i po swojemu zareagował.

  Innym sposobem na uwolnienie mnie od wysiłku dla Trzeciej Rzeszy było „naprawianie” nie zepsutej maszyny. Podczas tych sabotażowych czynności wypytywał mnie o rodzinę, nasze życie. Mówił mi również o sobie, o tym między innymi, że był komunistą i siedział w więzieniu, gdzie hitlerowcy wybili mu wszystkie zęby. Informował mnie o sytuacji w Europie. Pewnego razu usłyszałam: „ Hani, ist gut, die Russen sind schon da(Hani, jest dobrze, Rosjanie już tu są). Innym razem powiedział: Armes Deutchland…(Biedne Niemcy …)".

  Mama i siostra pracowały w sztolni. Pewnej nocy podczas alarmu lotniczego (wówczas były one coraz częstsze) przyszła ze sztolni moja siostra. W hali było dość ciemno, ponieważ zgaszono górne światło. Paliły się tylko małe lampki stojące na maszynach. Podszedł do nas majster: „Hani, to twoja siostra?”. Odszedł do swego kąta wracając po chwili z nierówno podzieloną gruszką. Większość część wręczył siostrze, pytając z filuternym uśmiechem: „ Hani, jesteś zazdrosna?”. Nie, nie byłam zazdrosna. Przeciwnie, było mi dobrze w cieple jego poczucia humoru – emocji człowieczeństwa (cyt.„Czarny rok...Czarne lata…) ”.

Pani Hania Gumricht w latach 50-tych.
Zjecie pochodzi ze strony FB Pani Hania Gumpricht.

„bo każdy dzień jest częścią historii!”

Krzysztof Kręgielewski

P.S. '

Artykuł został przedrukowany z mojej strony

na Facebooku - "Eckersdorf - Ciekawostki historyczne Bożkowa i okolic."

UWAGA

Macie w domu stare zdjęcia, na których w tle widać kawałek „Trofiejnyje otriady” lub jego okolic? Może fragment domu, którego już nie ma?  Zdjęcie ogródka przydomowego, gdzie rosło drzewo, które zostało  wycięte dawno temu? A może dziadka w kapeluszu, babcię na ławce albo dzieci biegające przy pomniku? Dla Was to może zwykła, niepotrzebna już fotografia, a dla mnie to już  bezcenny okruch historii.  

Jeśli przechowujecie podobne zdjęcia albo inne przedmioty, gdzieś chowane na  stryszkach czy szafach  dajcie znać. Zbieram okruchy tej naszej przeszłości jak rozsypane puzzle, z których próbuję ułożyć obraz „Trofiejnyje otriady” i jego okolic sprzed lat.

Świat bardzo szybko opróżnia się z opowieści jak i ludzi. Odchodzą one po cichu, bez śladu. Razem z nimi znika to, czego nie zdążyliśmy zapytać, zanotować, usłyszeć. Dlatego każde zdjęcie, każdy szczegół i każda rozmowa mają dziś ogromne znaczenie.

 

Jeśli w Waszych szufladach leżą fragmenty starego „Trofiejnyje otriady” lub jego okolic dajcie znać. Przyjadę żeby zachować to co jeszcze nie zniknęło. A przy okazji możecie w ten sposób mnie poznać, pogadać, podzielić się historią, posłuchać i powspominać.