Teatrzyk miłości
W roku 1787 rotmistrz wojsk pruskich Ferdynand Sigismundus von Lüttwitz nabywa od jezuitów na licytacji majątek w Ścinawce Średniej za 11 200 talarów. Posiadłość ta to dwór dolny w Ścinawce Średniej zwany Piae - Causae - Hof, a póżniej również Lutwitzhof. Posiadłość ta w XIV wieku była jeszcze dobrami rycerskimi. Posiadłość w Ścinawce Średniej jak wiele obiektów tego typu zostaje spalona w wojnie trzydziestoletniej 7 maja 1648 przez oddział szwedzki stacjonujący w Broumovie. Hrabia po nabyciu tych dóbr w wciągu roku (1788 r.) mimo ciężkich czasów odbudowuje pałac. Nowy obiekt powstał na planie prostokąta i był dwukondygnacyjny nakryty dachem czterospadowym

Pałac Ferdynanda Sigismundus von Lüttwitz przed przebudową w XX w.
Przy pałacu utworzono również w tym samym roku park krajobrazowy w stylu angielskim o powierzchni 3,5 ha z drzewami cytrusowymi, z którego nie wiele już zostało (marmurowe posągi i fontanny ukradziono) przekształcając w pobliski cmentarz. Jednym z obiektów, który został zbudowany w 1795 r. od podstaw to budynek teatru. Budynek ten został wzniesiony na rzucie prostokąta i został nakryty dwuspadowym dachem. Wejście to tego obiektu mieści się w ścianie szczytowej od strony założenia pałacowego. Na fasadzie budynku umieszczony został napis „Hic ridendo corriguntur mores” (Tutaj śmiechem poprawia się obyczaje).
Na przedstawienia do Ścinawki przyjeżdżała okoliczna arystokracja wśród nich hrabia von Magnis z Bożkowa. Autorem sztuk wystawianych tutaj był Karol von Holtei, jeden z najwybitniejszych twórców literatury śląskiego romantyzmu. Z biegiem lat wystawiono też sztuki lalkowe, którą główną rolę odgrywały kukiełki.

Dobra w Ścinawce Średniej. Ze zbiorów Archiwum Niemieckiej Prowincji Jezuitów. Alte Postkarte.
Teatr Ferdynand von Lüttwitz zbudował dla swojej żony, aktorki wrocławskich scen Augusty Wilhelminy z domu Friesner. Fryderyk zapewne nie chciał aby żona występowała w odległym Wrocławiu i dlatego zaplanował, że zbuduje teatr na miejscu. Zaraz ktoś powie, że wspaniały mąż, że bardzo kocha swoją żonę. Z tą oceną i ja się zgodzę . Mnie ciekawi jednak dlaczego rotmistrz ściąga żonę do małej miejscowości koło Bożkowa odrywając od wielkiej sceny we Wrocławiu.
Przenieśmy się teraz do Wrocławia, gdzie w zajeździe Czerwony Dom przy ulicy Ruskiej 45 zanocował Goethe. Jest sierpień 1790. Poeta towarzyszył w podróżny księciu saskoweimarskiemu Karolowi Augustowi jako tajny doradca.Wieść o pobycie słynnego weimarczyka szybko rozeszła się po mieście, po kilku dniach do gościny w swoim mieszkaniu zaprosił go baron Casper Friedrich von Schuckmann, wówczas królewski sędzia i radca finansowy dla Wrocławia. Casper był bardzo oddany swojej pracy i kiedy mógł zajmował się nią. Podczas jednego z licznych spotkań towarzyskich pisarz zapoznał się z Henriette von Lüttwitz oraz z Augustynę Wilhelminę z domu Friesner.

Portret pisarza Goethego. Okładka książki A. Holfman opisująca pobyt Goethe we Wrocławiu
Henriette była młodą bardzo piękną arystokratką. Lubiąca życie towarzyskie Wrocławia. Już wtedy czytała Loocka , Huma, Rousseaua i Montesquieua. Była też o 20 lat młodsza od poety. Goethemu bardzo się spodobała hrabianka . Przypomnijmy, że poeta zawsze czuły był na kobiecie wdzięk i, uważał, że seks _to samo zdrowie. Bardzo intensywnie spędzili kilka dni. Na tyle, że nie zważając na czekającą w Weimarze partnerkę i małe dziecko, Goethe postanowił oświadczyć się urodziwej arystokratce, która przystała na propozycję.
Wrocław Goethe opuścił wraz z księciem 26 sierpnia i wyruszył ku Kotliny Kłodzkiej . 29 sierpnia dzień po czterdziestu pierwszych urodzinach wybrał się do Ścinawki Średniej zapytać ojca wybranki o zgodę . Ten najpierw wyłożył Goethemu historię swojej rodziny poczynając od roku 1420 , a następnie poinformował go, że za kilka dni odpowiedź otrzyma na piśmie. W Ścinawce średniej pisarz przebywał jeden dzień zabawiając się z młodą hrabianką i może nie tylko.
Do Wrocławia Goethe wraca 10 września , aby odebrać smutną wiadomość - ojciec Henriette nie zgodził się na jej ślub z poetą. Sława pisarza była dla ojca niczym w porównaniu z brakiem arystokratycznego rodowodu. 17 wrześnie dostaje jeszcze list od Baronówny :” Na zawszetwoja , kocham Cię , Henny „. 19 września pakuje się i wyjeżdża z Wrocławia.

Pałac kontrolera podatkowego Gideona von Pachaly przy obecnej ul. Szajnochy, gdzie Schuckmann zajmował okazałe apartamenty.
Henrietta Von Luttwitz poślubiła 25 kwietnia 1791 Fredricha von Schuckmanna i przenosi się w 1795 r. się do Bayreuth, gdzie jej mąż był prezydentem izb wojennych. Tam w 1796 r. rozpoczęła korespondencję z Giacomo Casanovą. W listach wysłanych do niego żali się hrabianka o melancholicznym życiu u boku męża i chęci powrotu do Wrocławia na chwile uniesień. Casanova poradził jej, aby poszła do towarzystwa, aby uniknąć melancholii. Hrabianka przeżyła z mężem 3 lata, zmarła wieku 29 lat.

Zdjęcie budynku, w którym mieścił się teatr.
Czy rzeczywiście teatr zbudował rotmistrz bo bardzo kocha swoją żonę , czy może nie chce żeby wybuchł skandal w rodzinie?
Po śmierci małżonki budynek teatru pełnił funkcje spichlerza na zboże. Urządzona tu została również kaplica. Pozostał po niej jedynie wizerunek krzyża nad wejściem oraz napis IHS – grecki skrót imienia Jezus oraz godło jezuitów.
„Bo każdy dzień jest częścią historii!”
Krzysztof Kręgielewski
P.S. '
Artykuł został przedrukowany z mojej strony
na Facebooku - "Eckersdorf - Ciekawostki historyczne Bożkowa i okolic."
UWAGA
Macie w domu stare zdjęcia, na których w tle widać kawałek „Trofiejnyje otriady” lub jego okolic? Może fragment domu, którego już nie ma? Zdjęcie ogródka przydomowego, gdzie rosło drzewo, które zostało wycięte dawno temu? A może dziadka w kapeluszu, babcię na ławce albo dzieci biegające przy pomniku? Dla Was to może zwykła, niepotrzebna już fotografia, a dla mnie to już bezcenny okruch historii.
Jeśli przechowujecie podobne zdjęcia albo inne przedmioty, gdzieś chowane na stryszkach czy szafach dajcie znać. Zbieram okruchy tej naszej przeszłości jak rozsypane puzzle, z których próbuję ułożyć obraz „Trofiejnyje otriady” i jego okolic sprzed lat.
Świat bardzo szybko opróżnia się z opowieści jak i ludzi. Odchodzą one po cichu, bez śladu. Razem z nimi znika to, czego nie zdążyliśmy zapytać, zanotować, usłyszeć. Dlatego każde zdjęcie, każdy szczegół i każda rozmowa mają dziś ogromne znaczenie.
Jeśli w Waszych szufladach leżą fragmenty starego „Trofiejnyje otriady” lub jego okolic dajcie znać. Przyjadę żeby zachować to co jeszcze nie zniknęło. A przy okazji możecie w ten sposób mnie poznać, pogadać, podzielić się historią, posłuchać i powspominać.