„Składnica pewnego pałacu, którego już nie znajdziecie…”
Dziś prawie nikt nie jest w stanie rozpoznać miejsca gdzie znajdował się niegdyś ten pałac. Pałac, o którym mowa , przez lata był jedną z najbardziej reprezentacyjną budowlą w Słupcu (Schlegel -niemiecka nazwa do 1945). Przez wieki był siedzibą właścicieli ziemskich, z których ostatni to rodzina Pilati. Pierwsza budowla w tym miejscu powstała zapewne jeszcze w XV wieku. W wyniku pożaru w 1622 roku budynek cały spłonął i na zgliszczach spalonego dworku sędziowskiego, w 1628 roku, postawiono kamienny dworek. W 1685 doszło do przebudowy dworku, o czym świadczyła data wyryta nad portalem wejściowym. Powstał wtedy w sporej wielkości pałac, do którego można było wejść przez przepiękne schody, a przy budynku wznosiła się kwadratowa wieża nakryta kopułą. Za głównego budowniczego uważa się Jacopo Carove. Na początku XX wieku budynek znów jest przebudowywany, wtedy mały wewnętrzny dziedziniec został przykryty szklanym dachem, a wieża zamkowa, która jest połączona z budynkiem przez galerię, została przebudowana w stylu włoskich willi poprzez utratę cebulowatego zwieńczenia wieży.

Widok na pałac od ulicy. Obraz namalowany przez F. Pazelt w 1860 roku.
Niemiecki wojewódzki konserwator zabytków na Śląsku, Günther Grundmann, odwiedził ów pałac w 1940 roku i w swojej książce "Erlebter Jahre Widerschein" zamieścił opis domu: Był to prawie kwadratowy czworobok o trzech kondygnacjach, z których najniższa stanowiła podstawę, nad którą dwie górne kondygnacje były pokryte płaskim dachem łupkowym. Szklany świetlik wewnętrznego dziedzińca został ukryty za tym płaskim spadzistym dachem. Obok głównego budynku, połączonego z nim niższym budynkiem pośrednim, wznosiła się pokryta tynkiem wieża. Pierwotnie okna były z pewnością obramowane dobrymi profilami, a otynkowane powierzchnie zewnętrzne pokryte były tynkiem sgraffitowym, tak jak to zachowało się w licznych przykładach na ziemiach czeskich i w powiecie kłodzkim. Dla znawców śląskiej architektury renesansowej nawet ta bardzo zmieniona konstrukcja zewnętrzna pomniejszała pierwotne piękno starego, solidnego domu. Wrażenia z wnętrza były tym bardziej imponujące. Najpierw, oczywiście, pokazano mi wewnętrzny dziedziniec. Dwa przeciwległe boki tego dziedzińca otwierały się na trzykondygnacyjne arkady, których niezupełnie półkoliste łuki otwierające opierały się na filarach. Pomiędzy tymi filarami znajdowały się ażurowe balustrady z mocnymi kwadratowymi tralkami. Wewnętrzne korytarze tych arkad, do których prowadziły drzwi pomieszczeń, pokryte były słabo zryzalitowanymi sklepieniami krzyżowymi, tak że oględziny potwierdziły również okres budowy, o którym świadczy data 1685 na portalu. Na parterze zewnętrzne schody prowadziły do pierwszej arkady, pomieszczenia socjalne znajdowały się na pierwszym piętrze….Cały zespół sprawiał wrażenie tradycji kultywowanej od wieków, tchnął komfortem i dobrobytem.


Zdjęcie mające przybliżyć nam jak wyglądało wnętrze pałacu. Zdjęcie wykonano na zaszklonym dziedzińcu. Foto z "Schlegel. Ein dorf in der Grafschaft Glatz".
Do siedziby rodu Pilati można było dostać się w dwojaki sposób, od strony majątku , gdzie kiedyś szła droga i od ulicy Radkowska przechodząc przez kamienny most. Rodzina Pilati to zamożny ród, która pojawiła się w Schlegel w 1708 roku. Joseph Anton Pilati von Thassul,otrzymał ziemie słupeckie jako ziemie lenne od cesarza Józefa I. Dwa lata później otrzymał tytuł barona cesarskiego, a jego potomek Johunn Buptist hrabia Pilati von Thassul został podniesiony do rangi hrabiego przez Józefa II w 1795 roku. W tym czasie rodzina Pilati stawała się coraz bardziej zamożna dzięki posiadaniu pobliskiej kopalni Johanna Baptista. Kopalnia ta na początku XX wieku łączy się z kopalniami hrabiego von Magnis z Bożkowa tworząc przedsiębiorstwo Neuroder Kohlen – und Thonwerke.

Widok na park rozciągający się obok pałacu w Słupcu.
Foto z "Schlegel. Ein dorf in der Grafschaft Glatz".

Pałac w Słupcu przed drugą wojną światową. Weber / Opolska Biblioteka Cyfrowa
Podczas II wojny światowej pałac wciąż zamieszkiwany był przez rodzinę Pilati, jednak od 1943 roku zostają tu również dokwaterowani 7 uchodźców z bombardowanej przez aliantów Kolonii.
„Przez 9 miesięcy miałam tu zakwaterowanych 7 nieprzyjemnych osób z Kolonii, ojciec wyszedł z więzienia, 5 córek i matkę zabrało stąd 3 policjantów…. Gdy byłam sama w domu bałam się, że mnie zabiją. Dałam im do dyspozycji jadalnię, pokój gościnny i kuchnię.” ( pismo właścicielki pałacu z 6 czerwca 1944 roku). Pod koniec wojny (15 września 1944 roku) Komisarz ds. Opieki Społecznej i Zasobów Mieszkaniowych Dolnego Śląska wydaje zgodę na przechowanie w pałacu skrzyń z zabytkami muzealnymi „Oddaję mniejszym do Pana dyspozycji dwa pomieszczenia w pałacu w Słupcu, w celu zabezpieczenia w nich dóbr kultury z zasobów Pańskiego muzeum. Właścicielką pałacu jest hrabina Pilati von Thassul zu Daxberg” ( pismo prof. G. Grudmanna do dyrekcji Kaiser- Friedrich Muzeum z Poznania z 3 listopada 1944 roku). Przywieziono tu 41 skrzyń z porcelaną, monetami, srebrem i książkami( J. M. Kowalski " Lista Grudmanna ")

Zgoda Biura Komisarza ds. Opieki Społecznej i Zasobów Mieszkaniowych Dolnego Śląska na wykorzystywanie pomieszczeń pałacu na składnicę muzealną przez prof. G. Grudmanna. Archiwum HI GG dok 2/371

Wykaz zamków (pałaców) w powiecie kłodzkim , w którym tymczasowo zrobiono składnice muzealne po 1945 roku. Muzeum Państwowe we Wrocławiu.
Część skrzyń przejęli Rosjanie, którzy wkroczyli do Słupca w maju 1945 roku. Pozostałe 27 skrzyń trafiają w ręce Polaków, którzy przejęli pałac w czerwcu 1946 roku, kiedy to zostaje wypędzona ostatnia właścicielka pałacu, Margarethe von Pilati. Ogólna pojemność skrzyń, 21 skrzyń małego rozmiaru i 6 dużego, zajęło 2./3 auta. Skrzynie zostały przewiezione do Bożkowa, a stamtąd do Poznania. Pozostałe wyposażenie pałacu: barokowe meble, wiele starych chińskich przedmiotów kolekcjonerskich (w tym wazy chińskie), wczesną porcelanę miśnieńską, cenne obrazy i biblioteczka, przewieziono na początku czerwca 1947 roku do Zarządu Państwowego Nieruchomości Ziemskiej w Cieplicach do głównej składnicy. Przewóz kosztował na tamte czasy 21, 205 złoty a operacją dowodził Pan Deryng (kierownik składnicy w Bożkowie).


Wykaz przedmiotów zabezpieczonych do dyspozycji MKiS w Słupcu. Muzeum Państwowe we Wrocławiu.

Kosztorys przewozu dóbr muzealnych ze Słupca do Cieplic 3 czerwca 1946 roku. Muzeum Państwowe we Wrocławiu.
Po 1947 roku w pałac przez pewien czas był używany za składnicę, a później chwilowo staje się „prowizoryczną” kwaterą dla polskich osadników. W okresie tym pałac zostaje kilkukrotnie ograbiony. Z czasem pałac zostaje opuszczony. Wybite szyby, połamane drzwi, pokradzione, zdewastowane elementy architektoniczne a szklany dach podziurawiony zostaje przez rzucane kamienie. Pałac konał na oczach nowo przybyłych mieszkańców Słupca, stając się zapomniany i niechciany. W 1962 stał się kompletną ruiną, a 1971 "ze względu na bezpieczeństwo" został wysadzony i zrównany został z powierzchnią ziemi. Do dziś pozostał jedynie barokowy dom kawalerski, który od ślubu Oskara von Pilati z Margarethe z domu von Kessel w 1869 roku nosi nazwę Villa Kessele.

Widokówka przedstawiająca pałac i willę Kessela. Pocztówka ze strony internetowej polska-org.pl
„ Bo każdy dzień jest częścią historii”
Krzysztof Kręgielewski
P.S. Artykuł został przedrukowany z mojej strony
na Facebooku - "Eckersdorf - Ciekawostki historyczne Bożkowa i okolic."
UWAGA
Macie w domu stare zdjęcia, na których w tle widać kawałek Bożkowa lub jego okolic? Może fragment domu, którego już nie ma? Zdjęcie ogródka przydomowego, gdzie rosło drzewo, które zostało wycięte dawno temu? A może dziadka w kapeluszu, babcię na ławce albo dzieci biegające przy pomniku? Dla Was to może zwykła, niepotrzebna już fotografia, a dla mnie to już bezcenny okruch historii.
Jeśli przechowujecie podobne zdjęcia albo inne przedmioty, gdzieś chowane na stryszkach czy szafach dajcie znać. Zbieram okruchy tej naszej przeszłości jak rozsypane puzzle, z których próbuję ułożyć obraz Bożkowa i jego okolic sprzed lat.
Świat bardzo szybko opróżnia się z opowieści jak i ludzi. Odchodzą one po cichu, bez śladu. Razem z nimi znika to, czego nie zdążyliśmy zapytać, zanotować, usłyszeć. Dlatego każde zdjęcie, każdy szczegół i każda rozmowa mają dziś ogromne znaczenie.
Jeśli w Waszych szufladach leżą fragmenty starego Bożkowa lub jego okolic dajcie znać. Przyjadę żeby zachować to co jeszcze nie zniknęło. A przy okazji możecie w ten sposób mnie poznać, pogadać, podzielić się historią, posłuchać i powspominać.