Hedwig Wenzel i sterylizacja kobiet w III Rzeszy
Zabieg ubezpłodnienia Hedwig Wenzel został wykonany 7 marca 1941 roku. Taka data widnieje na rachunku wystawionym przez Szpital „Betonia” w Ząbkowicach Śląskich. Rachunek został wystawiony na 136 RM. Należna kwota miała być pokryta przez budżet rejencji wrocławskiej.

14 lipca 1934 roku przyjęto w III Rzeszy ustawę "o zapobieganiu narodzin potomstwa obciążonego chorobą dziedziczną". Przymusowa sterylizacja objęła setki tysięcy ludzi.
14 lipca 1933 roku, w Niemczech weszła ustawa „ o zapobieganiu narodzin potomstwa obciążonego chorobą dziedziczną”, którego zapis był jednym z najbardziej niemoralnych w historii. Stworzono do niego specjalną listę chorób dziedzicznych. Wydanie tej ustawy, opartej na fałszu naukowym i naiwnych już wtedy wyobrażeniach o rozwiązaniu chorób genetycznych, tak naprawdę był taktycznym posunięciem w realizacji zadań rasistowskich. Od tego czasu każdy, którego przypadłość została wymieniona w ustawie podlegać miał przymusowej sterylizacji. Nowe prawo objęło tysiące osób, których przypadłości określono jako dziedziczne oraz stanowiące zagrożenie dla czystości i doskonałości aryjskiej rasy. Przede wszystkim sterylizacja obejmować miała tych, opóźnionych w rozwoju czy też chorych psychicznie. Poza tym prawo te wyróżniało osoby z wszelkimi ułomnościami fizycznymi i alkoholików. Według nowego prawa ostateczną decyzję, kto miał być poddany sterylizacji rozstrzygał specjalny „sąd zdrowia dziedzicznego" (sąd do spraw sterylizacji I i II-ego rzędu), który był podporządkowany sądom rejonowym. Taki sąd powstał między innymi w Kłodzku i Wrocławiu. W całej Rzeszy utworzono ich około 200. Komisja składała się dwóch lekarzy i jednego prawnika. Diagnoza lekarska miała uzasadnić konieczność sterylizacji. Każdy, kto został zaliczony do jednej z kategorii wymienionych na liście, musiał stawić się na sądowy proces, w którym nierzadko na świadków powoływano również otoczenie oskarżonego. Początkowo rozprawy przebiegały według literatury prawa, później - szczególnie tuż przed rozpoczęciem wojny - rozprawy przypominały farsę.

Strona tytułowa maszynopisu z 5 września 1940 r. do Kanclerza III Rzeszy, w którym Ferdinand Tietz próbował przekonać,
że jego dziecko Hedwig nie powinno zostać wysterylizowane.
Wykonanie wyroku odbywało się w wyznaczonych szpitalach i przez specjalnych uprawnionych lekarzy. Takie szpitale znajdowały się między innymi: w Kłodzku (Szpital Miejski) i Nowej Rudzie („Maria Hilf „ i Szpital Spółki Brackiej) Przy typowaniu szpitali zrezygnowano z tych, które miały żydowskich lekarzy lub prowadzone były przez organizacje lub personel katolicki. W tym ostatnim były jednak wyjątki. Na liście szpitali, które wykonywały obezpłodnień, znalazł się katolicki szpital miejski w Nowej Rudzie - Maria Hilf. Za obezpłodnienie kobiet operator wystawiał rachunek na sumę -50 – 60 marek, a mężczyzn – około 20.

Szpital "Maria Hilf" w Nowej Rudzie, w którym początkowo miał odbyć się zabieg ubezpłodnienia Hedwig Wenzel.
Wszczęte przez rząd przymusowe obezpłodnienie nie zostały do końca przez społeczeństwo zaakceptowane, a zwłaszcza przez samych zainteresowanych i ich rodziny. Nie mniej jednak natrętna propaganda rasowa poprzez prasę, telewizję, odczyty, szkołę , różne organizację i spreparowanie odpowiednie filmy wyświetlane w kinach, straszenie narodu, spowodowało pogłębianie się nastrojów społecznych. Represje i dyskryminacja zawodowa opornych wpłynęły na zmianę nastrojów w społeczeństwie.
O wysterylizowaniu Hedwig Wenzel zadecydował sąd we Wrocławiu 13 lutego 1940 roku (postanowienie 17.Wg.280/39//4.XIII.45/39). Kobieta jednak na zabieg się nie zjawiła. Postanowiono zabrać ją siłą na zabieg. Została aresztowana w piątek 5 lipca 1940 roku. W biały dzień, kiedy szła ulicą Dorfstrasse we wsi Lasówka ( powiat Bystrzyca Kłodzka), została zabrana do samochodu przez policjantów. Przywieziono ją do szpitala „Maria Hilf” w Nowej Rudzie. Pracowały tam siostry zakonne, które często uczestniczyły w zabiegach sterylizacji. W szpitalu tym zabieg sterylizacji miął dokonać doktor ginekolog F. Zimmermann. Wysterylizował w tym szpitalu w sumie 50 mężczyzn i 48 kobiet.

Szpital "Maria Hilf" w Nowej Rudzie, w którym początkowo miał odbyć się zabieg ubezpłodnienia Hedwig Wenzel.
Wiadomo, że przebywała tam tylko jedną dobę. Następnego dnia została zwolniona i kobietę odwieziono 17 kilometrów dalej do wsi Budzów (Schonwalde), do zameldowanego w tej wsi jej ojca – Ferdinanda Tietza.
Tylko dzięki interwencji ojca możemy nieco poznać i odtworzyć historię Hedwig Wenzel. Z maszynopisu, który został napisany 5 września 1940 do Kanclerza III Rzeszy, Ferdinand Tietz próbował przekonać, że jego dziecko Hedwig nie powinno zostać wysterylizowane. Dziś ten maszynopis przechowywany jest w Archiwum Państwowym we Wrocławiu. To dzięki jego interwencji w sądzie rejonowym w Kłodzku z panem radcą Schlegelem udało się odwlec w czasie zabieg sterylizacji by móc skorzystać z prawa łaski Fuhrera.
W liście do Kanclerza prosi o prawo łaski argumentując to między innymi: że córka ma już jedno zdrowe dziecko, które ma dwa i pól roku. Wyrok wcześniejszej instancji, który zapadł w Kłodzku, w ogóle o tym nie wspomniał. Trietz był bezwzględny w punktowaniu braku logiki decyzji sądu: „Nie jest prawdą, że moja córka jest zdolna tylko do wykonywania prostych prac pod nadzorem. Sadzenie roślin i innych prac rolniczych trzeba się nauczyć. Ona te wszystkie prace wykonuje samodzielnie” w dalszej części korespondencji ojciec odwołuje się do zaświadczenia wydanego przez kupca Doernera, oraz do spisanej wypowiedzi burmistrza Konrada Wenzela.

Oświadczenie z 31 października 1934 roku siostry przełożonej Szpitala "Maria Hilf" w Nowej Rudzie,
która potwierdza udział sióstr zakonnych tego szpitala w operacjach sterylizacyjnych.
Burmistrz Wenzel w swoim zeznaniu zeznał, że bardzo dobrze zna sytuacje rodziny. „ Przed ślubem pani Wenzel przez trzy lata mieszkała u kowala Hermanna Wenzela. Przez ten czas oboje żyli dobrze razem. Nawet po latach małżeństwa oboje żyli w zgodzie. Dopiero przez ostanie lata doszło między małżonkami do rozłamu i ostrych kłótni. Wynikało to głównie z faktu, że małżonek organizował w swoim mieszkaniu komunistyczne spotkania, a jego żona często opowiadała o tych spotkaniach we wsi. Od tego momentu maż zaczął nękać i bić swoją żonę. Często rozdzierał jej ubrania i ją maltretował. Obecnie Hermann Wenzel przebywa obecnie w obozie Sachsenhausen niedaleko miasta Oranienburg. Jest tam już 2 i pół roku”. Meżczyzna wówczas był bezrobotny, wieć Hedwig – jako ofiara przemocy domowej – nadal była jedyną żywicielką rodziny. W piśmie burmistrz wskazuje również: „że ta sprawa jest wyłącznie aktem zemsty ( za poglądy męża) , że o tej kobiecie nie można w żaden sposób powiedzieć niczego negatywnego.

Zeznanie burmistrza Wenzel, w którym zeznaje, że maż Hedwigi Wenzel - Hermann organizował w swoim mieszkaniu komunistyczne spotkania.
Lekarz, który diagnozował Hedwigę Wenzel, tak pisze w swoim raporcie o tej sprawie: „ zdolna do wykonywania prostych czynności” kobieta od 1939 roku mieszkała sama z synem. „Pani Wenzel jest oszczędna, pracowita i jest dobrą matką dla swojego 3 – letniego zdrowego dziecka. Jeśli nawet jest trochę roztrojona nerwowo, to wynika to spowodowanych wcześniejszych waśni i kłótni z mężem.”
W lutym 1939 roku po 11 latach małżeństwa Hedwiga Wenzel wnosi sprawę rozwodową. Część dokumentacji sprawy zaginęło, pozostał tylko fragment listu ojca Hedwiga, w którym pisze: „Jeśli […] sąd […] chce upatrywać przyczyny (szykanowania) w dużej mierze w wyglądzie zewnętrznym mojej córki, to trzeba sobie postawić pytanie, jaką wizję małżeństwa ludu pracującego ma [...]sąd.”
W listopadzie 1940 roku skarga ojca została oddalona przez IV Departament Zdrowia publicznego. Przyczynę oddalenia podano fakt, że dziewczyna jest upośledzona umysłowo. Zabieg sterylizacji dokonano 7 marca 1941 roku. Kobietę wysterylizował dr Johannes Daerr ze szpitala w Ząbkowicach Śląskich. Z dokumentacji możemy znaleźć informacje, które tak opisują tą osobę: „ Lekarz pierwszego kontaktu, nie specjalista, ale biegły chirurgicznie i wzięty operator. Od 1907 roku ordynator w szpitalu „Bethanien” w Szczecinie. Przysposobienie chirurgiczne – od kwietnia 1905 r do września 1906 roku jako lekarz asystent oddziałowy profesora dr. Prince w szpitalu „Lutherstift” w Frankfurcie nad Odrą. Wcześniej pracował na oddziałach chirurgicznych w garnizonowym szpitalu wojskowym i w szpitalu polowym. Był to jedyny lekarz z tego regionu. Nie miał tu zastępcy, gdyż jedyny specjalista – ginekolog dr Fischer- odmówił wykonania podobnych zabiegów ze względów światopoglądowych. Dr Johannes Dearr przeprowadził zabieg sterylizacji na 72 mężczyznach i 85 kobietom.

W listopadzie 1940 roku oddalona została skarga Ferdinanda Tietza przez IV Departament Zdrowia publicznego.
Zabieg ubezpłodnienia Hedwig Wenzel został wykonany 7 marca 1941 roku.
Szacuje się, że na terenie rejencji wrocławskie od 1934 do 1944 roku wysterylizowano przymusowo 8 tysięcy osób, a w całej III Rzeszy około 400 tys. Zabiegi przeprowadzano nawet na małoletnich. Prawie 6 tyś osób nie przeżyło tego typu zabiegu. Wśród kobiet, które nie przeżyły operacji obezpłodnienia w Nowej Rudzie, znalazła się Marta Bergel znana szczególnie na Zdrojowisku. Zmarła 4 czerwca 1937 roku. Według karty zgonu zmarła na zapalenie płuc wskutek „niedostatecznego oddychania po operacji z powodu znacznego otępienia”.
Dopiero w związku z „totalną mobilizacją” wojenną w dniu 6 września 1944 roku wstrzymano akcję sterylizacji.
Do dzisiejszego postu posłużyłem się dokumentacją archiwalną Archiwum Państwowego we Wrocławiu oraz pozycją książkową „MÓJ FÜHRERZE! Ofiary przymusowej sterylizacji na Dolnym Śląsku w latach 1934-44”
„Bo każdy dzień jest częścią Historii!”
Krzysztof Kręgielewski
P.S.
Artykuł został przedrukowany z mojej strony
na Facebooku - "Eckersdorf - Ciekawostki historyczne Bożkowa i okolic."
Uwaga
Macie w domu stare zdjęcia, na których w tle widać kawałek Bożkowa lub jego okolic? Może fragment domu, którego już nie ma? Zdjęcie ogródka przydomowego, gdzie rosło drzewo, które zostało wycięte dawno temu? A może dziadka w kapeluszu, babcię na ławce albo dzieci biegające przy pomniku? Dla Was to może zwykła, niepotrzebna już fotografia, a dla mnie to już bezcenny okruch historii.
Jeśli przechowujecie podobne zdjęcia albo inne przedmioty, gdzieś chowane na stryszkach czy szafach dajcie znać. Zbieram okruchy tej naszej przeszłości jak rozsypane puzzle, z których próbuję ułożyć obraz Bożkowa i jego okolic sprzed lat.
Świat bardzo szybko opróżnia się z opowieści jak i ludzi. Odchodzą one po cichu, bez śladu. Razem z nimi znika to, czego nie zdążyliśmy zapytać, zanotować, usłyszeć. Dlatego każde zdjęcie, każdy szczegół i każda rozmowa mają dziś ogromne znaczenie.
Jeśli w Waszych szufladach leżą fragmenty starego Bożkowa lub jego okolic dajcie znać. Przyjadę żeby zachować to co jeszcze nie zniknęło. A przy okazji możecie w ten sposób mnie poznać, pogadać, podzielić się historią, posłuchać i powspominać.