Wielkie święto słupieckiego browaru
A gdyby tak móc przenieść się w czasie... w przeszłość! Do dnia 19 sierpnia 1931 roku. Wpaść na kufel piwka lub na szklankę zimnej wody gazowanej do gospody rodzinnej Thieneltów. Porozmawiać przez chwilę z Max Thieneltem, właścicielem tejże gospody i znajdującego się tuż obok browaru. Porozmawiać o życiu, o pogodzie, o interesie czy też o jego święcie. Utonąć w tamtejszym gwarze rozmów słuchając przegrywającego w oddali piana grającego jakieś wesoły kawałki. Sięgnąć po lokalną prasę lub ulotkę reklamową 300-lecia browaru i zaczytać się. Powitać skinieniem głowy hrabiego von Pilati wchodzącego do gospody. A jeśli ktoś nie lubi takiego gwaru, to usiąść w piwnym ogródku i wsłuchać się w ptasi śpiew dobiegającego z pałacowego parku albo wyczerpany całodziennymi spacerami po okolicznych trasach spacerowych pójść odpocząć do jednego pokoi gościnnych znajdujących na pierwszym piętrze gospody. Ach jak było by pięknie.
Gospoda, o której mowa znajdowała się przy dzisiejszej ulicy Radkowskiej, kiedyś głównej niegdyś drodze i witała przybywających do Słupca gości i podróżnych. Miejsce te, istniejącej od 1810 roku, miało własną duszę, klimat oraz niepowtarzalny urok, serwowano w niej syte posiłki popijane wybornymi alkoholami lub zimnym piwem, które przypadały niemal każdemu do gustu. Prawie cały tydzień grano tu na pianinie lub puszczano muzykę z patefonu, a huczne odbywające się bale, zabawy oraz potańcówki były słynne na całą okolicę.
Przed II wojną gospoda Thieneltów przez długie lata było wizytówką Słupca, tętniąca życiem i kulturą. Dziś po samej gospodzie nie ma śladu, zaś browar zmieniono w budynek mieszkalny. W takich sytuacjach zwykło się mówić - „nie przetrwał próby czasu”. Początki zakładu jednak wskazywały na całkiem coś innego, gdyż były bardzo, ale to bardzo obiecujące...
Wspomniana już wcześniej gospoda, jak i browar, należały do rodziny Thienelt od drugiej połowy XIX wieku. 8 września 1871 roku Franz Thienelt – ojciec Maksa, wykupił stary browar zamkowy wraz z inwentarzem, lodownią i gospodą od hrabiego Oskara von Pialti za około 6000 talarów . Po zakupie okazało się, że stary browar nie spełniał już od dawna wymogów technicznych, więc właściciel postanawia wybudować nowy budynek browaru. Nowy browar buduje na miejscu starej lodowni, przy dzisiejszej ulicy Piwnej. Do budowy wykorzystuje wszystko ze starego browaru: materiał ścienny, deski podłogowe, wierzbę dachową, kamienne futryny drzwi oraz cegły do budowy komina a do nowego budynku wstawił prawie cały inwentarz browarniany. Może dlatego w niektórych dokumentach podaje się datę 1631 jako datę utworzenia tego browaru,
Franz Thienelt w wybudowanym przez siebie browarze produkował piwo karmelowe górnej fermentacji o wysokiej zawartości cukru, piwo stołowe dolnej fermentacji . Pomysł okazał się trafiony, gdyż nie tylko przyciągał mieszkańców Słupca ale też turystów, pielgrzymów czy spacerowiczów, którzy dość ochoczo zostawiali tu swoje oszczędności. Nie było to łatwym zadaniem ponieważ oprócz wspomnianego browaru w Słupcu istniały dwa dodatkowe browary a zmieniające się prawo handlowe z 15 października 1872 r pozwalało na importowanie i eksportowanie tego trunku bez dalszej ceregieli podbijać nowe obszary.
Od 15 października 1898 roku obecny właściciel Max Thienelt przejął browar wraz z gospodą od swojego ojca. Właściciel zaczął rozbudowywać browar dobudowując pomieszczenia mieszkalne oraz zmodernizował zakład. Wszystkie maszyny w browarze miały od teraz zasilanie elektryczne. Browar Thienelta, dzięki niestrudzonej pracy nowego właściciela, stał się z małego rodzinnego biznesu w średniej wielkości browar. Budynek browaru posiadał wówczas warzelnie, słodownię, obciągalnię piwa, piwnice składowe i fermentacyjne z elewatorem. W skład kompleksu oprócz głównego budynku browaru wchodził budynek hali maszyn, budynek warsztatu do reperacji beczek, garaż ze stajnią. Na wyposażeniu browaru wymieniono obmurowany, żelazny kocioł warzelnio-zacierowy z mieszadłem o pojemności 44,6 hl, kadź filtracyjno-zacierową z mieszadłem i sitami brązowymi, z czterema miedzianymi kranami odpływowymi o poj. 52,34 hl. Dodatkowo zakład był wyposażony kocioł parowy, kompresor amoniakalny do sztucznego schłodzenia oraz urządzenia słodowni, w tym suszarka dwusiatkowa z piecem. Zdolność produkcyjną zakładu oceniani na 5 tyś hektolitrów tego złocistego browaru. W tak dobrze prosperującym zakładzie pracowało aż 17 pracowników.
Trzeba przyznać, że zakład miał charakter bardziej lokalny ale odwiedzały go również osoby spoza okolicy. Max Thienelt słynął ze swojej niecodziennej i niezwykłej gościnności. Bardzo często witał on swoich gości za lady swojej gospody i zawsze z nimi kilka słów zamienił. Mogłoby się wydawać, że zakład skazany był tylko na sukces. Jednak pierwsza wojna światowa zmienia dosłownie wszystko. Do gospody zagląda coraz mniej osób, zaczyna brakować produktów, zaś sam Max Thienelt powołany zostaje na front. W tym czasie zarządzaniem browarem spoczywało na rękach mistrza piwowarskiego.
Po wojnie browar z powrotem wyszedł na prostą, wszystko to za sprawą nowych inwestycji. Poprawa jakości piwa przyniosła pożądany sukces. Dodatkowo od 1919 roku w gospodzie zaczęto sprzedawać produkowaną w zakładzie gazowaną wodę mineralną.
19 sierpnia 1931 Max Thienent zorganizował wielką uroczystość, na których zaprosił wielkie osobistości tej pięknej miejscowości. Bo święto było nie lada wydarzeniem, bo to 300 lat historii słupieckiego browarnictwa.
Krzysztof Kręgielewski
P.S. Artykuł został przedrukowany z mojej strony
na Facebooku - "Eckersdorf - Ciekawostki historyczne Bożkowa i okolic."

Pocztówka ukazująca słupiecki browar Thieneltów.
Zdjęcie pochodzące z pozycji książkowej "Schlegel. Ein Dorfin der Grafschaft Glatz".

Rycina starego browaru zamkowego zburzonego w 1873 roku. Zdjęcie pochodzące z pozycji książkowej "300-lecie browaru Maxa Thieneltów".

Okładka książeczki "300 lecie browaru Maxa Thieneltów".

Podstawka piwna browaru Max Thienetl.

Butelki piwne i wody mineralnej browaru Thieneltów.
Uwaga
Macie w domu stare zdjęcia, na których w tle widać kawałek Bożkowa lub jego okolic? Może fragment domu, którego już nie ma? Zdjęcie ogródka przydomowego, gdzie rosło drzewo, które zostało wycięte dawno temu? A może dziadka w kapeluszu, babcię na ławce albo dzieci biegające przy pomniku? Dla Was to może zwykła, niepotrzebna już fotografia, a dla mnie to już bezcenny okruch historii.
Jeśli przechowujecie podobne zdjęcia albo inne przedmioty, gdzieś chowane na stryszkach czy szafach dajcie znać. Zbieram okruchy tej naszej przeszłości jak rozsypane puzzle, z których próbuję ułożyć obraz Bożkowa i jego okolic sprzed lat.
Świat bardzo szybko opróżnia się z opowieści jak i ludzi. Odchodzą one po cichu, bez śladu. Razem z nimi znika to, czego nie zdążyliśmy zapytać, zanotować, usłyszeć. Dlatego każde zdjęcie, każdy szczegół i każda rozmowa mają dziś ogromne znaczenie.
Jeśli w Waszych szufladach leżą fragmenty starego Bożkowa lub jego okolic dajcie znać. Przyjadę żeby zachować to co jeszcze nie zniknęło. A przy okazji możecie w ten sposób mnie poznać, pogadać, podzielić się historią, posłuchać i powspominać.