Chytry dwa razy traci

 

Ścinawka Dolna pięknie prezentuje się w wieczorem, kiedy to złota poświata zachodzącego słońca zalewa całą ścinawską kotlinę. Widok ten pozwala nam napawać się zielenią, górami i urokami ścinawskiej doliny.

Przyjazny tutaj mikroklimat i żyzne gleby sprzyjały już od wieków rolnictwu, które było tutaj podstawowym źródłem dochodu. Na potrzeby rolnictwa wybudowano dwa młyny wykorzystujące do swej działalność wody rzeki. Pierwszy wybudowany został już XIV wieku, drugi natomiast wymieniany jest pod koniec XVIII wieku. Oba w XIX wieku przekształcone na nowoczesne zakłady i tak funkcjonowały do końca II Wojny Światowej. To jednym z nich związany jest niezwykłą opowieścią.

Przy leśnej drodze prowadzącej ze Ścinawki Dolnej do Suszyny, tuż przy niewielkiej górze Paweł, zawieszona została na drzewie kapliczka skrzynkowa. W kapliczce za szybą umieszczony został wizerunek Matki Boskiej Częstochowskiej z Dzieciątkiem Jezus a pod skromnym tympanonie, pod daszkiem, niewielki krzyżyk. Obecny widok kapliczki powstał już po II Wojnie Światowej, ale wcześniej wisiał tam obraz Jezusa ukrzyżowanego. Nie wiadomo jak wcześniejszy obraz znikł.

Kapliczka zawieszona na drzewie tuż obok drogi do miejscowości Suszyna. W kapliczce za szybą umieszczony został wizerunek Matki Boskiej Częstochowskiej z Dzieciątkiem Jezus,

a pod skromnym tympanonie pod daszkiem niewielki krzyżyk.

 

Każdy krzyż, kapliczka jak również figura świętego niesie za sobą jakąś historię lub opowieść, często zapomnianą i nieznaną. Również i ta kapliczka krzyżowa ma swoją tajemniczą opowieść. Trzeba tutaj przyznać, że w każdej legendzie jest odrobina prawdy.

Młyn w dolnej części Ścinawki Dolnej. Został on już zlikwidowany pod koniec lat 40-tych.

 

  Przed II Wojną Światową , w którąś sobotę, wieczornym kiedy to już dawno dzwony biły na mszę, w młynie w Ścinawce Dolnej pomocnik młynarza kończył, zaplanowaną na dziś, swoją pracę. Jego mistrz młynarski był osobą, która bardzo lubiła pieniążki, a swoich pracowników wykorzystywać dodatkową pracą. Kiedy pomocnik zmielił ziarno, przyszło młynarzowi do głowy, aby zawieźć swoje ziarno do mieszkańców Suszyny aby szybciej dostać swoją należność. Kazał pomocnikowi aby ten szybko załadował wóz i zaprząc konie. Szybko ruszyli w drogę. Załadunek nie był ciężki, a konie wypoczęte, więc szybko jechali. Jechali dragą ze Ścinawki do Szuszyny przez górę Pawłówka. Będąc w lesie nagle szybko zrobiło się ciemno jakby ktoś zakrył słońce. Młynarz i towarzyszący mu pomocnik nie wiedząc co się dzieje, zaczęli pobudzać konie do szybszej jazdy. Konie również zaczęły się niepokoić, nagle stanęły, pokryte pianą, chciały iść dalej ale jakaś siła trzymała je. Mężczyźni rozmawiali jeszcze ze sobą o przyczynie tego osobliwego zastoju, gdy przez gałęzie i konary drzew rozległ się jasny, straszny śmiech, czysty śmiech piekielny. Rzeczywiście, nie kto inny jak diabeł drwił z młynarza. Ten szybko zrozumiał swoją sytuację, odesłał pomocnika do wsi po obraz Chrystusa, a sam został przy wozie, naznaczając się co chwilę świętym krzyżem. Po stosunkowo krótkim czasie chłopiec wrócił z obrazem. Młynarzowi żal było tak drogiego obrazu ale szybko przybił go do najbliższego większego drzewa. W tym samym momencie, gdy obraz został zawieszony, śmiech ustał, szatan uciekł na widok ukrzyżowanego. Młynarz wrócił z pomocnikiem do Ścinawki Dolnej i dopiero następnego dnia pojechał zawieźć zmielone ziarno.

 

 

"Bo każdy dzień jest częścią historii."

Krzysztof Kręgielewski

P.S.

Artykuł został przedrukowany z mojej strony

na Facebooku - "Eckersdorf - Ciekawostki historyczne Bożkowa i okolic."

 

UWAGA

Macie w domu stare zdjęcia, na których w tle widać kawałek Bożkowa lub jego okolic? Może fragment domu, którego już nie ma?  Zdjęcie ogródka przydomowego, gdzie rosło drzewo, które zostało  wycięte dawno temu? A może dziadka w kapeluszu, babcię na ławce albo dzieci biegające przy pomniku? Dla Was to może zwykła, niepotrzebna już fotografia, a dla mnie to już  bezcenny okruch historii.  

Jeśli przechowujecie podobne zdjęcia albo inne przedmioty, gdzieś chowane na  stryszkach czy szafach  dajcie znać. Zbieram okruchy tej naszej przeszłości jak rozsypane puzzle, z których próbuję ułożyć obraz Bożkowa i jego okolic sprzed lat.

Świat bardzo szybko opróżnia się z opowieści jak i ludzi. Odchodzą one po cichu, bez śladu. Razem z nimi znika to, czego nie zdążyliśmy zapytać, zanotować, usłyszeć. Dlatego każde zdjęcie, każdy szczegół i każda rozmowa mają dziś ogromne znaczenie.

 

Jeśli w Waszych szufladach leżą fragmenty starego Bożkowa lub jego okolic dajcie znać. Przyjadę żeby zachować to co jeszcze nie zniknęło. A przy okazji możecie w ten sposób mnie poznać, pogadać, podzielić się historią, posłuchać i powspominać.