Rok 1943 – nowe siły robocze w kopalni.
“Najgorszym znęcaniem dla mnie było plucie na Polaków przez młodocianych Niemców i wyzywanie - świnie polskie” – tak relacjonuje swój pobyt pan Stefan Gubała, pracownik przymusowy, który pracował podczas II wojny światowej w kopalni węgla kamiennego „Rubengrube” w Drogosławiu. Pan Stefan został przewieziony z łapanki na roboty przymusowe w sierpniu 1943 roku.
W 1943 roku zapotrzebowanie na węgiel i łupek ogniotrwały w III Rzeszy zwiększyło się co wynikało z prowadzonych działań wojennych. Ze względu na odejście wielu górników do Wermachtu, noworudzkie gwarectwo Neuroder Kohlen – und Thonwerke chciało ich zastąpić poprzez jeńców wojennych lub pracowników przymusowych . Od wiosny1943 roku Krajowy Urząd Pracy na Dolny Śląsk nie mógł już wysłać więcej rosyjskich jeńców do noworudzkich kopalń. W takiej sytuacji zdecydowano się na polskich pracowników przymusowych. Krajowy Urząd Pracy na Dolny Śląsk przysyła w połowie kwietnia pierwszy transport 50 polskich pracowników do kopalni Rubengrube. Zostali oni zakwaterowani w byłych stajniach dla koni. Stajnie te mieściły się przy ulicy „Świdnickej” obok kina „Górnik”. Początkowo pracownicy przymusowi byli zatrudnieni do rozbudowy obozu. Obóz powiększono wzdłuż terenu gdzie niedawno znajdowały się garaże dla samochodów należących do kopalni przy ulicy Górniczej. Obóz składał się z czterech baraków sypialnych, który jeden częściowo zamieniono na pomieszczenia gospodarcze i posiadał kuchnię, spiżarnię oraz kuchnię przygotowawczą. Blisko bramy obozowej w osobnym baraku znajdowała się izba chorych z poczekalnią i szpitalikiem, izba rzemieślnicza i pomieszczenie administracyjne wraz pomieszczeniem dla kierownika obozu.

Widok na panoramę miejscowości Drogosław.
To w niej od 1943 pracowali polscy pracownicy przymusowi.
W 1943 roku do kopalni Rubengrube w Drogosławiu przysłano jeszcze dwa większe transporty przymusowych pracowników cywilnych. W maju przysłano 130 i we wrześniu 58 pracowników. Taka ilość pracowników nie zadowoliło gwarectwo, poproszono nawet Pełnomocnika Generalnego ds. Pracy w Berlinie o wstawiennictwo. Krajowy Urząd Pracy na Dolny Śląsk nie mógł już więcej wysłać polskich pracowników, w zamian wysłał we wrześniu Ukraińców i Czechów. Na prośbę gwarectwa cześć Ukraińców został wymieniona przez Urząd Pracy na polskich jeńców wojennych. Oprócz mężczyzn do obozu przywieziono sześćdziesiąt polskich pracownic. Wynajęto dla nich o oraz zagospodarowano odpowiednio ulokowaną w pobliżu obozu gospodę Latte wraz przylegającymi zabudowaniami. Dla kobiet przygotowywano łaźnię w dawnej wieży szybowej Annaschacht, zaś pracownicy przymusowi korzystali z łaźni dla jeńców wojennych. W łaźni przygotowano pomieszczenia do odwszawiania.
Kobiety pracowały przy kopalni jak również jako pomoc domowa. Większa część mężczyzn zakwaterowana w obozie pracowała w kopalni, część pracowała w pobliskich zakładach lub na gospodarstwach rolnych.

W 1943 roku w kopalni Ruben zatrudniono 340 Polaków i 60 Polek, jednak do końca grudnia z uwagi na zły stan zdrowia część zostało odesłanych, część zmarło albo uciekli, łącznie ubyło 119 pracowników przymusowych. Wśród zatrudnionych przymusowych pracowników w kopani znalazł się pan Stefan Gubała. Dostał się on do kopalni w wyniku łapanki. Zgodnie z rozporządzeniem władz III Rzeszy z października 1939 roku wszyscy Polacy od 18 do 60 roku życia mieli przymus pracy. To się jednak szybko zmieniło gdyż szefowie dystrybutorów otrzymali pełnomocnictwa do obniżenia dolnej granicy wieku do 14 roku życia. Osoby, które nie znalazły zatrudnienie w okolicy miejsca zamieszkania, mieli zostać wywiezieni w głąb Niemiec. W sierpniu 1943 roku, dwudziestojednoletni Stefan Gubała został ujęty niespodziewanie przez żołnierzy w swojej rodzimej miejscowości Karnatce i przewieziony do obozu przejściowego w Krakowie, który mieścił się przy ul. Wąskiej. Był tam przetrzymywany 7 dni. Z jego wioski w tym czasie zostało schwytanych wielu mężczyzn, lecz szybko zostali zwolnieni gdyż nie spełniali norm wiekowych, byli w starszym wieku. Tam został zbadany i zakwalifikowany z kilkoma innymi chłopcami do robót w kopalni.
Po kilku dniach pan Stefan znalazł się w kopani „Ruben” w Drogosławiu. Jak sam wspomina „praca w kopalni była ciężka i niebezpieczna. W kopalni ulatniało się dużo gazu, który często wybuchał. Praca na dole była na trzy zmiany. Po kilku miesiącach przeniesiono na powierzchnię do różnych prac. Płacono za pracę symbolicznie”. Pan Stefan dostawał około 50 marek miesięcznie.

Mapa z 1947 roku przedstawiająca miejsce gdzie podczas II wojny światowej znajdował się obóz pracy dla polskich pracowników przymusowych.
Zdjęcie pochodzi ze zbiorów Rafał Kotras
Wspomnienia pana Stefana możemy poznać dzięki relacji jaką przedstawił po wojnie Okręgowej Komisji Badań Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Krakowie. Wynika z niej, że w obozie oprócz Polaków byli też Czesi i Ukraińcy. Byli często głodni gdyż racje żywnościowe było bardzo małe. Na śniadanie dostawali zupę i dwie kromki chleba, na obiad zupę a na kolację czarną kawę. Byli zakwaterowaniu w barakach, każdy z nich były 4 izby. W jednej izbie były 32 łóżka Kiedy było zimno ogrzewał pracowników kocioł na węgiel, który rozmieszczano pośrodku izby. Do opieki zdrowotnej pracowników przymusowych zatrudniono urzędowy pomocnik medyczny, który również był zatrudniony do dezynsekcji.
O stosowaniach kar za ucieczki w tym czasie w kopalni, wiadomo właśnie z relacji pana Stefana. Robotnik ten opisał stosowanie kar następującymi słowami: „ Były kilka ucieczek, chyba 4 z mojej grupy. Trzech z nich schwytano i po trzech miesiącach pobytu w obozie karnym przywieziono do mojego obozu i na apelu wieczornym ich skarcono. Wyglądali jak kościotrupy i jęczeli z bólu, dobrze pamiętam że stali zmarznięci na polu apelowym kilka dni”

Bon żywnościowy.
Zdjęcie pochodzi ze zbiorów Pawła Jeżewskiego.
W marcu 1945 roku ofensywa wojsk radzieckich przybrała na sile, kopalnia w Drogosławiu już nie miała takiego zapotrzebowania jak to było wcześniej, część pracowników więc przydzielono do prac nadziemnych. Część pracowników podzielono na małe grupy i wywieziono do pracy w lesie i przy okopach . W takiej małej grupce znalazł się pan Stefan, który pracował przy wycince drzew w lesie.
9 maja weszły do Nowej Rudy wojska radzieckie. Ten dzień tak opisuje pan Stanisław : „ w tym dniu zostałem przyprowadzony wraz z innymi towarzyszami do obozu i Rosjanie nas wygnali do domu, zaś my nie wiedzieliśmy, że tereny w których pracowaliśmy już należą do Polski. Do domu wróciłem 20 maja 1945 roku”.
Do napisania dzisiejszego postu skorzystałem z akt Archiwum Dawnego Muzeum Nowej Rudy oraz oraz z archiwum Instytutu Pamięci Narodowej ze zbiorów Okręgowej Komisji Badań Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Krakowie. Chciałbym osobiście podziękować Pawłowi Jeżewskiemu oraz Rafałowi Kotras za pomoc w opracowaniu postu.
„Bo każdy dzień jest częścią Historii!”
Krzysztof Kręgielewski
P.S.
Artykuł został przedrukowany z mojej strony
na Facebooku - "Eckersdorf - Ciekawostki historyczne Bożkowa i okolic."
Uwaga
Macie w domu stare zdjęcia, na których w tle widać kawałek Bożkowa lub jego okolic? Może fragment domu, którego już nie ma? Zdjęcie ogródka przydomowego, gdzie rosło drzewo, które zostało wycięte dawno temu? A może dziadka w kapeluszu, babcię na ławce albo dzieci biegające przy pomniku? Dla Was to może zwykła, niepotrzebna już fotografia, a dla mnie to już bezcenny okruch historii.
Jeśli przechowujecie podobne zdjęcia albo inne przedmioty, gdzieś chowane na stryszkach czy szafach dajcie znać. Zbieram okruchy tej naszej przeszłości jak rozsypane puzzle, z których próbuję ułożyć obraz Bożkowa i jego okolic sprzed lat.
Świat bardzo szybko opróżnia się z opowieści jak i ludzi. Odchodzą one po cichu, bez śladu. Razem z nimi znika to, czego nie zdążyliśmy zapytać, zanotować, usłyszeć. Dlatego każde zdjęcie, każdy szczegół i każda rozmowa mają dziś ogromne znaczenie.
Jeśli w Waszych szufladach leżą fragmenty starego Bożkowa lub jego okolic dajcie znać. Przyjadę żeby zachować to co jeszcze nie zniknęło. A przy okazji możecie w ten sposób mnie poznać, pogadać, podzielić się historią, posłuchać i powspominać.