Jeden z ostatnich procesów czarownic w Kotlinie Kłodzkiej
Był rok 1680 kiedy to niemal w całym Hrabstwie Kłodzkim panowała zaraza. Śmierć nie wybierała. Powszechnie brakowało trumien, grobów. Gnijące ciała osób zmarłych czekało na pochówek. Wszystko to zaczęło się od paśnika ( handlarza ) z Kłodzka, który handlował odzieżą. Wśród jego towarów były ubrania, które wcześniej kupił w Austrii od chorych na dżumę. W Austrii a w szczególności na Morawach zaraza panowała w poprzednich latach. W ten sposób choroba przedostała się i rozpowszechniała się w większości miasteczek kotliny kłodzkiej. Pochłaniając tysiące osób. Handel prawie ustał a możni podejmowali walkę z zarazą. Dlatego wydawali rozporządzenia , na mocy którego nikt z mieszkańców danej wsi nie mógł opuszczać swojego zamieszkania bez odpowiedniego zezwolenia. Ucichły zabawy, znikło pogodne życie wielu miasteczek i miast. Panowała cisza. Ludzie powoli tracili siłę ducha walką z tą straszliwą zarazą. Nikt nie myślał o uprawach , o zbiorach w następnym roku, ponieważ wydawało się każdemu że nie doczeka następnego roku.
W tej sytuacji chwytano się wszystkiego co można było. Zwracano się do Boga, aby przez stawienictwo świętych wybłagać koniec zarazy. W tym czasie w wielu miejscowościach wybierano patrona, który miał chronić przez zarazą. Wambierzyce wybrali św. Wawrzyńca a a Ratno Górne św. Wacława. Wykupowano sztandary. Prawdopodobnie Bożków również posiadał swój sztandar kościelny.

Kolumna Maryjna pod którym przemówił do złoczyńców głos ostrzegawczy.
W naszej okolicy jedynie dwie miejscowości w jakiś sposób oparły się tej strasznej zarazie, a były to Nowa Ruda i Wambierzyce. W Ścinawce Dolnej zmarło niewiele osób, a w Tłumaczowie i Ścinawce Średniej tylko niewiele osób przeżyło. Mieszkańcy Wambierzyc, których omijała nieszczęśliwa plaga, cieszyli się tą opatrznością. Ale jak to zwykle bywa, nie wszyscy byli z tego szczęśliwi i to im najszybciej przychodzą szatańskie myśli. Grabarz z Radkowa Jerzy Oscher mając nadzieje, że wybuch jakiejkolwiek choroby zostanie uznane za kolejne ognisko zarazy. Narzekając, że inni grabarze zarabiają teraz krocie, chowając zwłoki praktycznie bez żałobników i świadków, namówił swojego pomocnika Hansa Meiera na plan zły i okrutny, inni powiedzą że również szatański. Wprawdzie Hans stawiał opór , to jednak ostatecznie musiał podporządkować się pracodawcy. Ten bowiem chciał wsypać do do studzienki Matki Boskiej w Wambierzycach proszek, aby w ten sposób zatruć wodę zdatną do picia. Chcieli również rozsypać truciznę w kościele, aby pątnicy zanieśli ją do domów.

Stary cmentarz w Radkowie gdzie pracował grabarz Jerzy Oscher .
Dnia 7 września, przeddzień święta Narodzenia Najświętszej Maryi Panny, gdy przybywali do wioski tłumy pielgrzymów , grabarze wyruszyli do Wambierzyc aby zrealizować swój okrutny pomysł. Kiedy doszli do połowy drogi, po dotarciu do granicy z Wambierzyc, nagle jakaś siła ich zatrzymała w miejscu gdzie stała kolumna Maryjna a dziś stoi Biała Kaplica na Nowym Świecie. Gdy grabarze dotarli do owej kolumny usłyszeli głos, być może wychodzący od kolumny „ Wycofajcie się od swoich zamiarów. Nie uda się wam!”. Równocześnie mieli dziwne wrażenie, że nogi stają się tak ciężkie. Stopy przybrały nagle dziwny kształt a sama ziemia usuwała się im z spod nóg. Niegodziwcy przerażeni tym co właśnie doświadczyli, zaczęli uciekać z powrotem do Radkowa, jak tylko szybko mogli.
Meier przestraszony całym zdarzeniem rozchorował się śmiertelnie. Jednak przed śmiercią chcąc pojednać się z Bogiem publicznie opowiedział całe zdarzenie. Cała sprawa wyszła na jaw. Szybko został aresztowany Jerzy Oschar z Radkowa i przewieziony do kłodzkiego aresztu.

Lekarz z XVII w. w charakterystycznym stroju "Dżumy" ze specyficzną maską w kształcie dziobu, w której znajdowały się wonności mające na celu zabić fetor rozkładających się ciał..
Początkowo grabarza oskarżono zbyt płytkie chowanie zmarłych. Jednak oskarżony nie przyznał się do zarzuconych czynów. Kiedy jednak sprawą zainteresowała się Praska Izba Apelacyjna straciła ona wymiar lokalny. Wyniku tortur grabarz przyznał się do zarzuconych czynów. Na ręce kata złożono dokładny i wyczerpujący opis zdarzenia. Pozwoliło to sądowi na przedstawienie dodatkowych zbrodni. Oskarżano grabarza o czary i satanizm. Każda wizyta kata przyniosła nowe doniesienia i wszyscy wiedzieli w okolicy, że grabarze przygotowali miksturę z serca zmarłej na zarazę brzemiennej kobiety . Ostatecznie grabarza skazano na śmierć przez spalenie na stosie. 6 marca 1682 został żywcem spalony tuż przy kłodzkiej szubienicy. Była to ostatni proces czarownic w Kotlinie kłodzkiej . Sprawozdanie z przebiegu rozprawy zostało opisane w Księgach Sądowych Sądu Królewskiego Miasta Radkowa kłodzkiego L.S podpisany przez Krystiana v Langwiss
W Wambierzycach przed obronną podobnych zdarzeń nad studnią postawiono kapliczkę, natomiast w Radkowie w rynku figurę wotywną – Matki Boskiej Szkaplernej.
„Bo każdy dzień jest częścią historii.”
Krzysztof Kręgielewski
P.S. Artykuł został przedrukowany z mojej strony
na Facebooku - "Eckersdorf - Ciekawostki historyczne Bożkowa i okolic."
UWAGA
Macie w domu stare zdjęcia, na których w tle widać kawałek Bożkowa lub jego okolic? Może fragment domu, którego już nie ma? Zdjęcie ogródka przydomowego, gdzie rosło drzewo, które zostało wycięte dawno temu? A może dziadka w kapeluszu, babcię na ławce albo dzieci biegające przy pomniku? Dla Was to może zwykła, niepotrzebna już fotografia, a dla mnie to już bezcenny okruch historii.
Jeśli przechowujecie podobne zdjęcia albo inne przedmioty, gdzieś chowane na stryszkach czy szafach dajcie znać. Zbieram okruchy tej naszej przeszłości jak rozsypane puzzle, z których próbuję ułożyć obraz Bożkowa i jego okolic sprzed lat.
Świat bardzo szybko opróżnia się z opowieści jak i ludzi. Odchodzą one po cichu, bez śladu. Razem z nimi znika to, czego nie zdążyliśmy zapytać, zanotować, usłyszeć. Dlatego każde zdjęcie, każdy szczegół i każda rozmowa mają dziś ogromne znaczenie.
Jeśli w Waszych szufladach leżą fragmenty starego Bożkowa lub jego okolic dajcie znać. Przyjadę żeby zachować to co jeszcze nie zniknęło. A przy okazji możecie w ten sposób mnie poznać, pogadać, podzielić się historią, posłuchać i powspominać.