Niedokończona historia pewnych obrazów

 

   Kiedy już dojechałem na miejsce, słońce już prawię chowało się za horyzont. Znalazłem się koło budynku, którego nie widać z centrum Ścinawki Średniej. To właśnie w tym budynku rozegrała się historia, która się wydarzyła w pierwszych latach powojennej Polski, kiedy Ścinawka Średnia nazywana była Skałeczno. Budynek, o którym mowa przed wojną należał do Adriana Gaertnera. Początkowo w 1926 roku go wydzierżawił, a następnie kupił. Folwark ten jak  i dwór leśny nabył od barona v. Lüttwitz. Folwark o powierzchni ponad 200 ha nazywano Sparhor. Dziś nosi nazwę Księżno.

Zdjęcie przedawniające dobra Adriana Gaertnera, dziś Kapitanowo. Zdjęcie pochodzi z Kroniki Ścinawki Średniej. 

 

   W latach 20-tych Adrian Gaertner był dyrektorem generalnym w kopalni Wenceslaus w Ludwikowicach, ale po tragicznym wybuchu gazu w kopalni zrezygnował z tej funkcji i w Ścinawce Średniej wykupił cegielnie. Nazywa ją „Ziegelwerkę Milltelsteinę Dr Adrian Gaertner”. Był nie tylko prężnie działającym przemysłowcem za co uzyskał wysoką renomę daleko poza Śląskiem ale i politykiem. Szczególnie zaangażowany był w poprawę sytuacji gospodarczej śląskiego przemysłu, zwłaszcza górnictwa. Jego memoranda z tego okresu wyznaczały trendy i znalazły poparcie znacznej części gospodarki i rządów wielu krajów. W domu był kochającym mężem, tatą i dziadkiem. W wolnym czasie kolekcjonował obrazy i inne dzieła sztuki, które z chęcią wypożyczał na różne wystawy.

Adrian Gaetrner z rodziną. Zdjęcie pochodzi z Kroniki Ścinawki Średniej. 

 

  Po kapitulacji i wkroczeniu Rosjan w 1945 do Miitelsteine losy wielu Niemców, w tym dr. Geartnera całkowicie się odmieniło. W nieszczęśliwych okolicznościach Adrian Gaertner zmarł 11 maja. Zaś w jego domu ulokowało się dwóch osadników wojskowych pracujących prawdopodobnie wcześniej na tych ziemiach. Osadnicy zamieszkali w tym miejscu w celu szybkiego wzbogacenia. Wiedzieli jakie dzieła sztuki posiadał Adrian Gaertner w swoim domu ale nie wiedzieli gdzie je schował.

  W tym czasie Milicja obywatelska znalazła 4 obrazy w tunelu pomiędzy cegielnią a dworcem kolejowym. Zaś na terenie folwarku w 1946 roku znaleziono dwadzieścia obrazów o mniejszej wartości, które zostały przejęte przez byłego starostę kłodzkiego i wicewojewodę wrocławskiego – p. Barchacza. Obrazy te trafiły do składnicy w Jeleniej Górze.

  Pani Omchen, wdowy po mężu A. Geartnera, jeszcze nie wysiedlono. Dwaj osadnicy, którzy osiedlili się w jej domu, obserwując dzienny jej tryb po pewnym czasie znaleźli w ogrodzie kilka skrzyń z porcelaną, częściowo zabytkową i podzielili się łupem. Kiedy wdowa wyjechała, podjęli dalsze poszukiwania, w wyniku których w czerwcu 1946 r. w piwnicach dworu odnaleźli skrytkę z obrazami i zaczęli jej eksploatację. Skrytka została zamurowana przez właściciela w piwnicy tuż przed końcem wojny.

  Sprawa dopiero wyszła 17 lipca 1946 roku, kiedy skrytka została całkowicie ogołocona. Po wkroczeniu prokuratury Sądu Okręgowego w Kłodzku zdołano zabezpieczyć tylko kilka obrazów z 20 które tam zostały ukryte.

  Podejrzanych osadników (Marzec i Olak) po 6 dniach zwolniono, ale wkrótce ponownie zatrzymano w areszcie. Sprawę przejęła Komisja Specjalna do Walki z Nadużyciami. Obrazy znalezione w Ścinawce Średniej zostały przetransportowane do plebani w Kłodzku, gdzie znajdowały się wcześniej zbiory Archiwum i Muzeum Diecezjalnego z Wrocławia.

   Kiedy już uważano ze sprawa obrazów już jest zakończona ukazała się w gazecie „ Dziennik Zachodni” z dnia 5 września 1947 roku notatka prasowa o odnalezieniu cennego obrazu Van Ducka w Kłodzku. Ten oryginalny obraz, o wymiarach 35 x 27 cm, przedstawiał podobiznę księżniczki angielskiej Marii Henryki. Obraz został przekazany Dyrektorowi Muzeum przez Adama Guttmanna, zamieszkałego wówczas w kłodzku na Aliantów 3. Obywatel ten informował pisemnie o tej sprawie Naczelną Dyrekcję Muzeów i przedstawiciela Urzędu Likwidacyjnego. W czasie śledztwa połączono odnalezienie obrazu ze sprawą Marca i Olaka.

   Dalsze losy obrazów nie są mi znane, nie uzyskałem żadnych odpowiedzi od instytutów państwowych dotyczących losów późniejszych obrazów.

  Opracowano na podstawie sprawozdań Ministerstwa Kultury i Sztuki.

 

Krzysztof Kręgielewski 

P.S. Artykuł został przedrukowany z mojej strony

na Facebooku - "Eckersdorf - Ciekawostki historyczne Bożkowa i okolic."

 

UWAGA

Macie w domu stare zdjęcia, na których w tle widać kawałek Bożkowa lub jego okolic? Może fragment domu, którego już nie ma?  Zdjęcie ogródka przydomowego, gdzie rosło drzewo, które zostało  wycięte dawno temu? A może dziadka w kapeluszu, babcię na ławce albo dzieci biegające przy pomniku? Dla Was to może zwykła, niepotrzebna już fotografia, a dla mnie to już  bezcenny okruch historii.  

Jeśli przechowujecie podobne zdjęcia albo inne przedmioty, gdzieś chowane na  stryszkach czy szafach  dajcie znać. Zbieram okruchy tej naszej przeszłości jak rozsypane puzzle, z których próbuję ułożyć obraz Bożkowa i jego okolic sprzed lat.

Świat bardzo szybko opróżnia się z opowieści jak i ludzi. Odchodzą one po cichu, bez śladu. Razem z nimi znika to, czego nie zdążyliśmy zapytać, zanotować, usłyszeć. Dlatego każde zdjęcie, każdy szczegół i każda rozmowa mają dziś ogromne znaczenie.

 

Jeśli w Waszych szufladach leżą fragmenty starego Bożkowa lub jego okolic dajcie znać. Przyjadę żeby zachować to co jeszcze nie zniknęło. A przy okazji możecie w ten sposób mnie poznać, pogadać, podzielić się historią, posłuchać i powspominać.