12 apostołów z huty "Barbara"

 

    Szybkość jaką żołnierze sowieccy wkraczali na tereny noworudzkie 8 na 9 maja 1945 roku spowodowały, że Niemcy oszołomieni tym faktem, nie zdążyli zniszczyć, poza dokumentami, infrastruktury przemysłowej. Tak było w również w Przygórzu, gdzie wojska radzieckie weszły 9 maja 1945 o godzinie 12:30. Kopalnia Rudolph jak i huta Barbara w tej miejscowości mogły wzmocnić produkcję zaraz po zmianie władz. Zgodnie z decyzją zwycięskich mocarstw, w Polsce zostali do 1950 roku niemieccy wykwalifikowani robotnicy, a później jeszcze dodatkowe pięć lat zostali czekając na przydział mieszkania w Niemczech.

     Przed wojną Przygórze (niemiecka nazwa Köpprich) był kolonią Woliborza (Volpersdorf) i zawdzięczał swój rozwój przemysłowi opartemu na górnictwie. W dolinie Piekielnicy i okolicznych górach (Volpersdorfer Gabrige) ukrytych jest wiele bogactw i wiedziano to od dawna. W 1706 roku po raz pierwszy wzmiankowana jest kopalnia miedzi. Obok miedzi eksploatowano tu inne metale. W XIX wieku kupiec Theodor z Wrocławia, miał tu kopalnię kobaltu, niklu i chromu. Dopiero jednak wydobywany tu węgiel i ruda żelaza pozwoliły na rozwój gospodarczy tej miejscowości poprzez utworzenie między innymi huty „Barbara”.

 

Zdjęcie z 1870 roku przedstawiające hutę "Barbarę" w Przygórzu.

 

      6 lipca 1856 roku odbyło się uroczyste wmurowanie kamienia węgielnego pod budowę jednego. Po poświęceniu przez pastora Pollaga z Woliborza i zwyczajowych trzech uderzeniach młotkiem, dokument akcyjny spółki został wmurowany w fundamenty jednego z wielkich pieców przy zworniku. Na zworniku widniały z jednej strony nazwiska budowniczych i właścicieli a z drugiej data i nazwa huty. Na budowie zatrudnionych było 300 robotników. Prace murarskie wykonywali mistrzowie murarscy Schönfelder z Nowej Rudy i Lauterbach z Woliborza prace ciesielskie mistrzowie stolarscy Schönwähler i Wendler z Nowej Rudy. Pierwszym kierownikiem huty był majster huty królewskiej inż. Dilla. Cegła użyta do budowy huty pochodziła z cegielni von Magnisa mieszczącej się w Wojborzu. Łącznie na budowę huty wydano 150 tyś talarów. Hucie nadano imię Barbara , od imienia córki założyciela Theodora Hitze. W tym czasie w okolicy huty w latach 1854-1855 otworzono szereg kopalń rud żelaza, np. Agnes, Babette, Ottilie i Albert. W 1862 roku czynnych ich było 10. Zatrudnionych na nich było 20 osób. Tygodniowe wydobycie wynosiło od 125 do 145 ton.

     

Zdjęcie przedstawia hutę Barbarę z1901 roku.

 

   W 1921 roku w czasie wielkiego kryzysu gospodarczego Anton Franz von Magnis sprzedaje gwarectwo część udziałów wrocławskiemu koncernowi Linke- Hofmann. Na terenie byłej huty zaczęła działać odlewnia metali kolorowych, kuźnia, ślusarnia, modelarnia oraz formiernia. W latach 30-tych było zatrudnionych 67 pracowników, a w 1943 roku pracowało 52 członków załogi w tym 12 obcokrajowców.

    W maju 1945 roku zakład przejęli Polacy. Zdymisjonowano niemieckiego kierownika Friedricha Krügera, a na jego miejsce powołano polskiego dyrektora Jagosz, a zastępcą jego został Rudolf Konitzn. Następcą Rudolfa Konitznego został w latach 50-tych Pan Gonzor, który zamieszkał w dawnej strażnicy w Woliborzu. Zgodnie z decyzją zwycięskich mocarstw, Polakom pozwolono zatrzymać niemieckich wykwalifikowanych robotników do 1950 roku, a potem jeszcze pięć lat na płynne przekazanie. Przez pierwsze pięć lat płace były obniżone o 25% z powodu reparacji za wojnę.

Karta pracy w hucie w Przygórzu z 24 maja 1945 roku.

Kartka informująca o pracy w hucie "Barbara" w Przygórzu.

 

   Po 1950 roku liczba niemieckich pracowników została zredukowana do 12 (13).Otrzymali przydomek "Dwunastu Apostołów". Każdemu przydzielono oddział Polaków. Niemcy musieli wziąć na siebie odpowiedzialność za działanie maszyn w zakładzie. Jeśli coś poszło nie tak, było to klasyfikowane jako "sabotaż". „Apostołowie” byli odpowiedzialni za maszyny w kopalniach w Przygórzu, w Drogosławiu i w Słupcu oraz działanie kolejki linowej z Przygórza do Drogosławia. Nałożono na nich obowiązek 60 -godzinnego tygodnia pracy, musieli często pracować w niedziele i święta. Każdą nieobecność musieli usprawiedliwiać w miejscowym urzędzie pracy. Zamieszkali oni w części przemysłowej Przygórza.

Zdjęcie przedstawia pracowników huty "Barbary".

 

Nazwiska „Dwunastu (13) Apostołów”:

1. Blaschke, Richard: ur. 13.10.1899 w Przygórzu zawód: Kowal

2. Bleil, Franz: ur. 18.05.1905 w Woliborzu, zawód: ślusarz

3. Blech, Adolf: ur. 24.09.1889 w Radkowie, zawód: operator tokarki

4. Grolms, Wilhelm: ur. 30.11.1908 w Woliborzu, zawód: kowal i spawacz elektryczny

5. Großpietsch, Gerhard: ur. 16.06.1923w Wojborzu, zawód: młynarz i ślusarz

6.Großpietsch, Paul: ur. 30.11.1898w Woliborzu, zawód: ślusarz

7. Leffler, Hans: ur. 24.07.1911 we Wrocławiu, zawód: zalewacz form

8. Leffler, Theodor: ur. 09.01.1884 w Jugowie, zawód: stolarz

9. Meichsner, Ernst: ur. 15.12.1904 w Włodowicach, zawód: kowal

10. Pohl, Max: ur. 17.11.1907w Woliborzu, zawód: ślusarz

11. Schölzel, Wilhelm: ur. 15.03.1891 w Bielawie, zawód: zaopatrzeniowiec

12. Strauch, Paul z Drogosławia , zawód: ślusarz i kowal.

13.Weitz, Ernst: ur. 03.01.1907 w Woliborzu, zawód: ślusarz

Artykuł powstał na podstawie czasopisma Ostdeutsche Heimat z 2019.

 

Bo każdy dzień jest częścią Historii!”

Krzysztof Kręgielewski

 

P.S.

Artykuł został przedrukowany z mojej strony

na Facebooku - "Eckersdorf - Ciekawostki historyczne Bożkowa i okolic."

Uwaga

Macie w domu stare zdjęcia, na których w tle widać kawałek Bożkowa lub jego okolic? Może fragment domu, którego już nie ma?  Zdjęcie ogródka przydomowego, gdzie rosło drzewo, które zostało  wycięte dawno temu? A może dziadka w kapeluszu, babcię na ławce albo dzieci biegające przy pomniku? Dla Was to może zwykła, niepotrzebna już fotografia, a dla mnie to już  bezcenny okruch historii.  

Jeśli przechowujecie podobne zdjęcia albo inne przedmioty, gdzieś chowane na  stryszkach czy szafach  dajcie znać. Zbieram okruchy tej naszej przeszłości jak rozsypane puzzle, z których próbuję ułożyć obraz Bożkowa i jego okolic sprzed lat.

Świat bardzo szybko opróżnia się z opowieści jak i ludzi. Odchodzą one po cichu, bez śladu. Razem z nimi znika to, czego nie zdążyliśmy zapytać, zanotować, usłyszeć. Dlatego każde zdjęcie, każdy szczegół i każda rozmowa mają dziś ogromne znaczenie.

 

Jeśli w Waszych szufladach leżą fragmenty starego Bożkowa lub jego okolic dajcie znać. Przyjadę żeby zachować to co jeszcze nie zniknęło. A przy okazji możecie w ten sposób mnie poznać, pogadać, podzielić się historią, posłuchać i powspominać.