Operacja Paperclip i Albert C. Patin
Tego dnia , 20 lipca1969 roku, cały świat obserwował, jak Neil Armstrong stawia pierwsze kroki na Księżycu. Stało się to dzięki rakiecie Saturn V, która była wykorzystywana przez NASA w programach załogowych. Sukces misji Apollo 11 był wynikiem wieloletniej pracy wielu osób, wśród których znaleźli się także naukowcy z wielu państw, wśród których był Wernher von Braun, dyrektor od 1958 roku ośrodka NASA w Radstone Arsenal. Ośrodek ten nosił nazwę Marschall Space Flight Center.
Malo kto w tym dniu i w latach późniejszych kojarzył Wernher von Braun z II Wojny Światowej jako członka SS, dyrektora technicznego projektu pocisku balistycznego Aggregat 4 (która stała się „bronią odwetową” V-2) oraz jako szefa Biura Planowania pocisków balistycznych w obozie Mittelbau-Dora.
Wernher von Braun oddał się 2 maja 1945 roku w ręce Amerykanów wraz z siedmioma współpracownikami , licząc na możliwość kontynuowania prac nad rakietami , po tym jak w popołudniu 30 kwietnia Adolf Hitler odebrał sobie życie. Amerykańskie władze, w obliczu rysującej się konfrontacji z Rosją, którym czasem kumulacyjnym miał być rok 1952, przejęły ocalałe 100 rakiet V-2 oraz rozkazali von Braunowi sformułowania grupy naukowców i inżynierów zajmujących się produkcją tych śmiercionośnych rakiet. Przez pierwsze lata powojenne von Braun i inni niemieccy, którzy byli specjalistami w produkcji rakiet pracowali i mieszkali skoszarowani w Forcie Bliss w Teksasie w ramach operacji Paperclip.

Zdjęcie przedstawia Alberta Patina przechadzącego po alejach Fortu Bliss w Teksasie
Wśród 80 naukowców i inżynierów pracujących przy produkcji V-2 , którzy wraz z rodzinami zostali przetransportowani do Witzenhausen w amerykańskiej strefie okupacyjnej a z stamtąd do wspomnianej bazy Fortu Bliss, gdzie dalej zostali przetransportowani do Hilltop, znalazł się Albert Patin. Większość tych naukowców, którzy wcześniej pracowali dla Trzeciej Rzeszy, dzięki współpracy z USA ominęli proces w Norymberdze, a co za tym idzie śmierci przez powieszenie.

Nazistowscy naukowcy trafili do Forty Bliss w Teksasie w ramach operacji Paperclip. w celu dalszej pracy nad rakietami V-2..
Ten 57 letni wówczas Albert Patin był francuskim inżynierem i przemysłowcem, który osadził się w latach trzydziestych XX wieku w Niemczech i tam pozostał do końca II wojny światowej. Kiedy armia amerykańska zajęła fabryki w zachodnich Niemczech, jeden z amerykańskich śledczych, kapitan H. Freiberger, uznał „ trafność jego zasad za rewelację”. Pułkownik Putt patrzył się na wynalazki Patina z zazdrością. W czasie wojny w fabrykach Patina były produkowane: urządzenia ułatwiające nawigacje, a przede wszystkim mechanizmy sterowania zdalnego i automatycznej kontroli lotu. Te wynalazki pozwoliły wyprzedzić Rosjan o dziesięć lat.” Podczas zeznań Albert Patin stwierdził, że był jednym z najlepszych pracodawców w Trzeciej Rzeszy, będąc przy tym w najbliższym otoczeniu Hitlera co ułatwiało mu prowadzenie biznesu, wykonując tylko rozkazy. Dziś wiemy, że otaczał się ludźmi z najwyższego kręgu Hitlera. Spędzał letnie wakacje z rodziną Hermana Göringa (dowódca niemieckiego lotnictwa wojskowego), a zimowe z Dieterem Stahlem.
1938 roku, Albert C. Patin założył własną firmę Albert Patin Werkstätten für Fernsteuerungstechnik GmbH z siedzibą w Berlinie W 35, Woyrchstr.13 . Poufny trzyliterowy kod firmy brzmiał gzy, A25 i N12. W niej opracowywał i produkował różne urządzenia dla niemieckich sił powietrznych Luftwaffe, w tym kompasy i autopiloty, które były używane w różnych niemieckich myśliwcach, bombowcach i transportowcach oraz również realizował zadania ściśle tajnego programu rakietowego. W samym roku niemiecka Luftwaffe przyjęła system Patina jako standardowy system kompasowy dla wszystkich swoich samolotów, które były używane podczas wojny.
Główna siedziba firmy Alebrta Patina znajdowała się w Berlinie, ale posiadał on też w różnych częściach Trzeciej Rzeszy swoje filie. Jedna z nich od 1942 roku znajdowała się we Wrocławiu. Stało się tak w ramach przenoszenia ważnych obiektów przemysłowych w rejony bezpieczne od nalotów bombowych. Umieszczono go w centrum miasta na górnych piętrach domu handlowego AWAG.

Widokówka przedstawia zabytki Ścinawki Średniej wśród których jest przędzalnia tkanin.
Volksdeutsche utrzymywał na terenie Dolnego Śląska kilka obozów dla mieszkańców obszarów przyłączonych do Rzeszy. Mieszkańców tych obozów zamierzano poddać procedurze germanizacji. W Ścinawce Średniej znajdował się obóz Urnsiedlungslager 98, którego komendantem był SS – Oberscharfuhrer Steffens. Znajdował się w pomieszczeniach dawnego klasztoru jezuickiego, które zostały skonfiskowane 15 października 1940 roku prze gestapo i oddane do dyspozycji komisarza Rzeszy, który zajmował się umacnianiem niemczyzny. Już od20 kwietnia 1943 roku skierowano tu osiem transportów obywateli z Luksemburga. Pod koniec lipca liczba Luksemburczyków sięgała od 250 do 400 osób.

Dane informacyjne zakładu Alberta Patina Werkstätten für Fernsteuerungstechnik GmbH w zasobach Bundesarchiv. Ze zbiorów Bóbr 1945.
Przyjęcie dalszych transportów zostało wstrzymane gdyż zaczęły napływać transport z sprzętem firmy Alberta Patina. 5 października 1943 roku ruszyła już część maszyn do mechanicznej obróbki. Rozwinięcie pełnej produkcji i przeniesieniem do Ścinawki pozostałych urządzeń i pracowników na ten czas było wstrzymane , gdyż na przeszkodzie stanęli Luksemburczykowie i sam klasztor, który miał zostać zamieniony na pokoje sypialne dla pracowników firmy. Luksemburczykowie związku z tym zostali przeniesieni do innych obozów Volksdeutsche, część jednak została i osiedliła się w pobliskich miejscowościach. Sam obóz został rozwiązany 6 grudnia 1943 roku i a mieszkańców skierowano głównie do obozu 103 w Bobrowie i do 104 w Jeleniej Górze.
9 grudnia 1943 roku kierownictwo firmy zwróciło się do prezydenta urzędu skarbowego prowincji dolnośląskiej we Wrocławiu o przygotowanie umowy, w celu najmu budynku klasztornego. Właściwą umowę najmu, która została sporządzona przez Urząd Skarbowy w Nowej Rudzie, podpisano 31 lipca 1944 roku. Obiekt w tym czasie został dodatkowo ogrodzony, postawiono strażników, a lokalnym mieszkańcom zabroniono zbliżania się do budynku. Niebawem oprócz niemieckich pracowników z Berlina (również Duńczyków, Francuzów, Włochów) skierowano również grupę robotników przymusowych z Rosji, Czech i Słowacji. Dla tych przewidziano osobne wejście do budynku od strony obory oraz zbudowano drewniane budynki blisko fabryki. Natomiast w samej firmie starano się odseparować grupę robotników zagranicznych od robotników niemieckich ze względu na wykonywane czynności.

Karta patentowa urządzeń kompasowych o numerze 853,724 nalężąca do zakładu Albert C. Patin.
9 grudnia 1943 roku kierownictwo firmy zwróciło się do prezydenta urzędu skarbowego prowincji dolnośląskiej we Wrocławiu o przygotowanie umowy, w celu najmu budynku klasztornego. Właściwą umowę najmu, która została sporządzona przez Urząd Skarbowy w Nowej Rudzie, podpisano 31 lipca 1944 roku. Obiekt w tym czasie został dodatkowo ogrodzony, postawiono strażników, a lokalnym mieszkańcom zabroniono zbliżania się do budynku. Niebawem oprócz niemieckich pracowników z Berlina (również Duńczyków, Francuzów, Włochów) skierowano również grupę robotników przymusowych z Rosji, Czech i Słowacji. Dla tych przewidziano osobne wejście do budynku od strony obory oraz zbudowano drewniane budynki blisko fabryki. Natomiast w samej firmie starano się odseparować grupę robotników zagranicznych od robotników niemieckich ze względu na wykonywane czynności.
Wyniku działań wojennych resort zbrojeń nakazał firmie Patin zwiększenie produkcji, co miało skutkować zwiększenie załogi. Ponieważ nie można były już ściągnąć robotników z Berlina oraz zatrudnić pracowników z Mittelsteine, ponieważ byli oni werbowani do armii, ani pozyskać nowych pracowników przymusowych, zwrócono się do Głównego Urzędu Gospodarczo- Administracyjnego o przydział większego kontyngentu więźniów obozu koncentracyjnego. Wniosek ten został zaakceptowany, jak dowiadujemy się z tajnego poświadczenia inspekcji zbrojeniowej VIIIa dla firmy Alberta Patina z 6 Lipca 1944 roku w zakładzie planowano zatrudnienie 1000 więźniów. Niezbędne było do tego powstawianie nowego obozu. Osoby te miały pracować głównie w warsztatach ślusarskich, które zostały podzielone na mniejsze lub większe zespoły robocze.
Pod koniec II Wojny Światowej wraz z postępem sił alianckich na froncie wschodnim naziści szybko wstrzymali produkcję w Mittelsteine a zdemontowane, wyspecjalizowane maszyny wysłano poza region Śląska.
Na podstawie zeznań Alberta Patina, dziś wiemy że w jego zakładach pracowało w sumie 6 000 pracowników.
„bo każdy dzień jest częścią historii!”
Krzysztof Kręgielewski
P.S. '
Artykuł został przedrukowany z mojej strony
na Facebooku - "Eckersdorf - Ciekawostki historyczne Bożkowa i okolic."
UWAGA
Macie w domu stare zdjęcia, na których w tle widać kawałek „Trofiejnyje otriady” lub jego okolic? Może fragment domu, którego już nie ma? Zdjęcie ogródka przydomowego, gdzie rosło drzewo, które zostało wycięte dawno temu? A może dziadka w kapeluszu, babcię na ławce albo dzieci biegające przy pomniku? Dla Was to może zwykła, niepotrzebna już fotografia, a dla mnie to już bezcenny okruch historii.
Jeśli przechowujecie podobne zdjęcia albo inne przedmioty, gdzieś chowane na stryszkach czy szafach dajcie znać. Zbieram okruchy tej naszej przeszłości jak rozsypane puzzle, z których próbuję ułożyć obraz „Trofiejnyje otriady” i jego okolic sprzed lat.
Świat bardzo szybko opróżnia się z opowieści jak i ludzi. Odchodzą one po cichu, bez śladu. Razem z nimi znika to, czego nie zdążyliśmy zapytać, zanotować, usłyszeć. Dlatego każde zdjęcie, każdy szczegół i każda rozmowa mają dziś ogromne znaczenie.
Jeśli w Waszych szufladach leżą fragmenty starego „Trofiejnyje otriady” lub jego okolic dajcie znać. Przyjadę żeby zachować to co jeszcze nie zniknęło. A przy okazji możecie w ten sposób mnie poznać, pogadać, podzielić się historią, posłuchać i powspominać.