Losy bożkowskiej składnicy Günthera Grundmanna.

 

Portret Günthera Grundmanna, dolnośląskiego prowincjonalnego konserwatora zabytków III Rzeszy. [ zdjęcie z książki Zaginione złoto Hitlera autorstwa Tomasza Bonek]

 

  Günther Grundmann stał się dla wielu osób postacią tajemniczą jak legendy o tajemniczych skrytkach. Człowiek, który od 1932 roku zajmował stanowisko konserwatora zabytków, a od 1938 roku profesorem nadzwyczajnym Politechniki w Niemieckim Wrocławiu. Miał kontakty, dobrze orientował się w terenie, przyjaźnił się z prywatnym kolekcjonerami, muzealnikami jak                      i historykami sztuki. Dolny Śląsk znał wyśmienicie. Często odwiedzał posiadłości znajdujące się w tym obszarze w celu obejrzenia obiektów i ewentualnie dokonania zaleceń w poprawie rezydencji. 1939 roku był również w Bożkowie, opisując pałac                            w czternastostronicowym raporcie wydanym w 1939. Realizując przepisy dotyczące zabezpieczeń dzieł kultury nakazał najcenniejszych dzieła sztuki, które znajdowały się wtedy pałacu, zabezpieczyć w piwnicy obiektu kiedy zaczęła się II Wojna Światowa. Przed ustrzeżeniem się kradzieży pałac posiadał stróżówki. Stróżówki / portiernie były ustawione przy trzech bramach wjazdowych.

Raport profesora Günthera Grundmanna na temat pałacu w Bożkowie. Archiwum Państwowe we Wrocławiu.

 

      W roku 1942 następują zmiany w przepisach w dziedzinie lokalizacji dzieł sztuk. Związane to było bombardowaniem najważniejszych miast w III Rzeszy. Rozpoczyna się masowa wywózka dzieł sztuki do składnic znajdujących się na prowincji, z dala  od bombardowanych miast i w miarę możliwości z dala od zasięgu bombowców alianckich. Pałac w Bożkowie stał się składnicą       dla ewakuowanych z Berlina dzieł sztuki. Stało się to na wniosek konserwatora Weltera Paschkego. W lipcu 1943 zaplanowano przywózkę pierwszych skrzyń z dziełami sztuki ze zbiorów Stadtbibliothek, obrazy należące z Muzeum Morskiego oraz eksponaty należące do Muzeum Marchii Brandenburskiej i Merkisches Museum. Według lokalnego archiwisty były tu też część zbiorów z Kaiser Friedrich Museum. Jednak przed zaplanowaną wywózką, w czerwcu 1943 roku, w pałacu pojawili się dwaj funkcjonariusze SS             aby sprawdzić pomieszczenia i stwierdzić czy nadadzą się one do zabezpieczenia dzieł sztuki. Zarząd majątku Magnisów                      nie czekając na raport z inspekcji polecił o przeprowadzenie ekspertyzy stropu sal pałacu. Ekspertem budowlanym był K. Teuscher   ( ten sam co robił elewację zabytkowi w 1940 roku). Stwierdził on, że według norm, strop może unieść ciężar 200 kg na m2.               Wliczył tutaj ugniatanie i sprężynowanie podłogi. Związku z tym podłoga nie nada się do przyjęcia dużych obciążeń. Niewielka nośność stropów nie zniechęciła Grudmanna do wykorzystania pałacu do przechowywania dóbr z Berlina. Tą decyzję podjęto            z porozumieniem W. Peschkem i z Biurem Komisarza do spraw Opieki Społecznej i Zasobów Mieszkaniowych Dolnego Śląska.          Na eksponaty dzieł sztuki z Berlina przeznaczono w sumie 17 pomieszczeń.

Fragment korespondencji między powiatową komórką NSDAP a urzędem konserwatorskim na temat składnicy. Ze zbiorów Archiwum Państwowe we Wrocławiu.

 

          6 lipca 1943 przyjechał pierwszy transport do Bożkowa o numerze: V. W dokumencie z 10 lipca dowiadujemy się, że zajęte zostały cztery pomieszczenia na parterze w zachodnim skrzydle pałacu i duża sala na pierwszym piętrze przywiezione z Muzeum Oceanograficznym. Kolejny transport (nr XVII) odbył się 28 sierpnia zajmując kolejne 3 pomieszczenia z Muzeum Miejskiego.

Zdjęcie wykonane w 1939 przez Günthera Grundmanna. Zdjęcie pochodzi ze zbiorów Herder-Institut .

 

    Pod koniec sierpnia profesor Grudmann otrzymał list od Marii Anny von Magnis (synowej hrabiego von Magnis). Hrabina wyraża zadowolenie z zajmowanych pomieszczeń a jednocześnie poprosiła o niezajmowanie całego pałacu , ponieważ w pałacu przebywa już kilka rodzin przeniesionych z Berlina. W 1943 roku było to 6 rodzin.

    6 września profesor otrzymał niepokojący list z biura regionalnej komórki NSDAP z Kłodzka o wykorzystaniu niektórych pomieszczeń na inne cele niż na zdeponowanie dzieł sztuki. Pomieszczenia mogły być wykorzystane na zakwaterowanie dla osób przeniesionych z terenów zagrożonych bombardowaniem, jak dla osób pracujących w przemyśle, który jest przenoszony z centralnej części Niemiec na Dolny Śłaśk. Decyzją w tej sprawie miała być wydana przez NSV w Berlinie. Profesor Grudmann złożył  w tej sprawie odwołanie.

Reklama jednej z firmy przewozowej, z której usług korzystał Günther Grundmann podczas wywożenia dzieł sztuki. [zdjęcie z książki Zaginione złoto Hitlera autorstwa Tomasza Bonek]

 

     Kolejne cztery transporty o numerach: XXIII, XXV i XXX, odbyły się odpowiednio 27 września , 28 września , 15 października i 16 października z Biblioteki Miejskiej z Berlina. Oprócz eksponatów należących do ośrodków publicznych przywieziono skrzynie zbiorów należących do prywatnych kolekcjonerów, których ilość w raportach nie podano. Przywieziono tu m.in. kolekcje należące do dr. Alfreda Gemminga, dr. Stockhausena, Nielsa Kallmanna oraz rodzin Beckmannów, Budzinskich i Rolandów, zbiory Carla Brauna i skrzynie z dziełami sztuki należącymi do rodzin von Geyrów, Fleinerów, Freese, Schwanengelów. Do Bożkowa przywieziono także m.in. obrazy należące do podpułkownika Helmutha Grünewalda, Karla Haberstocka, dr. Ottona Kalckbrennera, Gertrudy Agthe, dr. Alberta Magnusa, dr. Simona, dr. Lipperta, dr. Ottona Müllera, dr. Alexandra Tichy, dr. Georga Schultzego oraz rodzin von Loebellów, Beckmannów, Kegelów, Krienerów, Bornkesselów, Voeglerów, von Trotha, Rückertów, von Gersdorffów, Troeltschów, Schwanengelów, Krentzlinów, Pralle’ów, Kucków i kilkunastu innych.

     Diametralnie zmienia się sytuacja w połowie 1944 roku kiedy to Armia Czerwona wkroczyła na tereny okupowane przez wojska hitlerowskie. Mieli tego świadomość nie tylko wyższego szczebla urzędnicy ale również mieszkańcy Dolnego Śląska. W tej sytuacji Maria Anna von Magnis pyta profesora czy zaplanowano ewakuację śląskich dóbr kultury na zachód. W odpowiedzi konserwator zaznacza, że nie ma teraz możliwości przewiezienia dzieł kultury ze Śląska w głąb Rzeszy lub na południe ( kolej była nastawiona na ewakuację ludzi), zaznacza również że w tej sprawie już prowadzi pertraktacje z gualieter Dolnego Śląska Karlem Hanke, którzy uważają tego typu propozycje za przejaw defetyzmu. Prawdopodobnie wtedy lub może już wcześniej hrabina Maria Anna von Magnis postanawia przewieść część majątku rodziny von Magnis z Bożkowa przewieźć do swojej posiadłość w Bohn.

      W późniejszych miesiącach pałac zaczyna wzbudzać zainteresowanie wojska. 4 listopada 1944 roku starosta kłodzki napisał do Biura Komisarza do spr. Opieki Społecznej i Zasobów Mieszkaniowych Dolnego Śląska, iż w pałacu kilka dni wcześniej zjawili się oficerowie formacji Waffen – SS w celu dokonania oględzin pod kątem utworzeniu tu szpitala polowego. Z opowiadań lokalnego archiwisty wiemy, że w już prawdopodobnie od stycznia przebywali tu rodziny z terenów opolskich a od lutego z terenów wrocławskich.

Położenie stróżówki przy zachodniej bramie parku. Ze zbiorów Archiwum Państwowe we Wrocławiu.

 

       Hrabina pod koniec wojny to jest 18-20 marca 1945 każe przetransportować cenne obrazy , rzeźby itp z posiadłości Strážnic do Bożkowa i wraz z przedmiotami Bożkowskimi każe wywieźć Bor koło Tachova w zachodnich Czechach.

     Dzięki możliwości zwiedzenia pałacu w 2016 roku mogłem sprawdzić gdzie przechowywano depozyt. Wraz z synem udaliśmy się trasą skrzyń, która wiodła od miejsca parkingowego przed pałacem, aż do dużej sali na pierwszym piętrze. Z auli udaliśmy się do mniejszego pomieszczenia. Dziś pomieszczenia te na pewno nie przypominają tych co przed prawie 80 lat temu.

Stoimy zatem w miejscu gdzie zdeponowane były sześć transportów skrzyń z Berlina. I to jest niestety ostatnia pewna wiadomość dotycząca tej składnicy Grudmanna . Od marca 1945 roku losy berlińskiego depozytu zdeponowanego w Eckersdorf jest NIEZNANY.Były skrzynie i nie ma skrzyń…niby takie proste. Zastanawiam się czy kiedyś uda się rozwikłać całą prawdę o depozycie ukrytego w Bożkowie.

Artykuł został napisany na podstawie akt z Archiwum Państwowego we Wrocławiu. Dziękuję za cenne wskazówki Panu Dr. Jackowi M Kowalskiemu autorowi książki Lista Grudmanna.

Zdjęcie wykonane w 2016 roku w sali balowej w pałacu w Bożkowie.

 

„Bo każdy dzień jest częścią Historii!”

Krzysztof Kręgielewski

P.S. Artykuł został przedrukowany z mojej strony

na Facebooku - "Eckersdorf - Ciekawostki historyczne Bożkowa i okolic."

 

Uwaga

Macie w domu stare zdjęcia, na których w tle widać kawałek Bożkowa lub jego okolic? Może fragment domu, którego już nie ma?  Zdjęcie ogródka przydomowego, gdzie rosło drzewo, które zostało  wycięte dawno temu? A może dziadka w kapeluszu, babcię na ławce albo dzieci biegające przy pomniku? Dla Was to może zwykła, niepotrzebna już fotografia, a dla mnie to już  bezcenny okruch historii.  

Jeśli przechowujecie podobne zdjęcia albo inne przedmioty, gdzieś chowane na  stryszkach czy szafach  dajcie znać. Zbieram okruchy tej naszej przeszłości jak rozsypane puzzle, z których próbuję ułożyć obraz Bożkowa i jego okolic sprzed lat.

Świat bardzo szybko opróżnia się z opowieści jak i ludzi. Odchodzą one po cichu, bez śladu. Razem z nimi znika to, czego nie zdążyliśmy zapytać, zanotować, usłyszeć. Dlatego każde zdjęcie, każdy szczegół i każda rozmowa mają dziś ogromne znaczenie.

 

Jeśli w Waszych szufladach leżą fragmenty starego Bożkowa lub jego okolic dajcie znać. Przyjadę żeby zachować to co jeszcze nie zniknęło. A przy okazji możecie w ten sposób mnie poznać, pogadać, podzielić się historią, posłuchać i powspominać.