Zapomniana święta...z brodą

 

    Uważana jest za postać z ludowych opowiadań czy legend i tym samym wytwór fantazji minionych wieków. Choć akurat dla niej czas zweryfikował ją negatywnie. Dziś nikt już nie pamięta świętą z brodą , a pomyśleć że kiedyś była bardzo popularna. Szczególnie w XV wieku choć na listę świętych trafiła 1583 roku i przez stuleci na niej figurowała. Jak głosi legenda żył kiedyś silny i waleczny król Luzytanii, prowincji na półwyspie Iberyjskim. Miał on córkę Kummernis, którą postanowił wydać za syna króla Sycylii. Prowincja Sycylii wtedy była jeszcze pogańska. Te dwie prowincje były od wieków ze sobą skłócone, a ślub miał załagodzić konflikt. Córkę zamążpójście w ogóle nie interesowało i sprzeciwiła się woli ojca. Oświadczyła że jest zaręczona z samym Chrystusem i życiu zakonnemu. Ojciec wtedy chcąc zmusić córkę do zamążpójścia, wykradł ją z zakonu jeszcze przed uzyskaniem święceń. Pomimo to, pragnienie oddania się Bogu było u Kummernis tak wielkie, że uciekła z domu by przez trzy lata ukrywać się w górskiej pustelni. Później powtórnie zamieszkała w klasztorze i bez wiedzy ojca, gdzie wtedy było nie lada wyczynem, przyjęła święcenia. Król, nie dając za wygraną, wykradł ją ponownie i zamknął w ciemnej komnacie bez jedzenia i bez picia. Córka błagała ojca o wypuszczenie. Na nic jednak zdały się jej błagania. Zrozpaczona Kummernis postanowiła więc szukać pomocy u Boga. Całymi dniami modliła się do Boga, aż piękna jej twarz zaczęła zmieniać się w twarz Chrystusa z bujnym męski zarostem. Ta metamorfoza spotkała się z ostrym sprzeciwem ojca królewny, który postanowił okrutnie ukarać niepokorną córkę i skazuje ją na okrutną śmierć, a za taką uważano wówczas ukrzyżowanie. Kummernis w asyście straży królewskiej i dworzan została odprowadzona na wzgórze , gdzie czekał już tylko na nią krzyż. Nawet tu nie zmieniła swoje zdania i wyrok wykonano.

   Z czasem Kummernis zaczęto określać „Virgo Fortis” co z języka łacińskiego oznacza „Silna Dziewica”. Z czasem zniekształcono te słowa tworząc imię Wilgefortis, pod którym czczono tą świętą między innymi na ziemi kłodzkiej i na innych terenach Dolnego Śląska.

Legendarna zapomniana święta...z brodą. [zdjęcie z Internetu]

 

   Dziś na Dolnym Śląsku pozostała tylko dwa krzyże. Jeden krzyż znajduje się w Wambierzycach, drugi w klasztorze o.o. Sercanów w Sokołówce. Ale kiedyś było ich znaczniej więcej, między innymi był również w Ścinawce Dolnej. Kapliczka ze świętą mogliśmy znaleźć w Ścinawce Dolnej przy drodze do Raszkowa. W esejach sędziego Ditrich napisano, że kapliczka powstała w 1701 r. na terenach należących do fundatorki Ewę Marię, wdowę po Fieihermie von der Hemm von Hemmstein, która również w 1680 roku podarowała kapliczkę modlitewną na wzgórzu Sobkowej Góry (Kapellenberg) znajdującej się blisko dawnego kościoła. Szczupła "święta z brodą" była przybita do krzyża, łagodne rysy , ubrana jest w niebieski kostium oraz w długą plisowaną sukienkę sięgająca do stóp, korona na głowie i tylko jeden trzewik na nodze -na lewej, ten z prawej stoi obok niej. Przy krzyżu po prawej stronie klęczy skrzypek twarzą do krzyża. Dziś rzeźby w kaplice już nie ma, powieszony jest tylko krzyż. Ale widać że niedawno kapliczka była remontowana.

   

Kapliczka gdzie jeszcze w 1994 roku znajdowała się rzeźba świętej z brodą. Kapliczka znajduję się przy drodze na Raszków.

[zdjęcie wnętrza kapliczki pochodzi ze strony publicznej]

 

   Wilgefortis istniała na liście świętych do 1969 roku, gdy nie udało się potwierdzić ukrzyżowanej rodowodu. Ponoć taka postać istniała, tylko życiorys przedstawiał się zgoła inaczej niż ten, który został przestawiany w tej legendzie. Można rzecz że legenda kobiety na krzyżu to wynik swoistej ewolucji. Prawdopodobnie VIII wieku we miejscowości Lukka w popularne było przedstawienie ukrzyżowanego Jezusa Chrystusa w długich, pięknych ozdobnych szatach kapłańskich jako Volto Santa (Święte Oblicze). Mimo że różnił się od wizerunku jaki istniał w innych częściach Europy zaczęto taki wizerunek Chrystusa rozpowszechniać i tu pojawił się pewien istotny szczegół, ponieważ strój liturgiczny mylnie utożsamiono ze strojem kobiety. Gdy zaczęła krążyć legenda o córce króla, która nie chciała zostać żoną poganina, takie przestawienie uznano za najbardziej wiarygodne. Modlitwa do świętej miała przynieść uwolnienie od trwogi i lęku w obliczu przychodzącej śmierci. W języku niemieckim „bez trwogi” znaczy „ohne kummer” i stąd może pochodzi imię świętej - Kummernis.

Wambierzyce, stacja nr 57 z przedstawieniem Wildefortis.

 

   Warto wiedzieć na koniec, że wambierzycki krzyż to kopia rzeźby z sanktuarium w praskiej Lorecie, a rzeźbę sprowadził hrabia von Osterberg - pan z Ratna. Może rzeźba w Ścinawce była też jej kopią, ale nic na ten temat nie wiadomo. Ciekawostką jest to, że święta w Wambierzycach nie ma brody. Jak głosi legenda, gdy kopia trafiła do miasteczka, posiadała jeszcze zarost, jednak proboszcz rozkazał Kummernis lokalnemu rzemieślnikowi „ogolić”.

   Jeszcze do rozpatrzenia jest jeszcze jedna sprawa. Dlaczego święta jak w Świecku Dolnym i Wambierzycach jest ukrzyżowana z jednym trzewikiem. Jak podaje legenda wśród pielgrzymów, którzy licznie zjeżdżali do Lukki, był pewien biedny skrzypek. Kiedy przybył pod krucyfiks nie miał żadnej ofiary. Wszystkim, co posiadał, były skrzypki i wydobywająca się z nich muzyka, którą postanowił wychwalić Volto Santo. Ten obdarował go w geście wdzięczności srebrnym trzewik, który zrzucił mu ze swej stopy. Gdy szczęśliwy skrzypek chciał spieniężyć dar , tłum oskarżył go o kradzież i został skazany na śmierć. Przed straceniem zaprowadzono go jeszcze przed cudowny krucyfiks, a wówczas przedstawiony na nim Chrystus zrzucił swój drugi srebrny trzewik, dając dowód niewinności skrzypka. Tłum zrozumiał przekaz i mężczyznę oswobodzono. Od tamtego czasu rzeźba posiada tylko jeden bucik.

 

 

"Bo każdy dzień jest częścią historii."

Krzysztof Kręgielewski

P.S.

Artykuł został przedrukowany z mojej strony

na Facebooku - "Eckersdorf - Ciekawostki historyczne Bożkowa i okolic."

 

UWAGA

Macie w domu stare zdjęcia, na których w tle widać kawałek Bożkowa lub jego okolic? Może fragment domu, którego już nie ma?  Zdjęcie ogródka przydomowego, gdzie rosło drzewo, które zostało  wycięte dawno temu? A może dziadka w kapeluszu, babcię na ławce albo dzieci biegające przy pomniku? Dla Was to może zwykła, niepotrzebna już fotografia, a dla mnie to już  bezcenny okruch historii.  

Jeśli przechowujecie podobne zdjęcia albo inne przedmioty, gdzieś chowane na  stryszkach czy szafach  dajcie znać. Zbieram okruchy tej naszej przeszłości jak rozsypane puzzle, z których próbuję ułożyć obraz Bożkowa i jego okolic sprzed lat.

Świat bardzo szybko opróżnia się z opowieści jak i ludzi. Odchodzą one po cichu, bez śladu. Razem z nimi znika to, czego nie zdążyliśmy zapytać, zanotować, usłyszeć. Dlatego każde zdjęcie, każdy szczegół i każda rozmowa mają dziś ogromne znaczenie.

 

Jeśli w Waszych szufladach leżą fragmenty starego Bożkowa lub jego okolic dajcie znać. Przyjadę żeby zachować to co jeszcze nie zniknęło. A przy okazji możecie w ten sposób mnie poznać, pogadać, podzielić się historią, posłuchać i powspominać.