Operacja X-2
Duchowni pod koniec lat 40-tych w powiecie kłodzkim mieli duży wpływ na egzystencję napływających ludzi ze wschodniej i centralnej części Polski. Obecność polskiego kapłana dawała uczucie stabilności. Nabożeństwa skupiały ludność napływową, umożliwiały nawiązywać kontakty. Ziemia Kłodzka, jest bogata w świątynie, krzyże i kaplice przydrożne odpowiadała tym ludziom. Kościół katolicki występował na tych ziemiach z działalnością charytatywną, kontynuując działalność jaka tutaj była prowadzana przed wojną. Działalność kleru już w tedy była obserwowana przez władze. Były obserwowane duchowni w świątyniach, klasztorach a nawet punkty medyczne gdzie siostry zakonne pomagały w leczeniu chorych.
Jednym z takich punktów był Dom Marianek w Ścinawce Średnie. Dom ten powstał w 1907 roku, a inicjatorem sprowadzania sióstr był ks. Herman Schmidt, który chciał stworzyć tu punkt medyczny. W poświęconym 3 czerwca 1908 roku klasztorze sprawowano opiekę dla osób starszych i i chorych na gruźlicę. Od 1914 roku stał się też szpitalem, być może spowodowane to było panującą w tym czasie wojną. W latach 20 i 30 siostry tu działające rozwinęły swoją działalność tworząc przedszkole. Na początku lat 50-tych, już po II wojnie światowej, w placówce przebywało siedem sióstr. Sześć z nich zajmowało się pielęgnacją chorych w ośrodku zdrowia, pracowały również w izbie porodowej oraz opiekowały się osobami starszymi, a jedna siostra była zakrystianką.

Dom Marianek w Ścinawce Średnie z 1907 roku. Zdjęcie pochodzi z książki „Moja posługa w Zgromadzeniu Sióstr Maryi Niepokalanej”.
Wygrane przez komunistów dzięki fałszerstwom i przemocy wybory parlamentarne oraz powstaniu w końcu 1948 roku Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej dało podstawy do stworzenia systemu komunistycznego. Jednym z punktów tego systemu było zlikwidowanie wpływu Kościoła katolickiego na ludność. W tym czasie zaroiły się więzienia, aresztowano Prymasa Wyszyńskiego i licznych przedstawicieli duchowieństwa. W1954 roku przyszedł czas na siostry zakonne. Polem doświadczalnym stały się klasztory żeńskie na Dolnym i Górnym śląsku, w których ok. 21% stanowiły siostry pochodzenia niemieckiego, 16 % polskiego a ok 63 % to autochtonki, które często przyznawały się do narodowości niemieckiej i słabej znajomości języka polskiego. Akcja likwidacji żeńskich klasztorów pod kryptonimem X-2 została przeprowadzona na mocy decyzji Prezesa Rady Ministrów Józefa Cyrankiewicza z dnia 30 lipca 1954 roku. I miała na zadanie wysiedlić i pozbawić dobytku ok. 1034 zakonnic z dziesięciu śląskich wspólnot. Były to Służebniczki Śląskie, Elżbietanki, Marianki, Siostry ze zgromadzenia Maryi Niepokalanej, św. Jadwigi, Służebnic Najświętszego Serca Jezusowego, Franciszkanek od Chrześcijańskiej Miłości, Sióstr Szkolnych de Notre Dame, Ubogich Pielęgniarek III Zakonu św. Franciszka oraz Franciszkanek Szpitalnych. Usłyszały, że są Niemkami, zdrajczyniami i chcą powrotu faszyzmu.
Na podstawie tych oskarżeń, 3 sierpnia 1954 roku, siostra przełożona prowincjonalna we Wrocławiu m. Ancilla Wycisk dostała pismo informujące o państwowej likwidacji klasztorów żeńskich, które uzyskały kontrasygnaty wikariuszy kapitulnych. Dostały je od ks. Emila Kobierzyckiego i Kazimierza Lagosza. Pierwszy był administrator opolski a drugi wrocławski, jednak obaj byli tzw. „księżmi patriotami”.
Tak więc 3 sierpnia 1954 o godzinie 5:30 roku funkcjonariusze Milicji Obywatelskiej przyjechali pod klasztor Sióstr Maryi Niepokalanej w Ścinawce Średniej, gdzie siostry w tym czasie przebywały w kaplicy. Dano im 2 godziny na spakowanie się. Między czasie starców przebywających w klasztorze zabrano do klasztoru w Ścinawki Dolnej. Siostry były przerażone, nie wiedziały dokąd ich wywiozą, pakowały się w niepewności i w pośpiechu. Musiały spakować wszystkie swoje rzeczy: meble oraz cały swój inwentarz - zwierzęta hodowlane ( dwie świnie, dwie krowy, kaczki i kury). Najświętszy Sakrament kazano w tym czasie zanieść do kościoła.

Dom Marianek w Ścinawce Średnie podczas remontu w 1959 roku. Zdjęcie pochodzi z książki „Moja posługa w Zgromadzeniu Sióstr Maryi Niepokalanej”.
Początkowo przywieziono siostry do Wrocławia do domu macierzystego, a następnie następnego dnia do klasztoru ojców Franciszkanów znajdującego się Karłowicach (dzielnica Wrocławia). Następnego dnia siostry załadowano do trzech autobusów, na których umieszczono tablice „Wycieczka”. W dalszym ciągu siostry nie wiedziały dokąd jadą. Kiedy dopytywano milicjantów początkowo usłyszały że „ jedziemy na miejsca przeznaczenia”, a później powiedzieli że na Sybir, do łagrów lub tez "na rozstrzał". Podczas podróży, kilka razy zatrzymywano się w lasach, tak aby nikt ich nie widział, na krótki odpoczynek. Milicjanci kontrowali by nikt nie uciekł.

Jeden z autobusów, w którym siostry były przewożone do obozów w 1954 roku. [Zdjęcie ze strony publicznej]
Do Otorowa siostry przyjechały 4 sierpnia 1954 roku wieczorem. Klasztor do którego przyjechały siostry Marianki, należał do sióstr urszulanek, które na ten czas opuściły budynek. W tym obozie zamkniętym przebywało 153 sióstr. Kiedy przyjechali kazano im zajmować pokoje, później pokazano na w pobliżu park, gdzie mogły wyprowadzać inwentarz żywy, który przywieziono samochodami. UB poinformowało je również, że wysiedlono je na życzenie parafian, bo nie cieszyły się ich zaufaniem z powodu niemieckiego pochodzenia. Co było szokiem dla tych sióstr, bo oddały swoje serce dla ludzi mieszkających w Ścinawce.

Klasztor w Otorowie, w który 1954 roku utworzono zamknięty obóz dla sióstr.
Przez trzy pierwsze miesiące obóz był utrzymywany przez państwo. Obóz miały charakter więzienia, siostry mogły je opuszczać tylko po uzyskaniu specjalnego zezwolenia. Nie mogli się kontaktować z najbliższymi. Klasztor był nieogrzewany, brakowało początkowo prądu czy też ciepłej wody. Wyżywienie były bardzo skromne. Siostry spały po kilkanaście w jednym pomieszczeniu. Chore i niedołężne siostry, mimo przysługujących im uprawnień, musiały płacić za leczenie. Oprócz sióstr w klasztorze przebywali specjalni funkcjonariusze bezpieki, którzy przeprowadzali co kilka, kilkanaście dni rozmowy z siostrami, proponując nowicjuszkom opuszczenie zgromadzenia, lub nakłonić do współpracy. Chciano nakłonić przynajmniej część sióstr do współpracy z UB, aby w ten sposób mieć swoich informatorów w klasztorach, a przez to inwigilować środowisko zakonne.
Po trzech miesiącach nakazano im przymusową pracę na rzecz państwa, do zadań, z którymi nie miały wcześniej do czynienia. Praca miała przebiegać po nadzorem urzędników w ramach akcji tzw. „produktywizacji”(akcji tej nadano kryptonim „Z” – od słowa „zatrudnienie”) . Siostry pracowały w szwalniach i hafciarniach specjalnie dla nich stworzonych. Pracowały w systemie akordowym. Szyły bieliznę, koszule oraz inne części wojskowej garderoby. Pracowały od 7:00 do 16:00 z godzinową przerwą. Płacono im od 25 zł do 125 zł co stanowiło ok 10% średniej wypłaty miesięcznej w tym czasie w kraju. Zakonnice oddawały zarobione pieniądze swoim przełożonym z przeznaczeniem ich na utrzymanie i prowadzenie klasztorów. Praca odbywała się na ogół w trudnych warunkach: w ciasnocie, przy braku właściwego oświetlenia, często wymagała znacznego wysiłku fizycznego, była długotrwała.
Młodsze siostry pracowały w PGR-ach. Wykonywały tam pracę związane z wykopkami, rozrzucaniem obornika, oporządzały też krowy. Co jakiś czas siostry musiały uczestniczyć w pseudo duchownych wykładów księży oraz politruków. Siostry pomimo starań ówczesnych władz nie złamały swoich postanowień zakonnych. Generalnie, mimo trudności, izolowane siostry zakonne starały się nie tracić ducha i nadziei na lepszą przyszłość. Trudności znosiły w pokorze, a narzuconą pracę wykonywały sumiennie, często przekraczając narzucone normy produkcyjne. Na dodatek 8 grudnia 1954 roku siostry, w obozowy sposób, świętowały stulecie swojego zgromadzenia. Tego dnia nowicjuszki składały śluby zakonne.
Wiosna 1956 roku rygor panujący w Otorowie stopniowo zaczął maleć. Pozwolono na organizowanie imienin oraz imprez artystycznych. Pod koniec 1956 roku siostry ze Ścinawki zostały zawiadomione przez powiat Szamotuły o rozwiązaniu obozu i możliwość powrotu. 23 grudnia 1956 roku wróciły więc do placówki w Ścinawce Średniej. Nie była to już to ta sama placówka. Początkowo udostępniono im jeden pokój, w którym zamieszkały tylko 3 siostry, gdyż pozostałe pomieszczenia były zamieszkane przez świeckich pracowników.
Artykuł powstał na podstawie wspomnień siostry Marii Borgii Drobiny opisanych w książce „Moja posługa w Zgromadzeniu Sióstr Maryi Niepokalanej”.
W 2002 r. Instytut Pamięci Narodowej w Katowicach rozpoczął śledztwo w sprawie operacji X-2, jednak zostało ono umorzone ze względu na śmierć sprawców i niewykrycie części winnych.
„bo każdy dzień jest częścią historii!”
Krzysztof Kręgielewski
P.S. '
Artykuł został przedrukowany z mojej strony
na Facebooku - "Eckersdorf - Ciekawostki historyczne Bożkowa i okolic."
UWAGA
Macie w domu stare zdjęcia, na których w tle widać kawałek „Trofiejnyje otriady” lub jego okolic? Może fragment domu, którego już nie ma? Zdjęcie ogródka przydomowego, gdzie rosło drzewo, które zostało wycięte dawno temu? A może dziadka w kapeluszu, babcię na ławce albo dzieci biegające przy pomniku? Dla Was to może zwykła, niepotrzebna już fotografia, a dla mnie to już bezcenny okruch historii.
Jeśli przechowujecie podobne zdjęcia albo inne przedmioty, gdzieś chowane na stryszkach czy szafach dajcie znać. Zbieram okruchy tej naszej przeszłości jak rozsypane puzzle, z których próbuję ułożyć obraz „Trofiejnyje otriady” i jego okolic sprzed lat.
Świat bardzo szybko opróżnia się z opowieści jak i ludzi. Odchodzą one po cichu, bez śladu. Razem z nimi znika to, czego nie zdążyliśmy zapytać, zanotować, usłyszeć. Dlatego każde zdjęcie, każdy szczegół i każda rozmowa mają dziś ogromne znaczenie.
Jeśli w Waszych szufladach leżą fragmenty starego „Trofiejnyje otriady” lub jego okolic dajcie znać. Przyjadę żeby zachować to co jeszcze nie zniknęło. A przy okazji możecie w ten sposób mnie poznać, pogadać, podzielić się historią, posłuchać i powspominać.