Przekorne szczęście górników.

We wrześniu 1945 roku doszło do nieco nietypowego zdarzenia, wypadku. Zdarzenie te wydarzyło się daleko pod ziemią w noworudzkiej kopalni, ale jednak swe żniwo zebrało na powierzchni. Ofiarami tego wyrzutu stały się przypadkowe osoby. Wydarzyło się one za czasów początkującej polskiej administracji. Polscy inżynierowie i technicy pierwszy raz spotkali się z tak niebezpiecznym zjawiskiem.

Kopalnie Dolnośląskiego Zagłębia Węglowego od samego początku uchodziły za bardzo niebezpieczne. Prym w tej dziedzinie wiodła kopania w Nowej Rudzie, która była uznawana za najbardziej niebezpieczną kopalnią węgla kamiennego w Europie, a związane to było z wyrzutami dwutlenku węgla. 10 maja 1941 roku nastąpił w noworudzkiej kopalni wyrzut dwutlenku węgla, który pociągnął za sobą 187 ofiar i on zabrał największe żniwa. Od 1926 roku do października 1945 roku w kopalni „Nowa Ruda” doszło do 270 mniejszych i większych takiego typu wyrzutów.

Parę lat późnej doszło do wyrzutu, którego siła była bodaj o wiele większa niż ta, która miała miejsce w 1941 roku. Doszło do niego                              w dniu 17 września 1945 roku. Była 22:15 kiedy to w chodniku głównym, na północ od szybiku ślepego I (pole północne) w pokładzie “Franciszek” na V poziomie w głębokości 510 metrów, w odległości jakichś 20 metrów od tego wyrzutu z 1941 roku, nastąpił straszliwy wyrzut dwutlenku węgla podczas strzelania. Na szczęście podczas wybuchu z załogi kopalnianej nikt nie ucierpiał. Stało się to dlatego, że przed wydaniem strzału           cała załoga z wyjątkiem strzałowego i jego pomocnika, według zasad bezpieczeństwa oparte na niemieckim doświadczeniu, musiała wyjechać na powierzchnię. W tym czasie strzałowy wykonuje strzelanie elektryczne z odległości za specjalnymi tak zwanymi drzwiami strzałowymi. Kontrolowane odstrzeliwanie spowodowało nagłe uwolnienie się ogromnej ilości dwutlenku węgla, które to spowodowało wyrzut setki ton miału węglowego i skał do wnętrza kopalni. Cała przestrzeń od miejsca wyrzutu aż do szybiku ślepego została zapełniona miałem węglowym, którego ilość wynosiła około 4160 ton, który częściowo również dostał się IV poziom koło szybiku ślepego. Wraz z miałem poziom V został zapełnionym 3612 tonami skał. Do kopalni z miejsca wyrzutu zaczął napływać dwutlenek węgla. Ten bezbarwny, bezwonny gaz jest bardzo niebezpieczny , gdyż jego duże stężenie we wdychanym powietrzu może spowodować drgawki, śpiączkę, a w stężeniu przekraczającym 30% zawartego w powietrzu działa szybko, prowadząc do utraty przytomności w ciągu kilku sekund. Dwutlenek węgla mając drogę zamkniętą do szybu “Piast”, skierował się do szybu wentylacyjnego I “Drogosław”.                   Szyb ten to tak naprawdę ogromniasta dziura w ziemi. Gaz wydobywając się z tego szybu zalał początkowo pobliskie łąki i ogródki, później zataczał większy obszar płynąc doliną rzeki Włodzica przez Drogosław w stronę Nowej Rudy. Szacuje się, że ta śmiercionośna chmura dwutlenku węgla zagazował przestrzeń o wymiarach 2000 na 700 metrów do wysokości 1metra 1 20 cm (Bandurski, 1989 r), zalewając rejony ulic: Stara Droga, Świdnika, Mostowa, Łąkowa, Pułkownika Józefa Sokoła i Górnicza. Wydobywał się on z szybu przez następne dwadzieścia cztery godziny. Dziś w miejscu, gdzie jeszcze do lat 90 stał szyb wentylacyjny,             mieści się budynek firmy transportowej.

Pech chciał, że parę godzin później po tym zdarzeniu, na niewielkiej stacji kolejowej noszącej wówczas jeszcze niemiecką nazwę Centnerbrunn,       w dawnym kurorcie, kończył bieg pociąg jadący z Wałbrzycha w kierunku Kłodzka. Osoby chcące kontynuować swoją podróż zmuszone zostały     do przejścia odcinka mającego około pięć kilometrów do stacji Nowa Ruda – Przedmieście, by tam przesiąść się do kolejnego pociągu. Nieświadome niczego osoby udały się w stronę Nowej Rudy. Pasażerowie wybrali jak najszybszą trasę ulicą Stara Drogę. Nieoczekiwanie grupa ta obok szybu wentylacyjnego „Drogosław” zwolniła, pojawiły się pierwsze objawy zatrucia dwutlenku węgla takie jak brak koncentracji, bóle głowy, a nawet wymioty. Jedna z osób chcąc odpocząć postanowiła usiąść.            I najprawdopodobniej ta osoba była tą śmiertelną ofiarą tego nietypowego na taką skale zjawiska Nie znam nazwiska tej osoby ale ona do celu swojej podróży już nigdy nie dotarła. Pozostałym 20-tu pasażerom, którzy w tym czasie uległo lżejszemu zagazowaniu udzielono pomocy medycznej.

Wydarzenie to, jak twierdzą świadkowie, wywołało wielkie poruszenie wśród pierwszych nielicznych jeszcze osadników polskich,                    którzy nie wiadomo dlaczego później posądzali o sabotaż ludność niemiecką. Tydzień po wypadku, 24 września, Okręgowy Urząd Górniczy w Wałbrzychu wydał instrukcję dla mieszkańców Drogosławia, znajdujących się w tym czasie strefie zagrożenia, jak mają się zachować po zadziałaniu automatycznych syren alarmujących czy też dzwonków alarmowych sąsiadujących ze szybem wentylacyjnym domach mieszkalnych (Bandurski, 1989 r). Jak możecie dostrzec górnicze szczęście jest bardzo przekorne, dwutlenek węgla jaki się wydobył 17 września 1945 roku z kopalni jest uważany za gazem najbardziej niebezpiecznym zwłaszcza dla pracujących pod powierzchnią ziemi górników, jednak tego dnia nie odebrał życia żadnemu z nich ale osobie, która z górnictwem      nic nie miała wspólnego, który tylko znalazła się w nieodpowiednim miejscu w nieodpowiednim czasie.

Do napisania dzisiejszego postu wykorzystałem dokumentację archiwalną Archiwum Państwowego we Wrocławiu, pozycję książkową „Historia           i kronika Kopalni Węgla Kamiennego Nowa Ruda” autorstwa B. Bendurskiego z 1989 roku.


„ Bo każdy dzień jest częścią historii”

Krzysztof Kręgielewski 

P.S. Artykuł został przedrukowany z mojej strony

na Facebooku - "Eckersdorf - Ciekawostki historyczne Bożkowa i okolic."

                                                      Stacja Zdrojowisko.

Panorama Drogosławia z zaznaczonym budynkiem  szybu wentylacyjnego "Drogosław".

Mapa geologiczna Kopalni Węgla Kamiennego "Nowa Ruda".                                Ze zbiorów Dawna Kopalnia - Nowa Ruda 

Mapa ukazująca strefę zagrożenia dwutlenku węgla

w Kopalni Węgla Kamiennego "Nowa Ruda"

Budynek szybu wentylacyjnego "Drogosław".

Budynek stojący na miejscu szybu Drogosław.

Uwaga

Macie w domu stare zdjęcia, na których w tle widać kawałek Bożkowa lub jego okolic? Może fragment domu, którego już nie ma?  Zdjęcie ogródka przydomowego, gdzie rosło drzewo, które zostało  wycięte dawno temu? A może dziadka w kapeluszu, babcię na ławce albo dzieci biegające przy pomniku? Dla Was to może zwykła, niepotrzebna już fotografia, a dla mnie to już  bezcenny okruch historii.  

Jeśli przechowujecie podobne zdjęcia albo inne przedmioty, gdzieś chowane na  stryszkach czy szafach  dajcie znać. Zbieram okruchy tej naszej przeszłości jak rozsypane puzzle, z których próbuję ułożyć obraz Bożkowa i jego okolic sprzed lat.

Świat bardzo szybko opróżnia się z opowieści jak i ludzi. Odchodzą one po cichu, bez śladu. Razem z nimi znika to, czego nie zdążyliśmy zapytać, zanotować, usłyszeć. Dlatego każde zdjęcie, każdy szczegół i każda rozmowa mają dziś ogromne znaczenie.

 

Jeśli w Waszych szufladach leżą fragmenty starego Bożkowa lub jego okolic dajcie znać. Przyjadę żeby zachować to co jeszcze nie zniknęło. A przy okazji możecie w ten sposób mnie poznać, pogadać, podzielić się historią, posłuchać i powspominać.