Legendy dawnego Bożkowa
Niewiele wiadomo o legendach, baśniach i opowieściach związanych z Bożkowem (niemiecka nazwa Eckersdorfu). Były one przekazywane głównie ustanie przez lokalną ludność. Po 1945 roku w wyniku zmian geopolitycznych nowa, napływowa ludność wyniku problemów językowych czy też związanymi problemami dnia codziennego nie przywiązywała do tych opowieści jakieś szczególnej uwagi. W dotychczas wydanych książkach i ilustrowanych albumach niewiele zostało o nich napisane. Dlatego dziś można odtworzyć tylko kilka legend, o których wiedziała i przekazała sobie miejscowa ludność.
Wśród legend czy opowieści przede wszystkim należy wspomnieć opowieść o "przydrożnej kapliczce", która była usytuowana przy starej drodze na Koszyn zwanej dawniej Reichsstraße (droga bogata lub bogaczy) przy domu nr 152 (dziś Bożków 152). Podobno wynajętemu drwalowi spodobała się tam pewna dziewka, którą uprowadził a następnie ją zamordował. Rok później, kiedy ponownie przejeżdżał koło tego miejsca, wóz podskoczył, kierowca podobno wypadł pod koła wozu i zmarł. Na pamiątkę tego zdarzenia w miejscu tym ustawiono kapliczkę . Później przymocowano do niej obraz Matki Bożej. W tej sprawie kontaktowałem się z ówczesną właścicielką posesji. Powiedziała, że nie przypomina sobie innej kapliczki, oprócz tej przy posesji budynku nr 150, znajdującej się tuż obok. Wspomniana kapliczka pochodzi z drugiej połowy XIX wieku Czy chodzi o tą kapliczkę?

Panorama Bożkowa z końca XIX wieku.
A czy Wy widzieliście zjawy, duchy przechodzące się przez Bożków?
Podobne zdarzenia miało mieć miejsce tuż przed leśniczówką, a mianowicie na rozwidleniu dróg pomiędzy Ścinawką Dolną a Piekiełkiem, gdzie podobno rozbójnik dokonał morderstwa. O tym strasznym czynie miał przypominać ustawiony tu dawniej drewniany krzyż. Byłym mieszkańcom Bożkowa z pewnością znany był jako "czarny krzyż". Niemal każdemu przechodniemu, który o północy przechodzić obok tego miejsca, pachniała przerażającą grozą. Wielu ponoć widziało, w tym miejscu upiorną postać mordercy błąkającą się po okolicy, gdyż jego dusza nie mogła znaleźć spokoju. Opowiadano również o wilkołakach, którzy grasowali przy wieży „grodziszcze” tuż po zachodzie słońca.
Ktoś jeszcze słyszał, że w okresie żniw tańczyły na polach i łąkach płonące ogniki dusz. Jeśli ktoś zbliżył się do nich znikały. Szczególnie widowisko można było zobaczyć w miesiącu czerwcu. Podobno były to niespokojne dusze samobójców. Poniższe incydenty ilustrują, jakie lęki wzbudzały te opowieści z wcześniejszych lat. Kiedyś pewien mężczyzna usłyszawszy te opowieści szedł jesienią o północy przez bukowy las. Liście już opadły z drzew i leżały na ziemi. Jakaś gałązka zaczepiła się o nogawki spodni ów mężczyzny, przestraszywszy się przyspieszył kroku co oczywiście spowodowało hałas. Zaskoczony i przestraszony tym hałasem mężczyzna dalszą część drogi biegł. Wydawało mu się, że śmierć już go dopada. Im szybciej biegł, tym głośniejszy stawał się grzechot. Kiedy już przybiegł do domu, spocony i zrozpaczony, zdał sobie sprawę z prawdziwej przyczyny swoich lęków.

Widok z wieży pałacu na południową część Bożkowa. To tutaj ulokowana była kuźnia przed wiekami.
Jest jednak jedna opowieść spisana w legendach Kotliny Kłodzkiej, która mówi o "Kowalu z Bożkowa". W Bożkowie żył dawno temu kowal, który był znany i poszukiwany w całej okolicy z powodu swojej sprawności i solidności. Miał on swoją kuźnię, gdzie później obok zbudowano cukrownię. Pewnej burzliwej nocy został gwałtownie obudzony ze snu. Przed kuźnią zatrzymał się złowrogo wyglądający jeździec z równie złowrogim koniem. Jeździec chciał, aby podkuć mu konia. Kowal, rad nie rad, zebrał się do pracy. Zaczął podsycać ogień, obracać żelazo w żarze, ale w środku pracy zawsze słyszał powściągliwe znajome pojękiwanie. Obracał się na różne strony, ale nie mógł rozpoznać skąd one pochodzą. Po jakimś czasie wreszcie podkuł konia. Rycerz wyciągnął sakiewkę wysadzaną złotem, zapłacił błyszczącym dukatami, wsiadł na konia i odjechał w burzliwą noc. Kowalowi wydawała się to dość dziwna ta wizyta, zaczął się zastanawiać z skąd pochodziły te znajome dźwięki, w tej nocy nie spał. Następnego ranka dowiedział się, że jeden z jego dobrych sąsiadów zginął w nocy nieszczęśliwą śmiercią. Wtedy nagle z przerażeniem uświadomił sobie, że w nocy podkuł diabelskiego rumaka. Był to jednak nie kto inny, jak biedna dusza jego sąsiada, którą diabeł zapędził prosto do piekła. Od tego czasu kowal stał się pobożnym człowiekiem. Pieniędzy, które dostał od rycerza, nie wydał ale dał je kamieniarzowi, który zrobił mu za nie kamienny krzyż. Krzyż ten postawił przy drodze przed swoim domem. Który to dom, do dziś nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że w Bożkowie jest kilka krzyży przydrożnych.
„Bo każdy dzień jest częścią Historii!”
Krzysztof Kręgielewski
P.S. Artykuł został przedrukowany z mojej strony
na Facebooku - "Eckersdorf - Ciekawostki historyczne Bożkowa i okolic."
Uwaga
Macie w domu stare zdjęcia, na których w tle widać kawałek Bożkowa lub jego okolic? Może fragment domu, którego już nie ma? Zdjęcie ogródka przydomowego, gdzie rosło drzewo, które zostało wycięte dawno temu? A może dziadka w kapeluszu, babcię na ławce albo dzieci biegające przy pomniku? Dla Was to może zwykła, niepotrzebna już fotografia, a dla mnie to już bezcenny okruch historii.
Jeśli przechowujecie podobne zdjęcia albo inne przedmioty, gdzieś chowane na stryszkach czy szafach dajcie znać. Zbieram okruchy tej naszej przeszłości jak rozsypane puzzle, z których próbuję ułożyć obraz Bożkowa i jego okolic sprzed lat.
Świat bardzo szybko opróżnia się z opowieści jak i ludzi. Odchodzą one po cichu, bez śladu. Razem z nimi znika to, czego nie zdążyliśmy zapytać, zanotować, usłyszeć. Dlatego każde zdjęcie, każdy szczegół i każda rozmowa mają dziś ogromne znaczenie.
Jeśli w Waszych szufladach leżą fragmenty starego Bożkowa lub jego okolic dajcie znać. Przyjadę żeby zachować to co jeszcze nie zniknęło. A przy okazji możecie w ten sposób mnie poznać, pogadać, podzielić się historią, posłuchać i powspominać.