Charles William Page
Jedno z najtragiczniejszych w skutkach wydarzeń wyrzutu dwutlenku węgla w noworudzkim górnictwie miało miejsce 10 maja 1941 roku w kopalni „Ruben” w Drogosławiu (niemiecka nazwa Kunzendorf). Wybuch ten nastąpił podczas strzelania w przekopie 2 na poziomie pokładu „Franza”, na w głębokość 610 metrów. Doszło do wybuchu o godzinie 22:45, kiedy to w kopalni przebywały załogi dwóch zmian: południowej której kończyła się zmiana oraz nocnej. Zginęło podczas tego wybuchu 188 górników. W ciągu kilku dni wydobyto wszystkich poległych górników. 15 maja 1941 roku władze państwowe i miasta, gwarectwo oraz dyrekcja kopalni zorganizowały uroczysty pogrzeb niemieckich górników.
Szybko jednak w wyniku hitlerowskiej propagandzie w raportach górniczych i na głównym pomniku ofiar na cmentarzu w Nowej Rudzie wskazywano na 186 poległych górników. Dlaczego i gdzie został pochowany jeden z dwóch nie wskazaniach w żadnych raportach górników?

Pocztówką ukazująca kopalnie "Ruben" w Drogosławiu.
Jedną z ofiar wymienionej katastrofy górniczej był angielski jeniec wojenny pracujący w kopalni. Władze skutecznie ukrywały zgon jeńca, oczywiście milczały o tym fakcie równia gazety. Dopiero w późniejszych rocznych raportach Noworudzkich Zakładów Węgla i Łupku pojawia się liczba 187 członków załogi. Wydawało się jeszcze tak do niedawna, że odnalezienie danych personalnych tego jeńca są niemożliwe.

Artykuł prasowy lokalnej gazety "Neurode Nachrichten" dotyczący wybuchu gazu w kopalni w Drogosławiu. W artykule podają informację o 186 martwych górników.

Raport roczny z Noworudzkich Zakładów Węgla i Łupku dotyczący wybuchu tlenku węgla Iv w kopalni "Ruben " w dniu 10 maja 1941. Raort podaje 187 zabitych ( 186 + 1 jeniec)[ Archiwum byłego Muzeum Górnictwa w Nowej Rudzie, sprawozdanie za rok 1941, sygn. 041-A]
Jednak we wspomnieniach Arthura Evansa możemy odnaleźć nazwisko zaginionego. Był to Charles William Page. Znając nazwisko poległego jeńca możemy odnaleźć więcej danych w bazie danych Komisji ds. Grobów Wojennych Wspólnoty Brytyjskiej. Charles William Page był kanonierem w 172 baterii 58 Pułku Lekkiej Artylerii Przeciwlotniczej. Ten młody chłopak, który urodził się w miasteczku portowym Grimsby, dostał się do niewoli niemieckiej w trakcie kampanii francuskiej w 1940 roku. Zginął gdyż został w kopalni chcąc porozmawiać z jednym Niemcem nocnej zmiany, kiedy jego popołudniowa zmiana wyjeżdżała już na powierzchnię szybem „Max”. Wspomniany już Arthur Evans tak o to opisuje wydarzenia związane z Page pochówkiem:” W rogu sali natknąłem się na niego i formalinie zidentyfikowałem ciało młodego Pagea. ... Niemiecka armia urządziła osobny (dzień wcześniej bo 14 maja 1941 roku w Drogosławiu) pogrzeb dla Page, w którym wzięło udział sześciu więźniów i tylu samo strażników. Pastor odmówił modlitwę nad trumną, a strażnicy oddali salwę honorową. Na dużym wieńcu, na białej wstążce widniał napis „Rube in Frieden” ( Spoczywaj w pokoju). Jego rzeczy zostały spakowane i wysłane do Lamsdorfz pełnym raportem o okolicznościach i lokalizacji grobu (wolne tłumaczenie)”.

Raport dotyczący lokalizacji grobu Page'a C.W w Drogosławiu przeniesionego na cmentarz wojenny w Poznaniu.

Grób angielskiego jeńca wojennego Charlesa Wiliama Page na cmentarzu w Drogosławiu. Zdjęcie z Pegasus Archive.
Po zakończeniu wojny w ramach akcji porządkowania miejsc pochówków żołnierzy brytyjskich na terenie Polski utworzono trzy zbiorowe cmentarze. 22 października 1948 roku ekshumowano ciało anglika. W 2018 roku Kacper Manikowski odnalazł miejsce ponownego pochówku Anglika. Pochowano go na cmentarzu wojennym w Poznaniu. Na nagrobku w tamtejszym cmentarzu możemy przeczytać na pomniku - „W PAMIĘCI KOCHANEGO KAROLA „LACKA” NIGDY O CIEBIE NIE ZAPOMNIMY. ŻONA, MAMA, TATA, EWA I MADGE”.

Grób angielskiego jeńca wojennego Charlesa Wiliama Page na Cmentarzu Wojennym Wspólnoty Brytyjskiej w Poznaniu. Zdjęcie przesłane przez pana Krzysztofa Gadacz
Charles Wiliam Page prawdopodobnie przybył wraz z pięćdziesięcioma czterema angielskimi jeńcami do obozu przy kopalni “Ruben” 1 października 1940 roku. Grupa ta ulokowana została w budynku, gdzie przed wojną mieściła się sala sportowa (niem. Turnhale). Obóz oznaczono numerem E 71 i stanowił filię Stalagu VIII B w Łambinowicach. Główna sala w tym budynku została podzielona na kilka pomieszczeń sypialnianych dla jeńców. Pomieszczenie dla strażników znajdował się w pobliżu wejścia. Więźniowie spali na dwupoziomowych pryczach, które każde miało swój numer. Teren zaś na około budynku był ogrodzony drewnianym płotem o wysokości około 6 stóp, zakończonym drutem kolczastym. Na terenie tym znajdowała się otwarta przestrzeń gdzie umieszczono ławki i stół. Naprzeciwko, w odległości sześćdziesięciu metrów, znajdował się rząd domków górniczych. Więźniów pilnowało jeden podoficer i szczęściu strażników.

Zdjęcie przedstawia grupę angielskich jeńców wojennych w obozie E 71 w Drogosławiu. Zdjęcie zostało zrobione podczas sesji fotograficznej w obozie.
[ Zdjęcie ze strony Pegasus Archive ]
Posiłki więźniowie jedli o oddalonej o około 150 metrów w gospodzie The Guesthouse (Miner’s Rest). Sala w niej była wyposażona w scenę, parkiet do tańca. Na ścianach wisiały duże zdjęcia niemieckich gwiazd filmowych i estradowych, takich jak Marlena Dietrich, Conrad Veidt czy boksera Maxa Schmellinga.

Budynek sali gimnastycznej (niem. Turnhale), w której w czasie II wojny znajdował się niemiecki obóz pracy E 71 dla jeńców wojennych.
[ zdjęcie pochodzi z pozycji - Wittwer, Heinz -Heimat Schlesien - Kunzendorf bei Neurode]
Pierwszego dnia pobytu więźniów zaprowadzono do szybu, pokazano jak działa maszyna wyciągowa, gdzie są przebieralnie, prysznice i lampownie. Podzielono więzów na dwie zmiany: raną i popołudniową, które zmieniały się co tydzień. Pobudka dla rannej zmiany była o 4:30, a późna brała swój południowy posiłek o 12:00, przygotowując się do zjazdu w dół kopalni o 13:00. W kopalni nie wykorzystywano ich grupami a pojedynczo przydzielając jako pomoc na poszczególnych odcinkach. Okazało się że kilku anglików było górnikami. Wspomniany już wcześniej Arthur Evans, który również przybył do Drogosława jako angielski jeniec wojenny tak wspomina dzień w kopalni: „Auf Stehen, Auf stehen ( wstawać). Raus! Była godzina 4:30. szybko się wymyliśmy, ubraliśmy i ruszyliśmy w drogę odbierając paczkę z chlebem i smarowidłem oraz puszkę zimnej kawy na przerwę w połowie zmiany. Ubrania górnicze składało się z kiepskiej jakości koszuli, kurtki, spodni oraz skórzanego hełmu ochronnego. Strój ten był zawieszony na haku, który był za pomocą łańcucha i krążka podnoszony do sufitu. Jakiś górnik przyjął dowodzenie i dopilnował, aby wydano mi lampę z moim numerem 44. Weszliśmy do klatki , która była dwupokładowa i mieściła około 24 ludzi. Zjazd na kilkaset metrów był szybki i głośny. Po zatrzymaniu się, wrota otworzyły się i wyszliśmy na dość duży , dobrze oświetlony teren….Była tam centralna jezdnia z korytarzami odchodzącymi w prawą i w lewo z wysokotowarowymi liniami wózków. Niemiecki górnik kazał mi iść za nim. Gdy szliśmy ścieżki stawały się coraz węższe. Teraz czołgaliśmy się przez szczeliny. Po przyjściu na miejsce pracy dołączyliśmy do następnych górników. Jeden z tego trzyosobowego zespołu obsługiwał wiertarkę pneumatyczną, drugi obsługiwał kilof , trzeci górnik dał mi znak , abym pomógł mu pchać wózek przez około trzydziestu jardów do miejsca postoju. Podciągając za linię metalową na nasz poziom opadał wagon z pustymi wagonikami i zastępowano je pełnymi. To było moje zadanie, stałem się pchaczem wózków. Miałem wyjechać z pełnymi a wrócić z pustymi….w połowie zmiany mieliśmy piętnastu minutową przerwę na kawę… pod koniec zmiany wróciliśmy na powierzchnię i do jasnego słońca . Oddałem swoją lampę z numerem 44, została on sprawdzona aby potwierdzić, ze opuściłem szyb, następnie poszedłem pod prysznic…. Rozbawienie wywołał pył węglowy na naszych rzęsach. Mimo wielokrotnego mycia trudno było go (pył) usunąć - wyglądało to tak, jakbyśmy nałożyli tusz do rzęs.”

Raport dotyczący liczby jeńców wojennych zatrudnionych w Noworudzkich Zakładach Węgla i Łupku w 1940 roku według narodowości.
[AP we Wrocławiu oddz. Kamieniec Ząbkowicki, Urząd Górniczy w Wałbrzychu, sygn1173, s,35]
Wśród niemieckich górników i angielskich jeńców widoczne były poprawne relacje zwłaszcza na dole w kopalni, od czego zależało zaufanie i bezpieczeństwo pracy. Arthur Evans wspomina:” Wśród niemieckich górników istniała pewna praktyka , którą uwaliliśmy za irytujące , kiedy się spotykali … witali się podniesionym prawem ramieniem i mówili „ Hail Hitler”. Zaczęło to nam przeszkadzać, więc odpowiadaliśmy „ Hail Churchill”. To było dla nich wielkim zaskoczeniem. … Stopniowo zaprzestali tej praktyki i powrócili do tradycyjnego pozdrowienia, charakterystycznego dla niemieckiego górnika: Gluck Auf ( bezpieczny powrót na powierzchnię) lub Gruss Gott ( chwalcie Pana)”
Pewnym obiektem zazdrości ze strony Niemców okazały się paczki Czerwonego Krzyża, które jeńcy otrzymywali przed świętami Bożego Narodzenia. Wówczas przedmioty, które otrzymali jak czekolada czy też prawdziwa kawa były rzadko osiągalne na rynku. Dzięki tym produktom jeńcy zaskarbili sobie przychylność wartowników. Mili dostęp do lokalnej prasy dzięki temu lub coniedzielne spacery po okolicy w obecności strażników. Nawet w słoneczny dzień 1942 roku urządzona została sesja fotograficzna, by Anglicy mogli wysłać zdjęcia przed świętami świętego Patryka. Mieszkańcy wspominają też o wspólnych meczach piłki nożnej na boisku sportowym.
Jeniecka dieta w obozie E 71 w Drogosławiu w praktyce składała się przede wszystkim z dań pozbawionych owoców oraz jakiejkolwiek formy mięsa. Dzienna dieta składała się sześciu uncji chleba z tłustym smarowidłem, pół litra lekkiej zupy i trzy ziemniak ze skórką. Dieta ta powodowała że u większości jeńców pojawiały pewne dolegliwości: u niektórych zęby stawały się luźne, w nocy prawie co godzinę musieli chodzić się wypróżnić, a niektórzy mieli twarz spuchniętą i zniekształconą.
Na początku sierpnia 1942 wszyscy angielscy jeńcy wojenni zostali wycofani z noworudzkich kopalń, w tym wypomniany Arthur Evans. Stwierdzono u nich małą efektywność pracy pod ziemią. Ich miejsce mieli zastąpić jeńcy rosyjscy.

Arthur Evans
[ Zdjęcie ze strony Pegasus Archive ]
W artykule wykorzystane zostały wspomnienia Arthura Evansa zawarte w książce pod tytułem „Sojourn in Silesia 1940- 1945”, akta z Centralnego Muzeum Jeńców w Opolu, akta z Archiwum Państwowego we Wrocławiu oddział Kamieniec Ząbkowicki: Urząd Górniczy w Wałbrzychu, sygn.1173. Szczególne podziękowania kieruje również do Kacpra Manikowskiego za udzielone informacje.
„Bo każdy dzień jest częścią Historii!”
Krzysztof Kręgielewski
P.S.
Artykuł został przedrukowany z mojej strony
na Facebooku - "Eckersdorf - Ciekawostki historyczne Bożkowa i okolic."
Uwaga
Macie w domu stare zdjęcia, których w tle widać fragmenty Bożkowej lub jego okolic? Może fragment domu, którego już nie ma? Zdjęcie ogródka przydomowego, gdzie rosło drzewo, które zostało wycięte dawno temu? A może dziadka w kapeluszu, babcię na ławce albo dzieci biegające przy pomniku? Dla Was to może zwykła, niepotrzebna już fotografia, a dla mnie to już bezcenny okruch historii.
Jeśli przechowujesz zdjęcia albo inne przedmioty, gdzieś chowane na stryszkach czy szafach dajcie znać. Zbieram okruchy tej naszej przeszłości jak rozsypane puzzle, z których próbuję ułożyć obraz Bożkowa i jego okolice starsze lat.
Świat bardzo szybko opróżnia się z opowieści jak i ludzi. Odejdź jednym po cichu, bez śladu. Razem z nimi znikając, czego nie otrzymaliśmy, zanotować, otrzymany. każde zdjęcie, każdy szczegół i każda rozmowa ma ogromne znaczenie.
Jeśli w Twoich szufladach znajdują się dodatkowe fragmenty starej Bożkowej lub jego okolic, dajcie znać. Przyjadę do tego, co jeszcze nie zniknęło. Przy okazji, w jaki sposób mnie poznać, porozmawiać, uwzględnić się, skorzystać i powspominać.